"Nasz nowy dom". Dantejskie sceny na planie. Reakcja Dowbor? Bezbłędna
Praca na planie "Nasz nowy dom" Polsatu potrafi zaskoczyć, o czym nieraz przekonuje się Katarzyna Dowbor. Niektóre sytuacje zapadają jej na długo w pamięć. Ale trudno się dziwić, o takiej scenie trudno zapomnieć.
Katarzyna Dowbor od lat z powodzeniem nie tylko prowadzi "Nasz nowy dom", ale też pomaga bohaterom programu. W niedawnym wywiadzie wyjawiła, że zanim nabrała wprawy, musiała uzbroić się w odporność psychiczną. Wszak to ona miała być wsparciem dla uczestników, nie odwrotnie.
A nie jest tajemnicą, że wiele rodzin biorących udział w programie znajduje się w potrzebie, za którą nieraz kryją się dramatyczne historie.
Katarzyna Dowbor wie też, że praca na planie programu bywa nieprzewidywalna i musi umieć wraz z ekipą reagować na nieoczekiwane zdarzenia. Czasami jednak trudno przygotować się na to, co można zastać na miejscu, a niektóre sytuacje potrafią naprawdę zbić z tropu.
W rozmowie z Pomponikiem prezenterka opowiedziała o jednej z nich. Dowbor była świadkiem żywiołowej sceny zazdrości.
- Pani wybiegła z mieszkania i mówi do mnie: "Pani Kasiu, co pani robi?". Ja odpowiadam, że remontujemy dom, a ona: "Ale komu, tej ***?". Popatrzyłam na nią i mówię do niej, że tak nie można. "Jest pani wierząca?" - zapytałam. To odparła, że tak. Powiedziałam jej: "I tam pan Bóg wszystkiego słucha i nie będzie pani wybaczone". I ta pani spojrzała na mnie, weszła do mieszkania i zatrzasnęła drzwi - zrelacjonowała w ostatnim wywiadzie.