"Miła i rodzinna atmosfera? Chyba pracowałem gdzie indziej". Ujawniamy kulisy pracy na planie serialu
"Atmosfera na planie była nie do wytrzymania. Jak myślisz, dlaczego niektórzy postanowili rozstać się z produkcją?" - zdradza nam osoba związana z "M jak miłość". Mamy także oświadczenie producenta.
19.06.2018 | aktual.: 27.07.2018 11:53
Ostatnio Kacper Kuszewski zabrał głos w ważnej kwestii. Aktor poruszył temat traktowania pracowników ekip serialowych. Jego wypowiedź wzbudziła mnóstwo emocji, a sam gwiazdor zdecydował się na ten krok dopiero w momencie, kiedy rozstał się z produkcją "M jak miłość".
- To nie w mojej sprawie zabrałem głos. Aktorzy są dużo lepiej traktowani, mamy dużo wyższe stawki, a przede wszystkim jesteśmy na planie filmowym tylko kilka dni w miesiącu - powiedział aktor WP Teleshow.
Zadzwoniłam do kilku osób związanych z serialem "M jak miłość" i innymi produkcjami. Niestety, nikt nie chciał mówić pod nazwiskiem.
- Wiesz, nie chcę być kojarzona z tą aferą. Źle się dzieje, ale boję się o swoją pracę - usłyszałam w słuchawce od jednej z czołowych polskich aktorek.
Jedynie Kacper Kuszewski ma odwagę głośno mówić o tym, co dzieje się za kulisami. A kolorowo nie jest.
- Mówiąc o kiepskich warunkach pracy, miałem na myśli np. garderobiane, obsługę planu, charakteryzatorów, dźwiękowców, oświetlaczy, kierowców itd. Oni pracują 5-6 dni w tygodniu. Dzień zdjęciowy trwa 12 godzin, a na plan pod Warszawę jedzie się półtorej godziny. Czasami siedzą cały dzień w polu przy -18 stopniach albo 32-stopniowym upale. Wszyscy są na umowy o dzieło, nie mają żadnych świadczeń socjalnych, a ich stawki nie mogą się równać do aktorskich. Urlopy są bezpłatne. To nie dzieje się tylko na planie “M jak miłość”. Podobnie jest w innych serialach. Ten system pracy został zapożyczony z filmów fabularnych, które kręci się miesiąc, góra dwa. Wiadomo wówczas, że przez 8 tygodni ekipy pracują intensywnie, ale potem jest np. miesiąc odpoczynku. Stawki wtedy są też wyższe. Dlatego uważam, że praca ekip w serialach nie może być organizowana na tych samych zasadach. Nie może być tak, że jedna grupa zawodowa nie jest objęta prawem pracy, które obowiązuje w tym kraju. Najgorsze jest to, że członkowie ekipy boją się mówić o tym głośno. Żyją w nieustannym lęku, że jak zaczną narzekać, to ktoś wejdzie na ich miejsce. Aktorów trudniej jest zastąpić, mniej ryzykujemy i dlatego zabrałem głos w sprawie moich kolegów - powiedział w rozmowie z WP Teleshow Kuszewski.
Prawda jest taka, że osoby pracujące za kamerą nie mają takiej siły przebicia jak ci, których twarze, których twarze i nazwiska kojarzy cała Polska. Mało kto jednak chce przyznać, że sprawa nie wygląda najlepiej, jeśli chodzi o kwestie prawne i organizacyjne.
- Oświetleniowcy, dźwiękowcy i inne osoby wykonują kawał dobrej roboty. Prawie nikt nie docenia tego, co robią, ile godzin pracują i jakie za to dostają pieniądze. Często traktowani są jak powietrze. Niestety, jest to na porządku dziennym - zdradza nam aktor znany z produkcji TVP.
Jedna z moich rozmówczyń zdradza mi, że wiele zmieniło się po tym, jak Telewizja Polska zaczęła ciąć koszty. Momentami dochodziło do absurdalnych sytuacji.
- Jeden z producentów nakrzyczał na charakteryzatorkę, że zużywa za dużo wacików do demakijażu - usłyszałam.
Na planie innych produkcji wcale nie jest dużo lepiej.
- Ekipa "Na Wspólnej" stara się pracować maksymalnie 8 godzin dziennie. Różnie to wychodzi, ale sprawę ułatwia fakt, że mają nagrane sporo odcinków naprzód. Wciąż jednak pozostaje kwestia umów śmieciowych i braku jakichkolwiek świadczeń. "M jak miłość" nagrywane jest praktycznie non stop. Z tego, co wiem, aktorzy i członkowie ekipy mają może dwa tygodnie przerwy na wypoczynek - dowiaduję się od aktorki młodego pokolenia.
