Pierwszy odcinek "Króla" za nami. Na co zwrócić uwagę w polskim "Peaky Blinders"? [STRESZCZENIE]
Lichwa, boks, narkotyki i rzeź na ulicach Warszawy. Pierwszy odcinek "Króla" zaskakuje wielowątkowością, ale przede wszystkim brutalnością, do jakiej nie przyzwyczaiły nas polskie seriale. A przynajmniej nie te osadzone w dwudziestoleciu międzywojennym.
07.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 07:19
Uwaga, poniższy tekst zdradza praktycznie CAŁĄ FABUŁĘ pierwszego (s01e01) odcinka "Króla". Taki jest zresztą jego zamysł, więc dalej czytasz tylko na własną odpowiedzialność.
Warszawa, rok 1937. Na ulicach miasta ścierają się zwolennicy Polskiej Partii Socialistycznej oraz Falangi, faszyzującej nacjonalistycznej antysemickiej formacji. Po jednej stronie Jan Kum Kaplica (Arkadiusz Jakubik), herszt jednej z najgroźniejszych band w przedwojennej Warszawie oraz Jakub Szapiro (Michał Żurawski), przed laty utalentowany bokser, obecnie zamordysta, prawa ręka Kaplicy, człowiek od brudnej roboty. Naprzeciwko nich staje Bronisław Żwirski (Adam Bobik), planujący zaprowadzić nowy porządek w Polsce lider ONR-u oraz jego poplecznicy.
Padają strzały, ginie kilkanaście osób, do akcji wkraczają służby porządkowe, rozdzielające pałujących się nawzajem mężczyzn. Kaplica zostaje zakuty i przetransportowany na posterunek, ale wie, że mając za plecami elitę polityczną nie tylko stolicy, ale też całego państwa, niedługo zabawi na dołku. Wystarczy, że telefon od wściekłego Szapiro odbierze sekretarz premiera (Bartłomiej Topa), a Kum bez najmniejszego uszczerbku wyjdzie na wolność.
"Król" - Zobacz zwiastun serialu na podstawie powieści Szczepana Twardocha:
Ma jednak dług wobec premiera Składkowskiego (Adam Ferency), na którego prośbę ma ukrócić handel kokainą prowadzony przez Janusza Radziwiłłka (Borys Szyc), drugiego ze swoich zauszników. Ten brutalny żydowski gangster, posługujący się dziwną mieszanką języków oraz brzytwą do podcinania gardeł, będzie musiał schować swoją dumę oraz odłożyć plany stworzenia kartelu na później. Ale nie jest z tego zadowolony.
Zadowolony nie jest też Szapiro, któremu metka lichwiarza, gnębiciela i zwyrodnialca zaczyna mocno ciążyć. A gdy Kaplica zleca mu ściągnięcie długu od ledwo wiążącego koniec z końcem sędziwego Żyda Nauma Bernsztajna, coś w nim pęka. Bernsztajn nie jest w stanie spłacić wierzyciela, więc zostaje zaszlachtowany jak zwierzę, zwisając z drzewa i wykrwawiając się na śmierć. Zaś jego syn, Mosze (Kacper Olszewski), którego poznajemy w scenie otwierającej, postanawia za namową swojej dziewczyny pomścić zamordowanego ojca, polując na Szapirę pod osłoną nocy.
Pierwszy odcinek "Króla" kończy się w momencie, gdy młody Bernsztajn rzuca się na zataczającego się po zapijaniu wyrzutów sumienia Jakuba Szapiro. A że ten ostatni jest głównym bohaterem serialu, z pewnością uda mu się wyjść z tej opresji bez większego szwanku. Pytanie tylko, co zrobi z żądnym zemsty pół-sierotą. I czy suponowana przez pierwszą godzinę z okładem walka bokserska Szapiry z Andrzejem Ziembińskim, aktywnym działaczem Falangi, dojdzie do skutku.
Zobacz także
W pierwszym odcinku "Króla" (s01e01) zwróć też uwagę na:
- Otwierający serial prawie pięciominutowy mastershot - długie, nieprzerywane cięciami (lub dobrze je maskujące) ujęcie, przechodzące z pomieszczenia zamkniętego na podwórko, a następnie podążające za głównym bohaterem aż na wiec socjalistów. Tego typu ujęcia to prawdziwa rzadkość w polskim kinie, o telewizji nie wspominając. Odpowiedzialny za zdjęcia Kacper Fertacz pod batutą reżysera, Jana Matuszyńskiego, osiągnęli tu wyżyny do tej pory okupowane przez twórców zza wielkiej wody.
- Stanisławę Tabaczyńską (Barbara Jonak), jedyną kobietę w gangu Szapiry. Zadeklarowaną lesbijkę pozującą na twardego faceta, świetnie dogadującą się z tytułowym bohaterem. Nosi męskie stroje, ma krótkie włosy, porusza się i zachowuje jak mężczyzna. Znana jest też z niewyparzonego języka i bezczelności, co pokazuje już w pierwszym odcinku. Ogląda się ją z wielką przyjemnością.
- Fenomenalnie zagraną scenę powrotu kompletnie pijanego Kaplicy do domu. Jakubik pokazuje tu cały arsenał aktorskiego warsztatu, jednocześnie serwując widzom olbrzymią dawkę humoru jak i nieobliczalności. Zawianego, wbrew pozorom, nie jest tak łatwo zagrać.
- Generalnie fantastyczne aktorstwo. Począwszy od tytułowego "Króla", przez kradnącą każdą scenę postać graną przez Borysa Szyca (widelec!), na pejsatym nastolatku skończywszy. Trzeba przyznać, że odpowiedzialny za casting Piotr Bartuszek odwalił kawał dobrej roboty. Tu nawet postaci trzecioplanowe zapadają w pamięć natychmiastowo.
- I czy tylko ja mam wrażenie, że ciągłe picie i palenie to 1:1 przeniesione na grunt polski "Peaky Blinders"?