Kacper Kuszewski zdradził kulisy pracy w "M jak miłość". Gorzka prawda wyszła na jaw
Decyzja Kacpra Kuszewskiego o odejściu z "M jak miłość" wstrząsnęła środowiskiem aktorskim. Jak się okazało, warunki pracy przy serialu nie były za dobre. Kulisy, o których opowiada aktor, dają do myślenia.
Informacja o tym, że Kacper Kuszewski odchodzi z "M jak miłość" wywołała niemałe poruszenie. Aktor z serialem związany był od pierwszego odcinka. Teraz przerywa milczenie i opowiada o trudach pracy przy produkcji.
- Nie odszedłem z "M jak miłość", bo dostałem rolę w innym serialu. Poczułem, że coś się skończyło, że coś, w czym żyłem od tylu lat, wymaga zakończenia. Zamknięcie pewnych rzeczy często otwiera inne drzwi. Osiemnaście lat w jednym serialu to bardzo długo, a przywiązanie się na tak długi czas tylko do jednego bohatera nie jest dla aktora dobre - wyjaśnił Kacper Kuszewski w rozmowie z Plejadą.
Kontrowersje wywołał wywiad Olgi Frycz, w którym aktorka skrytykowała pracę na planie "M jak miłość". Kuszewski zapytany w rozmowie z portalem o wywiad koleżanki z pracy, dorzucił co nieco od siebie.
- Nie czytałem tego wywiadu, więc nie chcę komentować czegoś tylko na podstawie ustnej relacji. Z mojej perspektywy mogę powiedzieć, że praca na planie serialu zawsze jest trudna, bo taki jest jej charakter, i być może do tego odnosiła się Olga Frycz. Zasady, zgodnie z jakimi pracują ekipy filmowe przy realizacji takich seriali telewizyjnych, które nie są kręcone sezonami, tylko są w ciągły sposób obecne w telewizji, funkcjonują zupełnie poza tym, do czego przyzwyczaiły nas standardy wyznaczane przez prawo pracy, który określa, że np. dzień pracy trwa osiem godzin - powiedział Kacper Kuszewski.
Jak się okazuje, prawo pracy nijak ma się do kontraktów gwiazdorskich. Aktorzy nie mają łatwo. Choć na szklanym ekranie nierzadko wszystko wygląda pięknie, efekt końcowy okupiony jest ciężką pracą. Jak się okazuje, w niełatwych warunkach.
- Ludzie w ekipie filmowej są albo zatrudnieni na umowy o dzieło albo mają własną działalność gospodarczą, co powoduje, że prawo pracy ich nie obejmuje. Dzień pracy ekipy trwa 12 godzin, często zdjęcia są w sobotę, a nawet zdarza się, że w niedzielę, więc te sześć dni po 12 godzin. (...) Zdjęcia mamy często poza Warszawą, trzeba liczyć jeszcze spakowanie się czy charakteryzację, ale też na dojazd na plan, skąd niektórzy muszą jeszcze wrócić stamtąd do domu. (...) A ponieważ są to umowy o dzieło albo samozatrudnienie, w związku z czym wielu członków ekipy jest wynagradzanych za dzień pracy, czyli jeśli nie przyjdą do pracy, bo np. zachorują, to nie dostaną pieniędzy. (...) Jeżeli komuś się zdarza, że zachoruje i nie może być tego dnia albo nie może zrealizować odcinka, to nie ma zasiłku chorobowego, chyba że ma jakiejś ubezpieczenie własne - powiedział w rozmowie z Plejadą.
Dobrze byłoby, gdyby wypowiedź aktora realnie wpłynęła na warunki pracy w środowiskach medialnych.