RozrywkaReakcja na telewizyjny "Pożar w Burdelu" nie jest zaskoczeniem. Karolina Korwin-Piotrowska: "Poczucie humoru w narodzie stępiało"

Reakcja na telewizyjny "Pożar w Burdelu" nie jest zaskoczeniem. Karolina Korwin-Piotrowska: "Poczucie humoru w narodzie stępiało"

Miało być ostro, wyraziście i bez tabu. Jak wyszło? Komentarze po poniedziałkowej emisji "Pożaru w Burdelu" w TVN-ie nie pozostawiają wątpliwości, że show kontrowersyjnego kabaretu na małym ekranie nie trafił w gusta większości telewidzów. Karolina Korwin-Piotrowska podsumowuje krótko: Dziwi mnie, że ktoś się w tym kraju się oburza, że jest kabaret, który wali ostro w PiS, PO.

Reakcja na telewizyjny "Pożar w Burdelu" nie jest zaskoczeniem. Karolina Korwin-Piotrowska: "Poczucie humoru w narodzie stępiało"
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Urszula Korąkiewicz

27.02.2018 | aktual.: 27.02.2018 21:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Premierowy spektakl "Pożaru w Burdelu" w TVN zalał hejt. Jak na falę negatywnych komentarzy zareagowali sprawcy i fani całego zamieszania? O zdanie postanowiliśmy zapytać Karolinę Korwin-Piotrowską, która miała okazję być na widowni podczas nagrania. Dziennikarka broni spektaklu przyznając, że był to "Pożar w Burdelu" właśnie taki, jaki pokochali fani. Nie ma jednak wątpliwości, masowa publiczność nie była gotowa na taki rodzaj satyry.

- Nie powiem, że to oburzenie powaliło mnie na łopatki, ale wiedziałam, że nie będzie łatwo. Wychodząc z nagrania zastanawiałam się, jak ludzie to przyjmą *– mówiła w rozmowie z WP Teleshow. - Jestem bardzo zadowolona z tego, że Polacy stali się ekspertami od wszystkiego, teraz od kabaretu. *Gorzej, że kilkudziesięcioletnie działanie Mazurskiej Nocy Kabaretowej zmieniło nam optykę. Od wielu lat uważam, że pod względem poczucia humoru i poczucia ironii mocno stępieliśmy. Wszelkie niuanse, wszelkie subtelności, a nawet uderzanie między oczy, wszystko nas oburza. To niesłychane, śmiejemy się z memów, zabawnych historii, potrafimy być dowcipni, ale tylko na chwilę. Kiedy przychodzi nam zmierzyć się z większą treścią, to się obruszamy – dodała.

Co sądzą natomiast artyści "Pożaru w Burdelu" o zarzutach, że ich miejsce jest w teatrze, a nie na ekranach telewizorów? Czy są granice, których by nie przekroczyli? Z takimi pytaniami postanowiliśmy się zgłosić też do aktorów biorących udział w "Fabryce patriotów".

Niestety, Andrzej Konopka i Agnieszka Przepiórska postanowili nie komentować zaistniałej sytuacji. Agentka Karoliny Czarneckiej, po szybkiej konsultacji, poinformowała mnie, że artystka przez cały dzień jest w studiu nagraniowym, a wieczorem gra spektakl, więc uzyskanie komentarza nie będzie możliwe. Menadżer "Pożaru w Burdelu" przyznał, że nie dziwi go reakcja na TVN-owski show, ale wstrzymał się od dalszego komentarza. Dopiero po pewnym czasie otrzymaliśmy oficjalne oświadczenie grupy:

"Skala reakcji na "Fabrykę Patriotów" pokazuje jak potrzebna w telewizji jest ostra rozrywka polityczna, podejmująca tematy, które omija komedia i kabaret. Podjęliśmy ryzyko opowieści o ciemnej stronie tego, co się dzieje w Polsce, dotknęliśmy wątków, których nam brakowało w nowym medium i konstruktywną krytykę przyjmujemy. "Fabryka" jest testem, z którego wyciągniemy wnioski, rozwijając nasz język w teatrze i telewizji, jak robimy to od 5 lat. Dziękujemy wszystkim widzom za pozytywny i negatywny odzew, który pokazuje, jak ważnym społecznym medium może być komedia."

Zgoła inne zdanie niż zwolennicy "PwB" (przypomnijmy, że grupy broniła również Katarzyna Kolenda-Zaleska)
miało sporo artystów i dziennikarzy, także tych, którzy na ogół nie boją się wypowiadać kontrowersyjnych opinii czy krytykować władzy. W sieci zawrzało. "Dziś udowodniliście, że macie swoich widzów za idiotów, pokazując takie dno", "To był strzał w kolano", "Tego się nie da oglądać" - to przykłady najczęstszych reakcji internautów na widowisko "Fabryka patriotów", za które odpowiada "Pożar w Burdelu". Podobne recenzje wystawili Tomasz Sekielski ("Ależ to jest słabe"), Zbigniew Hołdys ("Przestałem oglądać po 15 minutach") czy Wojciech Wybranowski z "Do Rzeczy" ("G…o straszne").

Karolina Korwin-Piotrowska nie ukrywa, że dziwi ją oburzenie środowiska. Przede wszystkim ze strony tych, którzy na co dzień otwarcie naśmiewają się chociażby z polityków. Jej zdaniem Burdel obnażył narodowy brak wyczucia ironii. Tym bardziej uważa, że zaproszenie grupy przez TVN było dobrą decyzją.

