TVP i TVN24 mają problem. To badanie będzie boleć jeszcze długo [OPINIA]
Widzowie, szczególnie ci z młodszego pokolenia, odwracają się od telewizji. Wojenka między dwiema największymi stacjami TVP i TVN przypomina już polityczne starcie PiS i PO. Z tego pojedynku zwycięsko wychodzi Polsat, uważany przez Polaków za najbardziej wiarygodne i bezstronne medium. Ale i ono nie jest bez wad.
Jak podaje portal Wirtualne Media, według najnowszego sondażu CBOS, przeprowadzonego w dniach 16-26 sierpnia br. na reprezentatywnej próbie 1167 osób, Polacy coraz krytyczniej oceniają wiarygodność telewizji. Nie da się ukryć, że na znaczeniu zyskują media internetowe (wzrost o 16 proc.), preferowane przez młode pokolenie (pierwsze źródło informacji dla 78 proc. osób w wieku 18-24). Odbiorcy powyżej 45 roku życia nadal chętniej sięgają po pilot od telewizora. Zmieniły się jednak ich preferencje co do ulubionego kanału informacyjnego.
Wyniki pokazują jasno - stację telewizyjną wybieramy na podstawie preferencji politycznych. Nie trudno przewidzieć, jakie poglądy prezentują widzowie TVN, a jakie widzowie TVP. Wpływa to na postrzeganie tych mediów za stronnicze, co widać po wynikach wiarygodności programów informacyjnych na przestrzeni lat 2012-2021. Telewizja publiczna zaliczyła spadek zaufania o 25 proc., a za niezaprzeczalnie niewiarygodną uważa ją już 49 proc. badanych w porównaniu z 12 proc. w 2012 r.
Choć programy informacyjne TVN i TVN24 obecnie są głównym źródłem informacji w telewizji dla większości badanych (30 proc.), część z nich również ma zastrzeżenia do bezstronności stacji. Za niegodne zaufania ocenia ją 27 proc. widzów.
Przez rozłam polityczno-światopoglądowy na znaczeniu zyskuje Polsat i Polsat News. 59 proc. badanych uważa, że te stacje nie faworyzują żadnej partii i prezentują racje różnych stron. Według pracowni CBOS widzami Polsatu są osoby o poglądach centrowych i lewicowych, najczęściej wyborcy Polski 2050 Szymona Hołowni.
Strategia "Polsat Hołownią telewizji" świetnie oddaje zalety, jak i wady takiego działania. Hołownia słynie z tego, że stara się rozmawiać z każdą ze stron i szukać wspólnego rozwiązania. Lawiruje między PiS i PO, a bycie symetrystą przysparza mu kpiących wrogów, ale i fanów zmęczonych opowiadaniem się za którąś tylko z dwóch opcji.
I tu pojawia się pytanie, czy taki model uprawiania polityki sprawdza się też w mediach? Bez wątpienia dopuszczanie do głosów osób o różnych poglądach i rzeczowa rozmowa mimo różnic jest podstawą rzetelności dziennikarskiej. Problem pojawia się, gdy zestawia się ze sobą eksperta w danej dziedzinie z przypadkową osobą, mającą mocne i nieraz błędne przekonania. Tak stało się, gdy Polsat zaprosił do siebie Edytę Górniak i lekarza Marka Posobkiewicza, który przeszedł COVID-19, aby podebatowali nad tym, czy w czasach pandemii ważniejsze jest bezpieczeństwo całego społeczeństwa czy wolność jednostki.
Albo gdy w "Gościu Wydarzeń" u Bogdana Rymanowskiego gościła lekarka podważająca skuteczność szczepionek lub doktor podający swoim pacjentom amantadynę, wobec którego Rzecznik Praw Pacjenta wszczął postpowanie. Nie tędy droga. Pozwalanie na podważanie faktów naukowych i oddawanie głosu osobom szerzącym niesprawdzone teorie bez kontrowania rozmówcy to prosta droga do upadku.
Rolą dzisiejszych mediów jest weryfikacja informacji i przekazywanie ich w rzetelny, wyważony sposób. Również edukowanie odbiorców, zwłaszcza w trakcie trwania pandemii. Zachowanie bezstronności w 2021 r. w Polsce jest jednak coraz trudniejsze. Spory ideologiczne podzieliły już nasze społeczeństwo i praktycznie nie da się znaleźć przestrzeni wolnej od polityki. Dawniej bycie neutralnym medium było czymś powszechnym, dziś bywa to postrzegane jako coś podejrzanego, ale jak widać po badaniu CBOS nadal potrzebnego odbiorcom.