Magdalena Ogórek rozmawiała z gośćmi o rosyjskich wpływach. Rozjuszyła widzów
12 czerwca Magdalena Ogórek poprowadziła "Arenę poglądów". Poniedziałkowy program poświęcony był pierwszemu odcinkowi "Resetu", pokazującego polską politykę wobec Rosji za rządów PO-PSL. Internauci zastanawiają się, czy przed specjalną komisją, badającą wpływy rosyjskie, nie powinna stanąć sama Ogórek.
"Arena poglądów" to nowy program publicystyczny w TVP1, realizowany na żywo z udziałem polityków i publiczności, który ma skupiać się na najważniejszych wydarzeniach minionego tygodnia. Prowadzą go Magdalena Ogórek i Miłosz Kłeczek.
Debiut nowego formatu zbiegł się z parlamentarną debatą nad powołaniem komisji ds. wpływów rosyjskich w Polsce oraz premierą "Resetu". To cykl mający, w zamierzeniu autorów, ujawnić prawdę o tym, jak w latach 2007-15 rząd PO-PSL próbował ocieplać relacje z Rosją.
Tematem pierwszej "Areny poglądów" były ustalenia "Resetu". Widzowie zauważyli, że Magdalena Ogórek nie była w programie neutralna, ale wyraźnie krytyczna wobec dzisiejszej opozycji za politykę wobec Rosji w przeszłości. Użytkownicy mediów społecznościowych nie omieszkali przypomnieć dziennikarce, co mówiła w czasie swojej kampanii prezydenckiej w 2015 r., kiedy trwała już wojna w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Zapewniam, zdecydowanie potępiając rosyjską agresję na Ukrainę, że ja nie wahałabym się odpowiedzieć na depeszę Władimira Putina i podniosłabym słuchawkę, by do prezydenta Federacji Rosyjskiej zadzwonić - mówiła kandydatka postkomunistycznego SLD, chociaż ona sama określała się jako "niezależna".
Ogórek zwracała także uwagę, że z Rosją trzeba się liczyć, bo jest mocarstwem atomowym, dopuszczającym prewencyjne użycie broni jądrowej. Chwaliła Angelę Merkel za jej próby wypracowania pokoju przy dyplomatycznym stole. Miała też zdecydowany pogląd na długoterminowe karanie Rosji gospodarczo.
- Sankcję na Rosję nie zdają rezultatu. [...] Nie ma już żadnego przywódcy, który by myślał, że Krym można odzyskać, więc dialogiem trzeba wypracować konsensus - mówiła w TVP.
Ogórek była wówczas dość zdystansowana wobec pomysłów wysyłania Ukraińcom broni.
- Decyzją o sprzedaży broni na Ukrainę stajemy się niemal stroną w tym konflikcie - twierdziła w 2015 r.
Magdalena Ogórek zbierała wtedy w rosyjskiej prasie mnóstwo pochwał.
"Kandydatka Sojuszu Lewicy Demokratycznej ogłosiła już zamiar poprawienia stosunków z Rosją. I potępiła obecne władze za zbyt krytyczny stosunek wobec Federacji Rosyjskiej. Według niej odpowiedzialność za napięcia w stosunkach spoczywa na obecnym polskim prezydencie i jego ekipie" - pisała "Komsomolskaja Prawda".
Ciepłych słów nie szczędził dzisiejszej pracownicy TVP również szef komisji spraw zagranicznych Dumy Aleksiej Puszkow.
"Magdalena Ogórek, kandydatka na prezydenta Sojuszu Lewicy Demokratycznej, przyjemna twarz nierusofobicznej Polski. Miło widzieć, że taka Polska także istnieje" - zachwycał się na Twitterze.
W powyższym kontekście w wypowiedziach internautów po emisji "Areny poglądów" przewijał się zasadniczy wniosek.
"Z racji, że komisja ds. badania wpływów rosyjskich będzie mogła także wzywać dziennikarzy, mam kandydatkę: Magdalenę Ogórek. Krym ruski, trzeba się dogadać. Uzbrojenie dla Ukrainy to niedobry pomysł. Ciekawe pomysły również w kontekście naszego uzbrojenia. Gdyby wygrała wybory, taka byłaby Polska. Kto jej płacił?" - pytał użytkownik.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy szokującego i rozseksualizowanego "Idola" od HBO, znęcamy się nad Arnoldem Schwarzeneggerem i jego Netfliksowym "FUBAR-em" i, dla równowagi, polecamy najlepsze seriale wszech czasów. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.