Dotarliśmy do oświadczenia Jakimowicza dla TVP. Wszystkiemu zaprzecza
Jarosław Jakimowicz wystosował oświadczenie skierowane do TVP. Nazwisko aktora współpracującego z telewizją publiczną pojawiło się w kontekście rewelacji, jakie dziennikarz Piotr Krysiak opublikował na FB. Chodzi o gwałt, do którego doszło na zgrupowaniu Miss Generation 2020. Sprawcą ma być "gwiazda TVP Info".
Jarosław Jakimowicz, który zyskał rozpoznawalność dzięki "Młodym wilkom", a dziś jest współprowadzącym "W kontrze" na antenie TVP Info, zapewnia, że ze sprawą nie ma nic wspólnego. Wirtualna Polska dotarła do jego oświadczenia, które skierował do TVP. Na swoim twitterowym profilu opublikował je później Jarosław Olechowski, szef TAI.
Przypomnijmy. W poniedziałek wieczorem na FB Piotra Krysiaka pojawił się post, w którym dziennikarz śledczy, niegdyś związany z TVP czy "Wprost", opisał drastyczną historię. Chodzi o gwałt, do jakiego doszło niemal rok temu podczas zgrupowania uczestniczek konkursu Miss Generation 2020 w hotelu pod Łukowem (województwo lubelskie). Ofiarą napaści jest 30-letnia dyrektorka marketingu i PR jednej z brytyjskich firm. Według jej zeznań gwałtu dokonała "gwiazda publicystyki TVP Info".
- Najpierw był bardzo miły, śmiał się, dopytywał, dlaczego dzwonię z hiszpańskiego numeru. Jednak, kiedy zacząłem go pytać o konkrety, spiął się i zaczął być mniej uprzejmy. Wtedy wiedziałem, że pytania wytrąciły go z równowagi. Odwrócił piłeczkę i zaczął mnie przepytywać. Kiedy uparłem się, że to najpierw on powinien mi odpowiedzieć na pytanie, pożegnał się i trzasnął słuchawką - tak dialog z mężczyzną wskazanym przez ofiarę opisał Krysiak w rozmowie z WP.
Krysiak pisze, że toczące się od 8 miesięcy śledztwo zostało niedawno zawieszone, "ponieważ prokurator czeka na informację od brytyjskiej policji". Dziennikarz, który obecnie nie jest związany z żadną redakcją, opisał także nieprawidłowości, jakich mieli dopuścić się policjanci podczas śledztwa. Wiadomo, że kobieta nagrała telefonem dwa filmiki - na jednym słychać gwałciciela.
Piotr Krysiak nie ujawnił personaliów sprawcy. Niedługo po opublikowaniu jego wpisu na FB internauci ustalili, że w momencie przestępstwa w hotelu przebywał Jarosław Jakimowicz.
Aktor potwierdził, że był w hotelu, kiedy doszło do napaści. Jednak z całą stanowczością podkreśla, że nie jest mężczyzną, o którym wspomina Piotr Krysiak. Jakimowicz pisze także, że wpis dziennikarza jest atakiem mającym na celu "wyeliminowanie go z życia publicznego i współpracy z TVP" - choć jego nazwisko tam nie pada.
Jakimowicz zaznacza, że od momentu rozpoczęcia śledztwa nikt się z nim nie kontaktował. Oświadczenie kończy się groźbą podjęcia kroków prawnych.
Swoje stanowisko, już w bardziej emocjonalnym tonie, Jakimowicz przedstawił w rozmowie z Onetem.
- Dlaczego od wielu miesięcy trwa śledztwo, a ja - podobno podejrzewany o gwałt - nawet nie zostałem przesłuchany?! Nikogo nie zgwałciłem! Przysięgam na zdrowie moich dzieci! Nie jestem zdolny do takich czynów, brzydzę się agresją wobec kobiet - tłumaczy Jakimowicz.
Aktor jest zbulwersowany.
- Jak mam się w tej sytuacji bronić? Jestem, jaki jestem. Pracuję w TVP, co nie każdemu się podoba. Przyzwyczaiłem się do ataków, ale zarzuty o gwałt to przekroczenie wszelkich zasad. Jestem w każdej chwili gotowy zeznawać w prokuraturze - zapewnia Jakimowicz.
Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć od informatorów z Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, stacja przeprowadziła wewnętrzne śledztwo.
- Nie ma jednoznacznych dowodów na winę J. Jakimowicza. Ale wciąż wyjaśniamy sprawę - mówi źródło.