Pies i Justyna vs. Przemek. Widzowie "Ślubu od pierwszego wejrzenia" przecierali oczy ze zdumienia
Relacje młodych małżonków są bardzo napięte i uzależnione od humorów Justyny. W ostatnim odcinku opieka nad psem wywołała konflikt między nimi. Internauci byli bezlitośni wobec właścicielki zwierzaka.
Małżeństwo Justyny i Przemka najbardziej emocjonuje widzów 9. sezonu "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Nic w tym dziwnego, w końcu kobieta daje sprzeczne komunikaty - raz płacze na myśl, że jej mąż przed ślubem spotykał się z inną, a ona czuje się już do niego przywiązana, a kiedy indziej wykpiwa jego zaangażowanie, podejrzewając, że już się zakochał. W ostatnim odcinku, opublikowanym już na platformie Player, Justyna stwierdziła nawet, że wcale nie potrzebuje męża, aby być szczęśliwa.
- Ten mur jest spowodowany tym, że dobrze się czuję ze sobą. Nie potrzebuję drugiej połówki, aby być szczęśliwa. Jestem szczęśliwa - powiedziała przed kamerami.
Najwięcej zamieszania wywołała skomplikowana sytuacja z psem Justyny. Odwiedzający ją mąż próbował nakłonić kobietę na spacer po Warszawie, chciał lepiej poznać to miasto. Jednak żona z miejsca nastroszyła się, bo jej pies źle znosi pozostawanie samemu w domu, a wyprawa z nim po mieście mogłaby dodatkowo zestresować zwierzaka. Dobrobyt pupila był dla kobiety ważniejszy niż zwykle wyjście z mężem gdziekolwiek.
- Tak to wygląda, że bardziej się zajmowała nim niż mną - skwitował sytuację Przemek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W końcu jednak Justyna dała się namówić na wyjście. Po drodze skrytykowała auto Przemka, twierdząc, że okna są za wysoko dla jej psa, przez co nie może oglądać okolicy. Skrytykowała też sposób, w jaki mężczyzna wyprowadził zwierzę z pojazdu. Nie chciała też na chwilę przekazać mu smyczy i dać sobie pomóc w opiece nad psiakiem. Sugerowała, że Przemkowi zależy tylko na tym, aby w telewizji pokazano, jak dobrze zajmuje się jej zwierzakiem.
- Ja mu nie dam psa, kiedy dookoła są inne psy i ludzie. Byłam wściekła, już mnie wkurzył, bo nie chciałam iść na taki spacer. Ja odpowiadam za tego psa, jak on pogryzie jakieś dziecko albo coś go zdenerwuje, to nie Przemek odpowiada, bo go miał na smyczy, tylko ja i jeszcze odpowiadam wszystkim, to ja idę do sądu, a nie Przemek, że nie utrzymał psa mojego - mówiła rozwścieczona.
Mimo to Przemek wykazywał się sporą cierpliwością i nie okazywał irytacji. Nawet gdy Justyna pokłóciła się z nim o to, czy Łazienki Królewskie znajdują się przy ulicy Łazienkowskiej.
- W życiu się nauczyłem takiej cierpliwości. Wędkarzem jestem przecież, więc trzeba być cierpliwym - ze śmiechem podsumował Przemek.
Widzowie jednak mieli znacznie mniej cierpliwości do Justyny. Profile programu w sieci zaroiły się od krytycznych komentarzy pod jej adresem.
"Nie rozumiem, po co Justyna przyszła do tego programu. Skoro czułości ją śmieszą, sama twierdzi, że w zasadzie związek jest jej niepotrzebny po co zawraca głowę?";
"Jej nic, kompletnie nic nie pasuje. Ona widzi tylko siebie i swojego psa i nic po za tym, każdy inny jest dla niej tylko obiektem krytyki";
"Pies na piedestale, żona i gdzieś tam mąż. Gdzie on ma oczy i rozum?";
"Ja nie potrzebuję miłości, żeby być szczęśliwa... Mówi to osoba, która zgłosiła się do programu, żeby mieć męża... Kurtyna";
"Założę się, że przynajmniej połowa widzów sama musiała sprawdzić na Mapsach czy Łazienki leżą przy ul. Łazienkowskiej, nawet mieszkańcy Warszawy zwątpili!" - czytamy na Facebooku.
Również sama Justyna odniosła się do reakcji widzów. Nie ukrywa, że krytyczne komentarze ją zabolały, ale też sama jest zszokowana tym, co zobaczyła w odcinku programu.
"Otrzymuję dużo hejtu od wczoraj. Tak, wiem, nie jestem idealna. Pracuję nad sobą od dawna, dawna. Ale też jestem szczera i jak coś mi nie pasuje, to niestety mówię. Czasem powinnam się ugryźć w język. Spokojnie, znam swoje wady i wiem, jaka jestem uparta. Czasem to wada, czasem zaleta. Dziś nie idę do pracy, muszę przetrawić to, co widziałam" - napisała na InstaStories.