Niefortunne pytanie na antenie. Nawet koleżanka miała jej to za złe
Steffen Möller przed laty był gwiazdą programu "Europa da się lubić", a do dziś jest bez wątpienia najpopularniejszym Niemcem w Polsce. Co robi dziś? Opowiedział o tym na antenie "Dzień dobry TVN".
Steffen Möller dał się poznać w programie "Europa da się lubić", emitowanym w telewizyjnej Dwójce na początku lat 2000. Niezwykle popularny format, który pojawił się na antenie nieco ponad rok przed akcesją naszego kraju do Unii Europejskiej, przybliżał Polakom różnorodność Europy, a także kulturę i zwyczaje poszczególnych państw członkowskich. Niemcem, który zaskakująco dobrą polszczyzną i z niebywałym poczuciem humoru opowiadał o swojej ojczyźnie był 34-letni wówczas Möller. Szybko wyrósł na jedną z największych gwiazd show. Na fali popularności niedługo potem pojawił się w obsadzie niemniej popularnej wówczas telenoweli "M jak miłość", a także dostał swój program rozrywkowy w TVP2.
Od 2007 roku Steffen Möller coraz rzadziej pojawiał się na ekranie. Z czasem słuch o nim zaginął i pojawiły się plotki, że popularny Niemiec wrócił do ojczyzny. O tym, jak było naprawdę, Möller opowiedział na antenie "Dzień dobry TVN". Dawno niewidziany ulubieniec widzów udzielił wywiadu Ewie Drzyzdze i Agnieszce Woźniak-Starak. Niestety pierwsza z nich postarała się o to, by wprawić swojego rozmówcę w zakłopotanie.
Steffen Möller zdradził, że jego związki z Polską wciąż są silne i tak naprawdę nigdy nie porzucił życia w kraju nad Wisłą. Dziś równocześnie mieszka w Berlinie i Warszawie, w której pojawia się co najmniej raz w miesiącu. W 2008 roku, kiedy jego książka "Viva Polonia" stała się bestsellerem Niemczech, postanowił spróbować swoich sił także w ojczyźnie. Zaczął karierę jako artysta kabaretowy. Na spotkania z Möllerem organizowane np. w teatrach od lat przychodzą tłumy. Jak pochwali się na antenie TVN, do tej pory zorganizował ponad 600 występów w całych Niemczech. W Polsce pojawia się zazwyczaj na firmowych imprezach, choć jak przyznał, tego typu zlecenia Polacy załatwiają z niewielkim wyprzedzeniem.
- W Polsce, jak mam zaproszenia, to jest: "panie Stefanie za tydzień umówieni jesteśmy w Rzeplinie" - żartował. Podczas gdy jego rodacy już bukują terminy na rok 2022.
W rozmowie z dziennikarkami Steffen Möller nie ukrywał, że pandemia koronawirusa uderzyła w jego zarobki. - Od marca dałem jeden występ, pandemia działa zabójczo - przyznał, dodając, że ostanie zarobione pieniądze pozwalają mu jednak "przezimować".
W trakcie wywiadu na antenie nie zabrakło jednak nie tylko zabawnych anegdot, ale i momentów, które wzbudziły niesmak. Ewa Drzyzga usilnie starała się wydobyć od Möllera informację na temat tego, czy jego serce jest zajęte.
- Steffanie, a gdzie pan spędzi Sylwestra?
- U mamusi - odpowiedział.
- Aaa, czyli pan singiel, z mamusią mieszkający? - ciągnęła Drzyzga.
- Aa, w tym kierunku poszło to pytanie - skwitował artysta. - No może ktoś jeszcze będzie oprócz mamusi - starał się wybrnąć Möller, ale Drzyzga dopytywała dalej.
- Czyli? - dopytywała dziennikarka, powodując coraz większe zażenowanie na twarzy zarówno swojej koleżanki, jak i rozmówcy. - Ale wścibska jest ta Ewa, naprawdę - dodała Woźniak-Starak.
Kłopotliwa wymiana zdań trwała jeszcze kilka minut, a gospodyni legendarnych "Rozmów w toku" postanowiła zmusić gościa do ujawnienia szczegółów swojego życia osobistego, wypominając mu na antenie, że przecież obiecał, że zdradzi coś "exclusive". Steffen Möller pozostał jednak nieugięty.