"Kuchenne rewolucje". Magda Gessler w Biedrusku. W powietrzu latały drewniane deski
26. sezon "Kuchennych rewolucji" ruszył pełną parą. Tym razem Magda Gessler została poproszona o pomoc w ratowaniu restauracji, która zaskoczyła ją swoim wyglądem i nazwą. "To poligon czy knajpa?"
Niestrudzona kreatorka smaku i stylu powróciła z programem, który dla stacji TVN jest niczym kura znosząca złote jajka. Nie od dziś wiadomo, że "Kuchenne rewolucje" są przebojem ramówkowym, a przez wysokie ceny reklam w trakcie emisji zarabiają dla nadawcy krocie. Dlatego widzowie pewnie jeszcze długo będą się cieszyć swoim ulubionym formatem.
W ostatnim odcinku Gessler odwiedziła Biedrusko nieopodal Poznania. Tam Robert założył knajpę Czterech pancernych. Inspiracją było stacjonujące blisko wojsko oraz jego ulubiony serial z dziecięcych lat. Miejsce oferowało kuchnię polską i pizzę. Niestety ludzie nie garnęli się tam na obiady.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wyznała pani pomagająca na sali, bywały dni, w których obsługiwano jedynie cztery zamówienia.
- Co miesiąc dokładamy do tego biznesu, nie starcza pieniędzy z utargów - powiedziała smutno Agata, partnerka właściciela. Ostatnią nadzieją miała być Magda Gessler.
Szokująca cena smalcu
Gessler na początek zamówiła kilka dań, by sprawdzić, czy kucharz potrafi gotować. Na przystawkę podano jej smalec z dodatkiem ogórka. Restauratorka nie była porwana przez smak dania, ale zszokowała ją jego cena.
- Smalec za 21 złotych? Ja chyba zwariowałam - powiedziała pod nosem.
Inne dania zrobiły lepsze wrażenie. Gessler była szczególnie mile zaskoczona kwaśnicą. Powiedziała nawet, że jest "lepsza niż w Zakopanem". Podbudowana trafionymi smakami wkroczyła do kuchni. Tam jednak sytuacja już nie była tak kolorowa. Pani Magda od razu ruszyła w kierunku drewnianych desek. Podkładki pod pizze były stare i niedomyte. Efekt? Smród! Gessler z furią rzucała deskami w powietrze. Robert wraz z kucharzem posłusznie chodzili za gospodynią "Kuchennych rewolucji" i sprzątali.
Musztra i wazy
By nieco rozluźnić atmosferę i zintegrować zespół, Gessler zabrała ekipę restauracji na poligon, by tam pod okiem wojskowych ćwiczyli musztrę i manewry. Gdy wszyscy wrócili do lokalu, mogli obserwować już pierwsze zmiany. Od tej chwili Pancerni zmienili się w Bistro Kolorowe Wazy.
Kreatorka smaku i stylu postanowiła, że wprowadzi do karty nowe, tradycyjne dania. Pojawił się śledź, fasolka po bretońsku, kotlety mielone z jeleniną. Pokazowa kolacja oczywiście okazała się sukcesem. Najważniejszy test czekał Roberta i Agatę kilka tygodni później.
Ważniejsze niż matura
Właściciel Waz nie bez stresu przywitał Gessler w swoich progach. Restauratorka zamówiła dania, których nauczyła kucharzy jakiś czas temu. Werdykt? Jest smak! Gospodyni "Rewolucji" z przyjemnością pałaszowała kolejne przysmaki. Ostatecznie wystawiła ocenę: - Pięć z plusem! - powiedziała z uśmiechem.
Robert mógł wreszcie odetchnąć, przyznał, że przejście przez "Kuchenne rewolucje" było ważniejsze od matury. Na facebookowej stronie Bistro Kolorowe Wazy pełno jest pozytywnych komentarzy. Widzowie piszą także, że to był bardzo wzruszający odcinek i że na pewno niedługo odwiedzą to miejsce.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski