Szokujące sceny w "Wiadomościach" TVP. Edyta Lewandowska musiała ostrzec widzów

48. dnia wojny w Ukrainie "Wiadomości" TVP zaserwowały widzom dwie i pół minuty, których długo nie zapomną. Jednak tym razem widmo kary KRRiT zadziałało. Prowadząca serwis ostrzegła przed drastycznymi treściami.

Edyta Lewandowska musiała ostrzec widzów "Wiadomości". Nic dziwnego
Edyta Lewandowska musiała ostrzec widzów "Wiadomości". Nic dziwnego
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

12.04.2022 | aktual.: 13.04.2022 06:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Kolejne wyzwolone miasta odsłaniają przerażającą prawdę o rosyjskiej armii. Słabej wobec przeciwnika, silnej wobec kobiet, dzieci i starców. Muszę państwa uprzedzić - relacje o tych zbrodniach są drastyczne - tak Edyta Lewandowska zapowiedziała reportaż Konrada Węża.

I nie były to słowa rzucone na wiatr. Trwający dwie i pół minuty materiał pokazał bestialstwo Rosjan w pełnej okazałości.

- Tak wygląda obraz tej wojny - zaczął Wąż, a na ekranie pokazano nagranie, na którym zrozpaczona matka identyfikuje zwłoki swojego nastoletniego syna. Rosjanie wrzucili chłopca do studni, a widzowie TVP zobaczyli zdjęcie, na którym było widać jego nogę.

Następnie reporter "Wiadomości" przybliżył historię spalonego żywcem 17-latka i znalezionej przy nim kobiety bez połowy głowy. Wąż opowiedział też o torturowanym 80-letnim mężczyźnie, któremu na oczach córki Rosjanie obcięli ręce.

Jednak o ile powyższym historiom nie towarzyszyły konkretne zdjęcia czy nagrania, o tyle opisując gehennę zgwałconej i zamordowanej 3-latki z Mikołajewa, "Wiadomości" pokazały jej zdjęcie. Zostało ono wprawdzie ocenzurowane, ale w pełni oddawało niewyobrażalne okrucieństwo Rosjan i skalę bestialstwa, które nie mieści się w głowie.

W reportażu "Rosyjska armia to zwykli mordercy" pojawił się też fragment niedawnego przemówienia Wołodymyra Zełenskiego, w którym mówi o setkach zgwałconych dzieci i katowanych niemowlętach.

- To jest obraz rosyjskiego żołnierza - mówił prezydent Ukrainy.

O ile takie treści nie są niczym nowym – od początku bezpodstawnej agresji Rosji na niepodległą Ukrainę pojawiają się one w mediach – o tyle słowa Lewandowskiej są dość znaczące.

Najprawdopodobniej ma to związek z lawiną skarg, jakie wpływają do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Widzowie skarżą się w nich na drastyczne obrazy wojny emitowane w TV bez ostrzeżenia.