Olga Frycz o relacjach w "Agencie". "Niektórzy pojechali dla pieniędzy"
Uczestnicy drugiej edycji programu "Agent" zdążyli już pokazać swoje wybuchowe temperamenty. Wyraźnie widać, że priorytety, z jakimi przyjechali na plan show, mocno się od siebie różniły. Dało się na przykład zauważyć, że Olga Frycz jest mało skora do zawiązywania sojuszy. Dlaczego?
21.03.2017 | aktual.: 21.03.2017 18:32
- Część osób chciała przypomnieć o sobie szerszej publiczności, inni o tę popularność dopiero walczą, reszta miała zamiar dobrze się bawić, a przy okazji zarobić trochę pieniędzy. Ja należałam do trzeciej grupy - wspominała aktorka na łamach "Gali". Mimo że utrzymywała, iż chodziło jej tylko o zabawę, nie zaprzeczyła, że ludzie w programie zaczęli z czasem ją męczyć.
- Strach, ból, skoki adrenaliny to jedno, ale chodzi o to, że byliśmy 14-osobową grupą. Zawsze mi się wydawało, że jestem istotą stadną. Cały czas musiałam być w drużynie. To okazało się wyzwaniem. Do tego jeszcze dochodziły te wszystkie tajemnice produkcyjne i to, że nikomu nic nie mogłam powiedzieć. Każdy patrzył na każdego podejrzliwie. Najpierw to było zabawne, a potem już męczące. Jestem na takim etapie życia, że nie potrzebuję na siłę poznawać nowych ludzi - wyznała w wywiadzie. - Ale wiem, że wróciłam z Argentyny z tym samym kręgosłupem moralnym, z jakim pojechałam. Jestem zadziorna, trochę przeklinam, trudno w takich warunkach udawać inną osobę. Myślę, że nawet wybitny aktor nie dałby rady. Teraz oglądam każdy odcinek z wielkim zaciekawieniem - dodała.
Zobacz także
Zobacz także
Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:
src="https://d.wpimg.pl/1031600158-1003293454/aplikacja.png"/> src="https://d.wpimg.pl/457701298--1013396447/aplikacja.png"/>