Ilona Łepkowska odpowiada Kuszewskiemu. Zdradził kulisy pracy na planie "M jak miłość"
Kacper Kuszewski postanowił pożegnać się z rolą w "M jak miłość", a przy okazji zdradził, co dzieje się na planie. – Aktorzy mają poczucie, że nie mogą narzekać – powiedział. Aferę skomentowała teraz Ilona Łepkowska.
- Postawa pana Kacpra Kuszewskiego mnie zdziwiła. To nieeleganckie i nie fair w stosunku do ludzi, z którymi pracowało się aż 18 lat. Przez tyle czasu był taki krytyczny, a dopiero po odejściu wypowiada się w tym tonie? Zawiodłam się na nim – mówi w rozmowie z "Faktem" Łepkowska, scenarzystka "M jak miłość".
I dodaje: - Szaleńcze tempo pracy i stres jest wszędzie w tej branży i "M jak miłość" nie jest wyjątkowe. Zarabiamy dużo więcej niż przeciętni ludzie, więc nie dziwmy się, że musimy ciężej pracować.
Łepkowska wypowiada się jednak tylko o aktorach. Pomija to, co wydaje się dziś kluczowe: sytuację szeregowych pracowników na planie. W rozmowie z WP Teleshow kilka osób pracujących przy polskich serialach przyznało, że dziś całkiem pomija się ich sytuację.
- Oświetleniowcy, dźwiękowcy i inne osoby wykonują kawał dobrej roboty. Prawie nikt nie docenia tego, co robią, ile godzin pracują i jakie za to dostają pieniądze. Często traktowani są jak powietrze. Niestety, jest to na porządku dziennym - zdradza nam aktor znany z produkcji TVP. Tego Łepkowska nie skomentowała.
Przypomnijmy, że twórcy serialu zostali w ostatnich dniach posądzeni o nieprzejmowanie się losem pracowników, o uchylanie się od podpisywania umów o pracę, nakręcanie stresujących sytuacji. Zaczęło się od wyznania Olgi Frycz, która wsadziła kij w mrowisko. W rozmowie z "Twoim Stylem" ostro skrytykowała ekipę filmową.
- Robiliśmy po dziesięć scen dziennie, pracowałam dłużej, niż miałam zapisane w umowie. Aktorki, które mówiły, że mają dzieci i muszą zwolnić nianię, słyszały: "A co, wyjdziesz z planu? Wielka pani gwiazda?". Nikt nikogo nie szanował, były wrzaski. Ludzie przychodzili do pracy sfrustrowani, nienawidzili jej, ale bali się odejść, bo dziecko i kredyt. Dostosowywałam się, ale uwierała mnie ta sytuacja. Miałam 30 lat i byłam sfrustrowana. Straciłam radość z grania. W pewnym momencie poczułam, że dostosowywanie się ma granice. Nie mogę tego robić w nieskończoność, bo tracę szacunek do siebie - przyznała.
Z zarzutami aktorki nie zgodziły się Anna Mucha i Katarzyna Cichopek, które we wpisach w mediach społecznościowych opisały same pozytywne doświadczenia z pracy na planie. Jednak o warunkach pracy i aktorów, i osób z produkcji postanowił opowiedzieć Kacper Kuszewski, który dopiero co odszedł z "M jak Miłość".
- Zasady, zgodnie z jakimi pracują ekipy filmowe przy realizacji takich seriali telewizyjnych, które nie są kręcone sezonami, tylko są w ciągły sposób obecne w telewizji, funkcjonują zupełnie poza tym, do czego przyzwyczaiły nas standardy wyznaczane przez prawo pracy, który określa, że np. dzień pracy trwa osiem godzin - powiedział Kacper Kuszewski w jednym z wywiadów.
W rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśnił, że mówią o warunkach pracy, miał na myśli np. garderobiane, charakteryzatorów, kierowców itd. - Oni pracują 5-6 dni w tygodniu. Dzień zdjęciowy trwa 12 godzin, a na plan pod Warszawę jedzie się półtorej godziny. Czasami siedzą cały dzień w polu przy -18 stopniach albo 32-stopniowym upale. Wszyscy są na umowy o dzieło, nie mają żadnych świadczeń socjalnych, a ich stawki nie mogą się równać do aktorskich. Urlopy są bezpłatne. To nie dzieje się tylko na planie “M jak miłość” – powiedział.
- Najgorsze jest to, że członkowie ekipy boją się mówić o tym głośno. Żyją w nieustannym lęku, że jak zaczną narzekać, to ktoś wejdzie na ich miejsce. Aktorów trudniej jest zastąpić, mniej ryzykujemy i dlatego zabrałem głos w sprawie moich kolegów – dodał w rozmowie z WP Teleshow.