- Przede wszystkim brawa za odwagę, że ktoś chciał to pokazać. Jestem ogromną fanką Burdelu, byłam na prawie wszystkich ich spektaklach. Jako miłośniczka różnych form kabaretowych wiem, że satyra musi być ostra i musi dawać po dupie każdemu. A Burdel dawał po dupie wszystkim, i z prawa, i z lewa, są wrogami Hanny Gronkiewicz Waltz, minister kultury, niezależnie od tego, w jakim był rządzie, nigdy nie należał do ich ulubieńców. Zawsze wyśmiewali się też z historii. Słynny już jest spektakl o Powstaniu Warszawskim, podczas którego jako córka powstańca, wcale nie czułam się urażona, a wręcz płakałam ze śmiechu - skontrowała krytykę Karolina Korwin-Piotrowska. - Co do występu w telewizji, ktoś musiał zrobić pierwszy krok. Myślę, że temperatura, która wokół niego powstała, zrobi tylko Burdelowi dobrze. Po „Fabryce Patriotów” wyszłam z sali ubawiona, ale jestem fanką tej stylistyki. Nie jestem natomiast fanką nocy kabaretowych, nie jestem fanką roastów, bo tutaj nie dajemy rady i mamy wielki problem. A jak wielki, to widać po reakcjach na Burdel. Jestem bardzo zdziwiona, że ktoś się w tym kraju dziwi, że jest kabaret, który wali ostro w PiS, PO, ośmiorniczki, Chazana, Janka Pietrzaka, przywala równo wszystkim. Ale pamiętajmy, że to nie jest masowa rozrywka. Zresztą Burdel nigdy nie startował do bycia masówką. Oni zdają sobie z tego sprawę i dobrze wiedzieli, w co wchodzą, wiedzieli, że będą hejtowani. TVN też wiedział. Problem w tym, że ludzie zapomnieli, do czego służy prawdziwa satyra - dodała.

Nie da się jednak ukryć, że poza treścią skeczy, którą można akceptować bądź nie w zależności od gustu, inne aspekty pozostawiały wiele do życzenia. Teatralna formuła nie była łatwa w odbiorze, a widz nie mógł pozbyć się wrażenia, że artyści grają nie do niego, a zebranej na sali publiczności. Dziennikarka przyznaje, że o ile na żywo można było liczyć na znakomite show, to w tej formie premiera nie wyglądała dobrze na ekranie.

- *Najbardziej trzeba popracować nad realizacją telewizyjną, bo moim zdaniem kulała. Potrzeba więcej prób z aktorami, więcej pracy z kamerą. * Spektakl był zbudowany na zasadzie dobrego, starego, przedwojennego kabaretu, w którym po sobie następują skecz-monolog-skecz-piosenka-skecz itd. Jeśli ktoś ma z tym problem, niech włączy noc kabaretową, w końcu jest wybór. *Na pewno natomiast trzeba też popracować nad dźwiękiem. Bo na przykład występy muzyczne, które świetnie brzmiały na sali, w telewizji brzmiały już nie najlepiej. *Pamiętajmy, że żywy teatr bardzo trudno przenieść do telewizji. Jednak gdyby te dwie rzeczy poprawić, to ja do tego show już nie mam pytań. Myślę, że to jest kwestia dokładnego rozpisania przez Burdel na długo przed spektaklem co chcą zrobić, jak to zrobić i jak to pokazać. Zabrakło tego i stąd cały ten chaos. *Mam nadzieję, że następny spektakl im się uda i będą jeszcze ostrzejsi i jeszcze bardziej po wszystkich pojadą. Bardzo bym chciała zobaczyć w nim Hannę Gronkiewicz Waltz, bo ona zawsze ubarwiała show. Mam nadzieję, że Miszczak się nie przestraszy i będzie robił to dalej. Czekam na więcej *- podsumowała Korwin-Piotrowska.

"Pożar w Burdelu" w wydaniu teatralnym robi furorę od kilku lat, jednak zaprezentowanie relatywnie niszowego show ogólnopolskiej widowni wydaje się nietrafionym pomysłem. "Artystyczny krajobraz, który tworzymy od 2012 roku, jest ekspresyjną ripostą na tematy przewodnie rzeczywistości, w której przyszło nam funkcjonować" – głoszą inicjatorzy "Pożaru w Burdelu", dodając: "Wraz z ekipą utalentowanych twórców komentujemy codzienność, nie stroniąc od kontrowersji i dosadności".

Do realizacji telewizyjnej "Fabryki patriotów" zaproszono znanych i lubianych (Maciej Stuhr, Kasia Nosowska, Andrzej Seweryn)
, którzy przyciągali uwagę osób nieznających wcześniejszych dokonań "Pożaru…". Z drugiej strony, w stałej ekipie nie brakuje nazwisk i twarzy rozpoznawalnych nie tylko przez bywalców warszawskich teatrów.

Andrzej Konopka, czyli Burdeltata, to aktor znany z "Watahy", "Pokotu" czy "Belfra". Towarzysząca mu na scenie Katarzyna Kwiatkowska pojawia się w filmach i serialach od początku lat 90., ale największą sławę przyniosły jej występy w "Szymon Majewski Show", gdzie parodiowała znane osobistości. Monika Babula jest doskonale znana widzom "SNL Polska", zaś Karolina Czarnecka "zaistniała" kilka lat temu na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, śpiewając "Hera koka hasz LSD".W stałej obsadzie "Pożaru w Burdelu" znajdują się ponadto tacy aktorzy jak Oskar Hamerski (od 2005 r. związany z Teatrem Narodowym), Agnieszka Przepiórska ("Druga szansa", "Podatek od miłości") czy Tomasz Drabek ("Diagnoza").

Komentarze (330)