"Rolnik szuka żony": wystawne włości Stanisława mają bogatą historię
Młody, przystojny kawaler z randkowego programu TVP nie może narzekać na brak zainteresowania u płci przeciwnej. Stanisław jest jednak ostrożny w relacjach z kobietami, zwłaszcza z tymi, które wypytują o jego majątek. A ten jest naprawdę pokaźny.
20.10.2021 12:06
26-letni Stanisław Pytlarz ze wsi Złotniki Wielkie koło Kalisza postanowił poszukać szczęścia w programie TVP "Rolnik szuka żony". Mężczyzna podkreśla, że jest zainteresowany tylko poważnym związkiem. Jednak ostrożnie i z dystansem podchodzi do kandydatek starających się o niego względy. Wszystko przez to, że w przyszłości zdarzało mu się już boleśnie rozczarować w relacjach damsko-męskich. Panie ponoć bardziej doceniały jego majątek i gospodarstwo niż jego osobowość.
Jednak przed kamerami TVP młody rolnik nie ukrywa swojego bogactwa. Gdy trzy kandydatki zamieszkały w jego domu, oczom widzów ukazał się pokaźny dworek i ogromna działka o powierzchni 300 hektarów. Jak podaje serwis pomponik.pl, 200-letni dom ma ponad 800 metrów kwadratowych i kilkanaście lat temu przeszedł gruntowną renowację.
Za czasów PRL-u posiadłość należała do Przedsiębiorstwa Hodowli Roślin Ogrodniczych, a w zabytkowej przestrzeni mieściły się biuro i magazyn. Po transformacji ustrojowej Marek Pytlarz, ojciec uczestnika show TVP, został dzierżawcą tej ziemi, a później jej właścicielem. Niestety już wtedy wygląd dworku pozostawiał wiele do życzenia.
- Bardzo szanowałem stare mury i ich historię, byłem pod wrażeniem kunsztu architektonicznego i praktyczności wielu elementów stanowiących o klasie tego budynku. Remont dworu stanowił duże wyzwanie, którego bardzo się obawiałem z uwagi na skalę przedsięwzięcia - wspomina Marek Pytlarz.
Remont dworku rozpoczął się w 2005 r. - skuto tynki, wykonano repliki okien i drzwi, wymieniono podłogi i odtworzono układ pomieszczeń mieszkalnych. Pochłonęło to mnóstwo czasu i pieniędzy. Ojciec Stanisława samodzielnie doglądał każdego szczegółu, jedynie ogród pozostawił żonie Danucie, która ma do tego serce.
- W parku dokonujemy nowych nasadzeń tak, by kolejne pokolenia cieszyły się jego atmosferą i historią. To wszystko trzeba łączyć z normalną produkcją rolniczą na polach uprawnych, bo tam wszystko się zaczyna. Tym bardziej, że uprawa warzyw wymaga ponadstandardowych działań - dodał rolnik.