Mąż aktorki miał wyłudzić 2 mln zł. Mało kto pamięta, ale Witold Paszt też padł jego ofiarą
W związku ze śmiercią Witolda Paszta w mediach wracają historie z nim związane, m.in. załamanie po śmierci żony czy niedawna choroba. Mało kto pamięta, że 20 lat temu wokalista razem m.in. z aktorami Tomaszem Stockingerem i Rafałem Walentowiczem padł ofiarą oszusta.
19.02.2022 | aktual.: 20.02.2022 08:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Witold Pasz odszedł w piątek późnym wieczorem w swoim domu, otoczony najbliższymi. Założyciela zespołu Vox pożegnał m.in. kolega z zespołu Dariusz Tokarzewski, który zdradził mało znany fakt - Paszt kochał zwierzęta i przez wiele lat był wolontariuszem w ogrodzie zoologicznym w Zamościu.
Mało kto dziś też pamięta, że 20 lat temu piosenkarz znalazł się w gronie osób, które straciły pieniądze przez ówczesnego męża Adrianny Biedrzyńskiej.
Marcin Miazga miał zainwestować fundusze m.in. Tomasza Stockingera i właśnie Witolda Paszta na giełdzie. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że poszkodowani utrzymywali, że to Biedrzyńska miała ich do tego namówić.
Wybuchł skandal na całą Polskę, którego kulminacją była konferencja prasowa zorganizowana przez Biedrzyńską. Aktorka odpierała zarzuty i zapewniała, że razem z Miazgą też zostali oszukani przez maklera-geniusza, który jak się okazało, nie miał uprawnień do wykonywania zawodu i zbiegł do USA.
Jak relacjonował "Super Express", Biedrzyńska ogłosiła wtedy, że w obliczu tak poważnych zarzutów rozwiedzie się z Miazgą.
O sprawie pisały wszystkie gazety, a media ustaliły, że mężczyzna miał oszukać wierzycieli na 2 mln zł.