"Sprawa dla reportera". Niektórzy najchętniej zdjęliby Jaworowicz z anteny
- Staramy się utulać, jak umiemy i często udaje nam się pomóc naszym bohaterom - powiedziała na wstępie przedświątecznego wydania "Sprawy dla reportera" Elżbieta Jaworowicz, nawiązując do słów kolędy "Lulajże, Jezuniu", którą wykonała. Niestety odcinek, w którym przedstawiono bulwersujące, drastyczne sprawy, trudno uznać za "kojący", a deklarowaną pomoc za faktyczną. Mimo iż w programie wyraźnie zapewniano o jego społecznej misji.
"To by mogli zlikwidować" - taki komentarz na temat "Sprawy dla reportera" znajdziemy na facebookowym profilu TVP pod zwiastunem czwartkowego wydania programu. Nie jest tajemnicą, że program Elżbiety Jaworowicz - emitowany na antenie Jedynki od 40 lat - od dawna budzi kontrowersje. W ostatnich latach m.in. z uwagi na obecność w studiu polityków PiS, ale co bardziej istotne dla samej "sprawy" z pobudek etycznych.
Oglądając bowiem "Sprawę dla reportera", od dawna bowiem trudno oprzeć się wrażeniu, że ludzkie tragedie nie są przedstawiane z należytą wrażliwością, a twórcy programu sami nachalnie szukają w nim blasku. Nie wspominając już o artystycznych występach, kończących wydania na osłodę zatroskanych bohaterów i widzów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie inaczej było w czwartkowym wydaniu, w którym przedstawiono wyjątkowo poruszające i bulwersujące sprawy. Pierwsza dotyczyła sporu dwóch babć w opiece nad wnukiem, który padł ofiarą ojca i na skutek odniesionych ran wymaga nieustannej opieki. Nastolatek przyjął ciosy od ojca, które wymierzone były w jego matkę.
Z rąk syna jednej z bohaterek zmarła córka drugiej, a ich wspólny wnuk na zawsze stracił szansę na normalne życie. W obliczu tej niebywałej tragedii kobiety i ich rodziny toczą jednak nieustanny spór o opiekę nad nim, a każda ze stron kwestionuje intencje i starania drugiej ze stron.
Przymusowe pojednanie
Próbkę tego sporu widzowie zobaczyli w telewizyjnym studiu, w którym babcie chorego chłopca, przykutego do łóżka (cierpiącego niczym Jezus, co podkreślała jedna z babć, choć obie deklarowały się jako bardzo wierzące), rzucały się sobie do gardeł. Na koniec, jak na świąteczny odcinek przystało, zebrani w studiu eksperci niejako przymusili kobiety do przełamania się opłatkiem. Jedna z nich została wręcz "doprowadzona" przez mec. Kaszewiaka do drugiej, by na siłę pojednać się przed kamerą.
Na ile szczere i prawdziwe było to pojednanie? Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista.
Przypomniano kolędowy występ Jaworowicz
Kolejna sprawa, małego Piotrusia, który nie tylko urodził się z licznymi wadami na skutek zakażenia matki w ciąży toksoplazmozą, ale i - jak twierdzi rodzina - jego stan pogorszył się na skutek późniejszych błędów lekarzy - bulwersuje jeszcze bardziej. A to z uwagi na sposób, w jaki przedstawiono tragedię chłopca. Trudno nie odnieść wrażenia, że dorośli, którzy zapewne mają co do niego jak najlepsze intencje - w obecności kamer zapomnieli, jak go chronić.
Podczas reporterskiej wizyty w domu chłopca, paroletniemu Piotrusiowi wciąż przypominano o traumatycznych doświadczeniach ze szpitala, dopytywano, jak bardzo bolały go operacje (chłopiec miał i ma liczne pręty w ciele, rozciągające kości), a na koniec Elżbieta Jaworowicz poleciła Piotrusiowi, by ten zaśpiewał kolędę po to, by widzowie wpłacili pieniądze na jego operację.
W telewizyjnym studiu Piotruś znów słyszał o swoim cierpieniu, zobaczył też przypomniany kolędowy występ Elżbiety Jaworowicz z programu "Jaka to melodia?". - Proszę wybaczyć - zwróciła się do widzów nieco zmieszana przypomnianym na ekranie występem Jaworowicz. - Piotrusiu, wybaczysz? Bo to dla ciebie, mówiłeś, że trochę ci się podobało - dopytywała chłopca. Na koniec mecenas Kaszewiak dał mu telefon, by sam na siebie wysłał SMS wspierający kosztowny zabieg.
Podziękowania dla ministerstwa i społeczna misja Jaworowicz
Nie ma jednak Bożego Narodzenia bez cudów, więc wisienką na torcie był cud, który za sprawą także "Sprawy dla reportera", ale przede wszystkim Ministerstwa Zdrowia, przydarzył się jednej z dawnych bohaterek programu, chorej na mukowiscydozę Anecie Leńskiej. Leki, które do niedawna nie były refundowane i które wymagały organizowania zbiórki, zostały sfinansowane z budżetu ministerstwa.
W tym miejscu wiele mówiono o społecznej misji mediów, w tym także programu Elżbiety Jaworowicz, podkreślając, jak zmienia on życie jej bohaterów. Pod koniec odcinka widzowie zobaczyli krótki materiał o chórze lekarzy - "Medici Cantares", którzy zaśpiewali także w studiu TVP.
- Żegnam się z państwem słowami kolędy: "niech zło truchleje, a dobro zwycięża" - zwróciła się do widzów Elżbieta Jaworowicz.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wskazujemy Najlepsze filmy i seriale, Największe rozczarowania, afery i skandale oraz Największą bekę 2023 roku. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.