"Reniferek". Widzowie są w szoku. Nowy serial Netfliksa to arcydzieło
Pod niepozornym tytułem "Refinerek" kryje się najlepszy serial Netfliksa do tej pory. To zadziwiający thriller psychologiczny inspirowany prawdziwą historią stalkingu, jakiego doświadczył twórca produkcji i zarazem aktor wcielający się w główną rolę. Smaczku dodaje fakt, że za kamerą przy kilku odcinkach stała utalentowana polska reżyserka.
Nie wiem, co się dzieje, ale w tym roku mamy istny wysyp interesujących seriali. Są arcydzieła ("The Curse"), są świetne ("Ripley"), są bardzo dobre ("Fallout", "Sympatyk"). Człowiek powoli zaczyna nie nadążać za oglądaniem tego wszystkiego. I teraz Netflix dorzucił do tej listy kolejną pozycję, która w moim przekonaniu jest wybitna.
"Refinerek", którego możemy od paru dni oglądać na platformie, to miniserial zainspirowany osobistymi doświadczeniami odtwórcy głównej roli, Richarda Gadda. A te były traumatyczne - mężczyzna jako dwudziestoparolatek był nękany przez stalkerkę i seksualną predatorkę. Trwało to aż cztery lata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: zwiastun miniserialu "Reniferek"
Gadd w 2019 r. przekuł swoją historię na deski teatru w formie monodramu. Sztuka zebrała szereg nagród, więc twórca postanowił pójść ze swoim materiałem do telewizji. W miniserialu wcielił się w Donny’ego Dunna, pracującego w barze komika, który pewnego dnia wykonuje uprzejmy gest w stronę kobiety o imieniu Martha.
Donny szybko przekonuje się jednak, że jego miłe zachowanie jest odczytywane w sposób, jakiego by nie chciał. Martha zaczyna przejawiać obsesję na jego punkcie. Codziennie pojawia się w barze. Przychodzi na jego stand-upy. Zasypuje go setką maili dziennie. Większość z nich to fantazje seksualne. Z czasem zaczyna go śledzić. Donny popada w paranoję - szczególnie po tym, gdy odkrywa, jak wyglądała przeszłość stalkerki. Nie pomaga też fakt, że musi ukrywać swoją znajomość z transpłciową kobietą Teri. A to dopiero początek kłopotów.
Trochę mnie nie dziwi, że widzowie, którzy mają już za sobą seans serialu, są zszokowani tym, co zobaczyli. "'Reniferek' jest szalony, ale fakt, że to prawdziwa historia i główny aktor jest faktyczną ofiarą, sprawia, że jest on jeszcze bardziej porąbany", "Brak mi słów", "Wyobraź sobie, że bierzesz swój najgorszy okres w życiu i zamieniasz go w arcydzieło, a następnie przeżywasz go ponownie, grając główną rolę" - napisali internauci.
Thriller i czarny humor
Te reakcje są w pełni uzasadnione. Tak samo jak zachwyt. Świetne jest to, że Gadd całą tę historię przedstawił w formie pełnego napięcia psychologicznego thrillera. Podobać się może także to, że oglądamy nie tylko studium stalkingu we wszelkiej formie, ale przy okazji zaprzeczenie tego, jak filmy i seriale pokazują to nader szkodliwe zjawisko. Mowa o tych wszystkich ekranowych postaciach, które może są dziwne i socjopatyczne, ale co z tego, skoro atrakcyjne (idiotyczny "Ty" Netfliksa się kłania).
Jakby tego było mało, serial jest również wciągającą jak diabli psychodramą. Niezbyt zdecydowana, a momentami wyjątkowa głupia i naiwna postawa Donny’ego, który na domiar złego okłamuje swoje otoczenie, tylko zaciska pętlę na jego szyi. Bohater jest tego wszystkiego świadomy, ale zbyt tchórzliwy, by coś z tym zrobić. Donny to właściwie przegryw, stąd nie zawsze czujemy do niego sympatię. Facet wciąż mieszka u matki swojej eks. Marzy o byciu sławnym komikiem, choć daje fatalne, potwornie nieśmieszne stand-upy. Tkwi w marazmie.
Czarny humor, który wybija się z tego wszystkiego, jest zresztą kluczowy, bo świetnie potęguje absurdalność sytuacji, w jaką coraz mocniej wplątuje się Donny. Ten humor wpisuje się również w modną ostatnio kategorię "cringe comedy". Tak jak wspomniane wyżej "The Curse", a także "Próba generalna" (inny wybitny serial współtwórcy "The Curse"), show Netfliksa jest kolejnym dowodem na to, że w czasach ostrej poprawności politycznej najbardziej sprawdza się komedia wywołująca u widza zażenowanie, dyskomfort i nerwowy śmiech.
Dyskomfort budzą jednak nie tylko żarty i zachowania bohaterów, ale nagłe skręty serialu w mroczną tematykę. Przed czwartym odcinkiem mamy nawet ostrzeżenie, że "zawiera on sceny przemocy seksualnej, które u części widzów mogą wywołać niepokój". Faktycznie, oglądamy w nim kilka sekwencji, które nie są najprzyjemniejsze dla oka.
Świetna obsada i Polka
Wszyscy aktorzy w "Reniferku" są świetni - poza doskonałym Gaddem niesamowite wrażenie robi Jessica Gunning jako psychotyczna Martha. Gdyby ktoś nakręcił nową adaptację "Misery" Stephena Kinga, Gunning widzi mi się jako godna następczyni Kathy Bates.
Pochwalić należy także Weronikę Tofilską, reżyserkę czterech z siedmiu odcinków serialu. Polka ma już na koncie pracę przy serialach jak "Hanna" czy "Mroczne materie", a także współudział przy pisaniu scenariusza do "Love Lies Bleeding" z Kristen Stewart. W "Reniferku" wykonała kawał świetnej roboty - wszystko się w nim zgadza pod kątem formalnym. Co mnie cieszy tym bardziej, bo Tofilska miała znaczący udział w jak na razie najlepszym serialu Netfliksa, który nie jest animacją.
Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: