"Kuchenne rewolucje" w Barlinku. Gessler ją ostrzegała. Toksyczny związek zaciążył nad rewolucją?

Za rewolucją w Barlinku krył się prawdziwy, choć nie kulinarny, dramat. Właścicielka, dawna ofiara przemocy domowej, ponownie żyła w toksycznym związku. - To jest nie do wyobrażenia, aby mężczyzna tak traktował kobietę - stwierdziła Magda Gessler, która chciała ratować nie tyle restaurację, ile samą właścicielkę. Udało się?

Magda Gessler chciała uratować restauratorkę z Barlinka, choć w tej rewolucji chodziło nie tylko o biznes
Magda Gessler chciała uratować restauratorkę z Barlinka, choć w tej rewolucji chodziło nie tylko o biznes
Źródło zdjęć: © TVN

13.10.2022 | aktual.: 13.10.2022 18:57

Restauracja "Limba" w Barlinku nie przyciągała jak dotąd klientów spoza niewielkiego hostelu, przy którym działała. Poza gośćmi, którzy decydowali się na nocleg, do tego miejsca zaglądało niewielu, choć trudno się temu dziwić. - Ściana upier...lona - rzuciła już na wejściu Magda Gessler, dziwiąc się, jak brudno jest w lokalu. Tym większym zaskoczeniem dla gwiazdy TVN była smaczna, domowa kuchnia, jaką tam znalazła. - To się da zjeść nawet z dużym apetytem - zachwalała tradycyjnego mielonego przed kamerą.

Gdzie więc, skoro nie w kuchni, tkwił problem tego miejsca? Odpowiedź na to pytanie przyniosła rozmowa z właścicielką Andżeliką i jej parterem Grzegorzem, z którym wspólnie prowadziła biznes. - Jak tu się wchodzi, to jest taka speluna - nie owijała przed nimi w bawełnę Magda Gessler, dociekając, co jak dotąd ich powstrzymywało, by utrzymać to miejsce w czystości.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pytany o to Grzegorz, winę zwalił na partnerkę. Stwierdził, że nie narzucał się ze swoimi propozycjami, bo ta zawsze wie swoje. - Jest silna, ale i wredna jak każda kobieta, ma swoje za skórą, nie da sobie nic wytłumaczyć - mówił pod nieobecność Andżeliki przed kamerą mężczyzna.

Ona w rozmowie z Magdą Gessler przyczyn niepowodzeń gastronomicznego biznesu upatrywała zupełnie gdzie indziej. - Nazwisko, które nosiłam, nie jest chlubne. Byłam żoną przestępcy, a on mnie tłukł - wyznała kobieta, która była ofiarą przemocy domowej przez cztery lata. Zapytana przez Gessler, dlaczego tak długo, przyznała, że ze wstydu.

Kulinarna ekspertka myślała, że sprawa jest prosta. - Ciężar przeszłości ciąży nad przyszłością tego miejsca - stwierdziła przed kamerą, wcześniej doradzając pani Andżelice ślub z nieformalnym partnerem.

Odrażająca "Limba" miała od tej pory zmienić się w smaczne "Bistro Kaczki i Buraczki", przyciągające klientów już nie tylko kuchnią, ale i przytulnym wnętrzem oraz nowym szyldem. Fachowcy ruszyli do pracy, zaś zespół restauracji na warsztaty m.in. tradycyjnego robienia masła i wypieku chleba. W dniu finałowej kolacji okazało się jednak, że cała rewolucja wisi na włosku. Wszystko z powodu konfliktu partnerów.

- Grzegorz, co zrobiłeś, że Andżelika jest taka wkur...ona - zapytała wprost Magda Gessler. Właściciele zaczęli wzajemnie przerzucać się oskarżeniami, aż w końcu pani Andżelika pokazała gwieździe TVN SMS-y, jakie otrzymała od partnera.

- To jest nie do wyobrażenia, żeby mężczyzna tak traktował kobietę - powiedziała Gessler, ostrzegając właścicielkę, by nie powtarzała błędów z przeszłości. - Wchodzisz w to samo gówno, w którym byłaś - powiedziała krótko. Nieoczekiwanie Grzegorz zniknął z lokalu, a w dokończeniu rewolucji pomogła siostra właścicielki, która także utwierdzała ją w przekonaniu, że musi zakończyć kolejny toksyczny związek.

Finałowa kolacja, już bez udziału partnera właścicielki, okazała się wielkim sukcesem. Mieszkańcy Barlinka nie mogli się wprost nadziwić zarówno metamorfozie wnętrza, jak i nowemu menu.

- Mam tę moc, że pomagam ludziom, ale jak z tego nie skorzystasz, to będzie bardzo źle - powiedziała na odchodne Andżelice Magda Gessler, która do lokalu wróciła po czterech tygodniach.

- Dziś "Bistro Kaczki i Buraczki" ma ostatnią szansę zaskoczyć mnie pozytywnie - powiedziała przed wejściem znana restauratorka.

Andżelika przed kamerą zapewniała, że rewolucja pomogła rozkręcić biznes. - Mam bardzo dużo gości, bardzo dużo pracy - stwierdziła. Niestety, Magda Gessler nie znalazła w lokalu tych samych smaków, które wykreowała przed miesiącem.

Kuchnia, mimo starań doskonałej kucharki, wyraźnie się popsuła. - Brak tej głębi smaku, to nie ma porównania z tym, co ugotowaliśmy na kolację - zauważyła gwiazda TVN.

- Jakość i smak obniżony o jakieś 30-40 proc. Zupa wygląda teraz jak woda po mydle - oceniła Magda Gessler, wyczuwając, gdzie tkwi problem. Właścicielka bistro potwierdziła, że zeszła się z byłym partnerem, twierdząc, że "nie ma przecież idealnych związków".

- Bardzo mi jest przykro, myślałam, że jestem w stanie pomoc - przyznała z ubolewaniem Magda Gessler, tym razem nie podpisując się pod swoją rewolucją.

- Niestety, nierozwiązane problemy Andżeliki przekładają się na smak i atmosferę tego miejsca - stwierdziła przed kamerą, nie wróżąc temu miejscu sukcesu.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" kłócimy się o skandaliczną "Blondynkę", znęcamy się nad ostatnim (daj Bóg!) filmem Patryka Vegi i zgrzytami zębami, wspominając makabryczne zbrodnie "Dahmera". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Zobacz także
Komentarze (0)