Lucyna Grobicka zwana "Mgiełką". Wspaniała kariera w cieniu wielkiej tragedii
[GALERIA]
Choć Lucyna Grobicka od 1985 r. z promiennym uśmiechem i delikatnym głosem zapowiadała nawet najgorszą prognozę pogody na antenie TVP, w ostatnich latach była niemal zupełnie zapomniana. Niestety, widzowie przypomnieli sobie o sympatycznej prezenterce dopiero po jej śmierci.
Grobicka zmarła na początku grudnia 2013 r. po długiej walce z chorobą. Ze szklanego ekranu odeszła dużo wcześniej, nie zdążywszy zrealizować swoich zawodowych ambicji. Bo choć popularność i sympatię zdobyła jako prezenterka pogody, marzyła się jej zupełnie inna telewizyjna rola.
Niestety, nikt z Woronicza nie wykorzystał potencjału Mgiełki, której barwny życiorys i osiągnięcia mogły wprawić w zakłopotanie niejednego z jej przełożonych. Telewizja nie doceniła Lucyny Grobickiej ani wtedy, gdy była jej twarzą, ani, kiedy w rzeczywistości przesądziła o końcu jej kariery.
Obywatelka świata
Jako córka dyplomaty Lucyna Grobicka miała w życiu naprawdę wiele możliwości. Śmiało można było ją nazwać obywatelką świata. Urodzona w Urugwaju dziennikarka lata przedszkolne spędziła na Kubie. Następnie podstawówkę skończyła w Argentynie, a liceum w Brazylii i to z tym ostatnim krajem była szczególnie związana. Często spędzała tam urlop i podobnie jak jej brat, bez problemu mogła ułożyć tam sobie życie. Los napisał jednak dla niej inny scenariusz.
Po maturze wybrała się do Polski. Do stolicy ściągnęły ją studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim, ale na dłużej zatrzymała miłość. Uczucie do przyszłego męża, Janusza Grobickiego, okazało się silniejsze niż piękno egzotycznej Brazylii.
Przyszła prezenterka długo nie miała powodów, by żałować decyzji o powrocie do kraju. Jej życie układało się wyjątkowo pomyślnie. Wzięła ślub, została matką, a na dodatek twarzą prognozy pogody. Choć tego ostatniego, jak się okazało, wcale nie planowała.
Na casting przyszła z koleżanką. Woleli ją
W 1985 r. po raz pierwszy pojawiła się przy Woronicza. Przyszła na casting z koleżanką, która marzyła o karierze na szklanym ekranie. Grobicka miała dodać jej otuchy, tymczasem to właśnie ona wpadła w oko Elżbiecie Sommer, prezenterce pogody, która wprowadzała ją później w tajniki swojej profesji. Grobicka wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że była niezwykle zaskoczona decyzją telewizyjnych włodarzy o jej wyborze.
- Byłam przekonana, że nie mam żadnych szans. Na dwa miejsca było 60 chętnych! Byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że wygrałam te eliminacje.
Zrobiła jednak piorunujące wrażenie. Opanowana, ciepła, obdarzona miłym głosem, świetnie wypadła przed kamerą. Do tego imponujący, zwłaszcza jak na dwudziestoparoletnią dziewczynę, życiorys i umiejętności: biegła znajomość sześciu języków obcych, matura w Brazylii i liczne podróże po krajach Ameryki Południowej. Nic dziwnego, że nie miała sobie równych, choć jak wspominała, jej debiut nie należał do najbardziej udanych.
Niezapomniana Mgiełka
- Miałam mokre dłonie i serce stanęło mi w gardle, kiedy w kamerze zapaliło się czerwone światełko - wspominała swój pierwszy raz na antenie w jednym z wywiadów.
Widzowie szybko polubili uśmiechniętą brunetkę, która podobnie jak wspomniana Elżbieta Sommer zwana Chmurką, czy jej poprzednik Czesław Nowicki - Wicherek - też doczekała się pogodowego pseudonimu. Na Grobicką mówiono Mgiełka. Dlaczego? Według jednej z gazet, przydomek miał związek z prognozami pogody prezenterki, która często zapowiadała zamglenia.
Choć posada prezenterki w TVP przyszła jej z łatwością, nie była szczytem jej zawodowych ambicji. Zdolna i wykształcona dziennikarka chciała osiągnąć w telewizji coś więcej. Marzyła o publicystycznym programie.
"Nie chcę do emerytury być niewolnicą prognoz pogody" - mówiła. Niestety, nie dostała takiej szansy.
Nie znalazła się w grafiku
Do końca swojej kariery była prezenterką pogody, ale nie tylko o to mogła mieć pretensje do telewizyjnych włodarzy. W jednym z wywiadów ujawniła kulisy rozstania ze stacją. I choć Grobicka sama odeszła z TVP w 2002 r., to, jak sądziła, wyraźnie jej to zasugerowano.
- Niespodziewanie nie umieszczono mnie w grafiku na listopad. Uznałam, że skoro mnie nie chcą, to nie będę prosić o dyżury - mówiła.
Niestety, zawód, jakiego doznała w życiu zawodowym, nie był jedynym, jaki ją spotkał. Próby czasu nie przetrwało też jej małżeństwo. Po odejściu z Telewizji Polskiej Lucyna Grobicka pracowała w ambasadzie Brazylii w Warszawie. Odeszła, kiedy choroba nie pozwalała jej dalej wypełniać zawodowych obowiązków. Zmarła w wieku 50 lat. Grób dziennikarki mieści się na Cmentarzu Południowym w Warszawie.