Opole 2018 może zapowiadać odwilż w TVP. Siostry Przybysz i Zalewski bez cenzury
Siostry Natalia i Paulina Przybysz zaśpiewały z Krzysztofem Zalewskim w Opolu dwie piosenki, w tym jedną polityczną. Nikt nie blokował niedzielnego występu, mimo że kilka miesięcy temu Natalia Przybysz była wycinana z retransmisji innego koncertu.
11.06.2018 | aktual.: 12.06.2018 10:00
Natalia Przybysz nie chciała rozmawiać z nami o cenzurze. O sztuce tak, o polityce nie. A akurat ona wie dobrze, co oznacza ceznura. W maju 2017 r. jej występ na koncercie piosenek Agnieszki Osieckiej w Katowicach został w retransmisji w TVP wycięty. Nazwisko Przybysz wycięto nawet z napisów końcowych, wymieniających wszystkich artystów poza nią. Wtedy spekulowano, że chodzi o wypowiedzi Przybysz dla "Wysokich Obcasów", w których mówiła ona, że polskie kobiety powinny mieć prawo do aborcji. TVP tłumaczyła jednak, że koncert piosenek Osieckiej był za długi i aby zmieścił się do ramówki, kogoś trzeba było wyciąć.
W czasie tegorocznego festiwalu w Opolu, w miniony weekend, siostry Przybysz wystąpiły w chórku z Krzysztofem Zalewskim. Zaśpiewały z nim dwie piosenki: jedna to cover Niemena, druga - "Polska". To mądrze zawoalowany manifest polityczny, w którym wokalista wyznaje, że "nie da się monstrom".
Jak nas zapewniono w firmie Kayax, która wydaje płyty Krzysztofa Zalewskiego oraz Pauliny Przybysz, nie było tym razem żadnych prób cenzury ani wpływania na wykonawców ze strony TVP. Występ poszedł na żywo na całą Polskę. Zalewski nie tylko wykonał kontrowersyjny z punktu widzenia partii rządzącej utwór "Polska", a także przypomniał ze sceny słowa Władysława Bartoszewskiego: "Warto być przyzwoitym".
Biuro Prasowe TVP poinformowało nas, że "Telewizja Polska nie cenzuruje i nie cenzurowała artystów, w tym Natalii Przybysz. W TVP jest miejsce dla wszystkich twórców, którzy nie obrażają uczuć i wrażliwości odbiorców".
Zapytaliśmy więc, kto w TVP decyduje, co "obraża uczucia i wrażliwość odbiorców", gdyż naszym zdaniem jest to fraza pojemna i enigmatyczna. Czy TVP ma jakiś zespół ds. wrażliwości i uczuć widzów? TVP odpowiedziała nam, że "szczegółowe regulacje prawne w zakresie obowiązków programowych nadawcy określa art. 18 Ustawy o Radiofonii i Telewizji, zaś w stosunku do nadawców publicznych również artykuł 21".
Przypomnijmy, że w zeszłym roku TVP próbowała nie dopuścić do występu na festiwalu opolskim Kayah za to, że wzięła ona udział w Czarnym Proteście kobiet. Po wycofaniu się z festiwalu Kayah i Maryli Rodowicz, wiele innych artystek również Opole zbojkotowało. W rezultacie festiwal został przeniesiony na wrzesień, a podczas koncertu Jana Pietrzaka widownia świeciła pustkami. Finalnie Maryla Rodowicz pojawiła się jednak na deskach amfiteatru.
Być może TVP nauczyła się przez rok, że nie ma sensu karać piosenkarek za to, w co wierzą, co mówią i w jakich protestach biorą udział. W wolnym kraju artystki, poza sceną i na niej, mają prawo do wyrażania swoich przekonań, są bowiem obywatelkami, jak wszyscy.
To, co razi wrażliwość posłanki PiS Anny Sobeckiej czy prezesa TVP Jacka Kurskiego, nie kryjącego sympatii do muzyki Zenka Martyniuka, może wywoływać euforię innych. Stąd zapewne zwycięstwo w koncercie Debiutów rzekomo kontrowersyjnego zespołu Girls On Fire.
Jeżeli ta czy inna piosenka wywołuje wściekłość posłanki Sobeckiej, niech wzorem Krzysztofa Zalewskiego "do dziesięciu policzy i nie da złapać się na złość".