Małgorzata o zachowaniu Józefa wobec kandydatek. "Publiczna kłótnia jest nieprofesjonalna"
W gospodarstwie Józefa, jak zawsze, nie brakuje emocji - rolnik flirtuje z każdą z kandydatek i próbuje wchodzić z nimi w interakcje, nie zawsze w elegancki sposób. Nie wszystkim się to też podoba. Małgorzata, uczestniczka 5. edycji "Rolnik szuka żony" nie kryje, co myśli na ten temat.
Trwająca, siódma edycja "Rolnik szuka żony" wzbudza wśród widzów mnóstwo emocji. Emocji nie brakuje także pomiędzy uczestnikami, choć zamiast kolejnych porywów serc zaobserwować można serię nieporozumień, wylewanych żali i niekrytych zawodów.
Nie da się ukryć, że tym razem tradycyjną serię przaśnych żartów i niezręcznych sytuacji można spotkać w gospodarstwie najstarszego uczestnika, który do swoich kandydatek ma dość frywolne podejście. Niewybredne żarty i nieodpowiednie zachowanie pod płaszczykiem dowcipu zdarza się tu często.
Krytyki pod adresem rolnika Józefa nie szczędzą nie tylko widzowie, ale i uczestnicy poprzednich edycji. Małgorzata, która wystąpiła w piątej serii, należy właśnie do tego grona. Przypomnijmy, że ona także gościła w gospodarstwie najstarszego uczestnika - Jana.
Sama, dobrze znając realia programu z obu perspektyw, zarówno sprzed kamer jak i sprzed ekranu podkreśla, że sceny, które oglądają widzowie, nie powinny mieć miejsca. Zwłaszcza, jeśli nieporozumienia pomiędzy uczestnikami wychodzą także poza program.
- Trudno mi obiektywnie ocenić, co tam się u nich na gospodarstwie wydarzyło, bo my na ekranie oglądamy 10 minut z całego dnia, który spędzili razem i czasem wychodzą dziwne i niejednoznaczne sytuacje. Na pewno publiczna kłótnia w mediach jest nieprofesjonalna – oceniła w rozmowie z Plotkiem.
Była uczestniczka zaznaczyła także, że zdaje sobie sprawę, że ich poczynania w programie wzbudzały podobnie wiele emocji. Podkreśliła także, że same zwracały uwagę Janowi, że fakt, iż zachowuje się inaczej przed kamerami i poza nimi, nie wpływa dobrze na jego wizerunek.
- Jeśli chodzi o udział starszych rolników, to sama się dziwię, że w tak niekorzystnym świetle wypadają. Nawiążę tutaj do sytuacji, jaka była u nas na gospodarstwie Jana. My tam naprawdę tworzyliśmy zgraną ekipę i dobrze się ze sobą bawiliśmy podczas kręcenia programu. Tylko nie mogłyśmy zrozumieć, dlaczego on na wizji zamienia się w szowinistycznego, dominującego faceta, a poza kamerą jest zwyczajnym mężczyzną z klasą, który dba o nas z wielką troską – dodała w rozmowie z serwisem.