Netflix jak Wielki Brat. Wie co lubisz, i dlaczego jest to uzależniający serial
Netflix to najpopularniejszy na świecie serwis VOD czy też "wypożyczalnia seriali”, a może po prostu internetowy dostawca rozrywki. Jak się okazuje, także szpieg doskonały. Serwis Netflix wie o tobie więcej niż ty sama. Jak te dane są wykorzystywane?
Netflix Cię śledzi. Ale nie ma powodów do paniki, bo Netflix wykorzystuje te dane, żeby dać Ci, to co kochasz – Twoje ukochane seriale, bez których życie byłoby niemożliwe.
Serwis wie, co oglądasz, kiedy to oglądasz, gdzie to oglądasz, na czym (laptop, tablet, telefon), kiedy pauzujesz, kiedy przewijasz, i czego szukasz w wyszukiwarce. Wie, jakie opisy filmów czytasz i jak długo je czytasz. Wie, kiedy oglądasz seriale, a kiedy filmy (filmy raczej w weekendy, prawda?)
Netflix zbiera informacje od setek milionów widzów na świecie, w rezultacie wiedząc, co lubią, czego szukają i co im w związku z tym polecić do oglądania. Nie działa w ciemno.
Ba, Netflix potrafi przygotować inne wizualizacje zachęcające do oglądania tego samego filmu: jeden plakacik bardziej romantyczny, inny – z akcentem na sensację. Co tam plakaty: Netflix może zrobić dziesięć różnych zwiastunów skrojonych pod danego widza.
Netlix wie, ile osób oglądało pierwszy sezon danego serialu, a ile trzeci; wie dokładnie, gdzie dany serial porzucili ci, którym się po drodze znudził i na co konkretnie się przerzucili.
Wie oczywiście, w jakiej części świata oglądasz.
Wszystko opiera się na zbieraniu danych, ich analizie i wykorzystaniu odpowiednich algorytmów. Dlatego możesz mieć poczucie, że Netflix jest skrojony nie dla setek tysięcy anonimowych widzów, ale specjalnie dla ciebie i pod ciebie. Jak mówią w samej firmie: "Mamy kilkadziesiąt milionów wersji Netflixa”.
Jak w rozmowie z WP Tech tłumaczył wiceszef Netflixa Todd Yellin: - Z naszego punktu widzenia najważniejsze jest, by dane, które subskrybent Netfliksa zostawia w serwisie, pozwoliły nam jak najlepiej dopasować rodzaj seriali i filmów do jego oczekiwań. Z naszego punktu widzenia najważniejsze jest zaufanie pomiędzy widzem i Netfliksem. Jeżeli takiego zaufania nie ma, nie mamy nowych klientów, a co za tym idzie również pieniędzy. Dlatego bardzo dbamy o bezpieczeństwo danych.
Zbieranie danych ułatwia oczywiście planowanie produkcji kolejnych seriali: wiedząc, co ludzi kręci, serwis może zaplanować produkcję odpowiedniego serialu. Jak tłumaczy pismo "Forbes”, serial The House of Cards robiony był z myślą o wielbicielach talentu Kevina Spacey, reżysera Davida Finchera ("The Social Network”) oraz o fanach brytyjskiego oryginału tego serialu z stacji BBC z 1990 roku. Amerykańska wersja powstała w 2013 roku. W amerykańskim Netflixie inny zwiastun oglądali widzowie wciąż kochający wtedy Kevina Spacey (było przed aferą o molestowanie), a inny ci, którzy od mężczyzn większą uwagę zwracają na aktorki (to też Netflix o tobie wie).
Wydaje się więc, że jedyne, na co Netflix nie ma wpływu, to zachowanie aktorów takich, jak Spacey, po pracy. Poza tym raczej kontroluje to, co nam pokazać, kiedy i jak, wiedząc, że zapewne uzależnimy się od ich produkcji.
Przypomnijmy, że trwa produkcja pierwszego polskiego serialu dla Netflixa. Będzie to "1983” – ośmioodcinkowy serial wyreżyserują Agnieszka Holland i Kasia Adamik oraz Olga Chajdas i Agnieszka Smoczyńska. W serialu zobaczymy Roberta Więckiewicza w roli skompromitowanego oficera śledczego i Macieja Musiała jako pełnego ideałów studenta prawa. Serial przedstawia alternatywną historię Polski: w 1983 roku atak terrorystyczny grzebie polskie nadzieje na wyzwolenie i zapobiega upadkowi Związku Radzieckiego. Dwadzieścia lat później, w 2003 roku, Zimna Wojna trwa w najlepsze.
Netflix musi więc wiedzieć z dostępnych danych, że widzowie w Polsce i na świecie lubią filmy Agnieszki Holland i historie związane z komunistyczną przeszłością. A do tego wątki opowiadające o terroryzmie. Lubicie? Szukacie? To dostaniecie!
Zobacz także: najlepsze seriale netflix 2018