Skontaktowałam się z produkcją "M jak miłość" w celu wysłuchania drugiej strony. W odpowiedzi otrzymałam krótki komunikat.
- W związku z doniesieniami prasowymi dotyczącymi organizacji pracy na planie filmowym jednego z produkowanych przez nas seriali MTL MAXFILM pragnie wyjaśnić, że jesteśmy tymi uwagami zaskoczeni. Podczas wieloletniej współpracy z kilkoma tysiącami aktorów oraz twórców, którzy ten serial współtworzą, tego rodzaju uwagi i pretensje nie były nigdy wcześniej w żaden sposób formułowane. Z uwagą przyglądamy się sprawie i podjęliśmy wszelkie dziania, żeby zagadnienie wyjaśnić. Nie chcemy też oceniać czemu te zarzuty wysuwane są akurat w tym momencie - taki komunikat dostałam z produkcji, kiedy wysłałam zapytanie dotyczące warunków pracy wśród ekip serialu "M jak miłość".
Aktorzy też nie mają łatwo
Olga Frycz w wywiadzie dla "Twojego Stylu" ostro podsumowała to, co działo się na planie "M jak miłość".
- Robiliśmy po dziesięć scen dziennie, pracowałam dłużej, niż miałam zapisane w umowie. Aktorki, które mówiły, że mają dzieci i muszą zwolnić nianię, słyszały: "A co, wyjdziesz z planu? Wielka pani gwiazda?". Nikt nikogo nie szanował, były wrzaski - wyznała Frycz. Ludzie przychodzili do pracy sfrustrowani, nienawidzili jej, ale bali się odejść, bo dziecko i kredyt. Dostosowywałam się, ale uwierała mnie ta sytuacja. Miałam 30 lat i byłam sfrustrowana. Straciłam radość z grania. W pewnym momencie poczułam, że dostosowywanie się ma granice. Nie mogę tego robić w nieskończoność, bo tracę szacunek do siebie - powiedziała.
Okazuje się, że aktorka nie jest odosobniona w swoich odczuciach.
- Często dzień zdjęciowy jest maksymalnie wypchany. Wielokrotnie zdarzało mi się czekać kilka godzin, aby zagrać jedną scenę. Kierowca zabierał z Warszawy aktorów o godzinie 6, niezależnie od tego, czy grali scenę o 8 czy o 13. Działo się tak, ponieważ dojazd do i z Warszawy to kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę. Nikomu się to nie kalkulowało. Niektórzy byli też specjalnie traktowani, bo cieszyli się większą sympatią producenta - zdradza mi aktorka kiedyś związana z "M jak miłość".
Produkcja twierdzi, że mają specjalny system, który ułatwia młodym matkom powrócić do pracy.
- Mieliśmy i nadal mamy specjalny system pracy dla młodych matek i kobiet w ciąży, który uwzględnia ich specyficzne potrzeby. Wiemy, że wiele z nich to doceniło i docenia do tej pory.
Jak udało mi się dowiedzieć, na planach seriali wiele zależy też od sympatii i antypatii. Dużo można ugrać tym, że z kimś kolegujemy się bardziej, a z kimś mniej. Po kontrowersyjnej wypowiedzi Olgi Frycz, Mikołaj Roznerski i Anna Mucha stanęli w obronie "M jak miłość". Aktorzy twierdzili, że na planie panuje miła i rodzinna atmosfera, a ich prośby wielokrotnie były brane pod uwagę.
- Faktycznie, Anna Mucha zawsze i wszędzie miała świetne warunki. Potrafiła sobie wynegocjować różne rzeczy. Jednak to działało w obie strony. Anka zawsze dużo od siebie dawała, nie raz udowodniła, że w kryzysowych sytuacjach potrafi zareagować wzorowo. Zawsze zachowywała się profesjonalnie - powiedziała mi osoba z otoczenia gwiazdy.
Niektórzy z aktorów nie najlepiej oceniają atmosferę na planie.
- Miła i rodzinna atmosfera? Chyba pracowałem na zupełnie innym planie. Było strasznie nerwowo, ciągle nas ktoś poganiał, na nic nie było czasu. Najmniejsze gwiazdki uważały się za ikony Hollywood. To było nie do wytrzymania. Jak myślisz, dlaczego ostatnio tak dużo osób postanowiło rozstać się z produkcją? - ocenia jeden z polskich aktorów.
Przypomnijmy, że z produkcją pożegnali się m.in. Olga Frycz i Kacper Kuszewski.
Aktorzy poruszyli bardzo ważny temat, który do tej pory był tabu. Czy to zmusi kogokolwiek do refleksji?