"Prezent" na pożegnanie Bodnara. "Wiadomości" przeszły same siebie
We czwartek wieczorem Sejm powołał na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich posła PiS Bartłomieja Wróblewskiego. Kilkanaście minut wcześniej "Wiadomości" atakowały Adama Bodnara, wypominając mu, że był "rzecznikiem politycznym" i nie reprezentował wszystkich Polaków.
W czwartkowym głównym wydaniu "Wiadomości" widzowie mogli dowiedzieć się, jak kontrowersyjnym Rzecznikiem Praw Obywatelskich według TVP był Adam Bodnar, który pełnił tę funkcję od 2015 r. W materiale "Rzecznik lewicowo-liberalnych elit" autorstwa Konrada Węża podkreślono, że Bodnar został wybrany na stanowisko głosami dzisiejszej opozycji. Informację zilustrowano przebitką z sali sejmowej z Grzegorzem Schetyną w tle oraz sondą uliczną, w której wypowiadali się jak zwykle anonimowi przechodnie.
- Jest to generalnie prawdopodobnie rzecznik PO, a nie wszystkich Polaków - stwierdził mężczyzna w czarnej maseczce. - Na pewno był, przynajmniej przez ostatnie kilka miesięcy, zaangażowany po jednej stronie sporu politycznego - dodał inny.
Wąż przypomniał, że Bodnar protestował, kiedy z zatrzymania mordercy 10-latki policja zrobiła medialny pokaz siły. "Wiadomości" zarzuciły byłemu RPO, że do ataku na Polską Policję "wykorzystał tragedię dziecka".
- Nie były potrzebne kajdanki zespolone ani chwyt obezwładniający, bo zatrzymany nie stawiał oporu. Użyte przez policję środki wydają się w tym przypadku nieproporcjonalne i mają charakter pokazowy, stanowiący przykład manifestacji siły państwa wobec jednostki, do którego nie powinno dojść w demokratycznym państwie prawa - mówił w 2019 r. Bodnar, który w tej sprawie skupił się na procedurach i standardach zatrzymań. Zaznaczając jednocześnie, że współczuje rodzinie zamordowanej Kristiny.
Powyższy cytat zderzono z fragmentem archiwalnej sondy, w której anonimowy mężczyzna mówi, że "wypowiedź jest nie do pomyślenia, a policja bardzo dobrze zrobiła".
Ponownie zaatakowano też rodzinę Bodnara. Chodzi o jego nastoletniego syna, który w marcu 2021 r. został ukarany przez sąd dla nieletnich za rozboje dokonane 2 lata wcześniej.
- Pozostaje pytanie, czy pobłażliwość dla przestępców nie ma jakiegoś związku z jego prywatnymi problemami? - zastanawiał się stały gość "Wiadomości" Miłosz Manasterski.
Konrad Wąż przypomniał też, że Bodnar ostro krytykował brutalne i często nieuprawnione zachowanie policji wobec protestujących przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce.
Byłemu RPO wytknięto też, że wychwalał w Senacie Martę Lempart, która znieważała funkcjonariuszy, zachęcała do "przeszkadzania w aktach religijnych" i przeciwko której toczy się obecnie postępowanie.
Zdaniem autora reportażu Bodnar zaatakował także Polskę i Polaków. Mowa o wypowiedzi na antenie TVN24, w której były rzecznik zniszczył historyczną narrację, twierdząc, że Polacy przyczynili się do Holocaustu.
Kolejni eksperci, m.in. Tomasz Sakiewicz z "Gazety Polskiej Codziennie" oraz prof. Mieczysław Ryba z KUL-u, stwierdzili, że Bodnar nie reprezentował wszystkich Polaków, a tylko tych, którzy głosowali przeciwko rządowi.
- Było takie powszechne odczucie, że jest rzecznikiem politycznym - mówił Ryba.
Na koniec stwierdzono, że po ustąpieniu ze stanowiska Adam Bodnar będzie mógł rozpocząć karierę polityczną.
Kilkanaście minut po "Wiadomościach" podaliśmy, że Sejm większością 240 głosów poparł kandydaturę Bartłomieja Wróblewskiego na nowego RPO. Wybór ten musi jeszcze zatwierdzić Senat.
Bartłomiej Wróblewski jest prawnikiem i posłem PiS. Zasłynął przede wszystkim, jako autor wniosku poselskiego do Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, którego skutkiem był wyrok z 22 października oraz największe demonstracje od czasu przemian ustrojowych w 1989 r.
Poseł należy też do grona 15 parlamentarzystów PiS, którzy sprzeciwili się we wrześniu 2020 r. ustawie o ochronie praw zwierząt.
Posłowie już trzy razy próbowali wybrać następcę Adama Bodnara. Jego kadencja upłynęła we wrześniu ubiegłego roku. W czwartek Trybunał Konstytucyjny orzekł, że "przepis, który pozwala pełnić obowiązki RPO po upływie kadencji do czasu objęcia stanowiska przez następcę, jest niezgodny z konstytucją".