Krzysztof Antkowiak po 32 latach wystąpił w Opolu. Zaśpiewał kultowy hit. Jak dziś wygląda?

Na scenie 57. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki pojawił się Krzysztof Antkowiak. 47-letni muzyk zaśpiewał hit, którym 32 lata temu rzucił opolską publiczność na kolana.

Krzysztof Antkowiak śpiewający "Zakazany owoc",  Opole, 1988 r.
Krzysztof Antkowiak śpiewający "Zakazany owoc", Opole, 1988 r.
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Rogiński

05.09.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W sobotę 5 września Festiwal w Opolu rozpoczął się od sentymentalnej podróży do przeszłości. Wśród gwiazd pokroju Beaty Kozidrak i Bajmu, Skaldów czy Maryli Rodowicz pojawił się też Krzysztof Antkowiak.

Ten sam Krzysztof Antkowiak, który w 1988 r. rzucił Opole na kolana i otrzymał wyróżnienie oraz nagrodę publiczności za piosenkę "Zakazany owoc". Tekst do niej napisał Jacek Cygan, a muzykę skomponował Krzesimir Dębski.

Krzysztof Antkowiak - zakazany owoc - Opole 88

32. lata później 47-letni wokalista pojawił się na scenie, gdzie się wszystko zaczęło i jeszcze raz zaśpiewał "Zakazany owoc", piosenkę, dzięki której pokochała go cała Polska. Jednak wtedy był uroczym wystraszonym chłopcem, a dziś jest dorosłym przystojnym mężczyzną obdarzonym niskim głosem.

Antkowiak zaprezentował swój przebój w lekkiej aranżacji, a podczas występu miał na głowie zieloną bejsbolówkę, która była wyraźnym nawiązaniem do koncertu z 1988 r.

Występ został bardzo ciepło przyjęty. Na Instagramie wokalisty pojawiły się komentarze z gratulacjami i podziękowaniami. Fani byli wzruszeni sentymentalną podróżą w przeszłość.

Krzysztof Antkowiak, Opole 2020
Krzysztof Antkowiak, Opole 2020© akpa

Kiedy odbywał się 25. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, Antkowiak miał zaledwie 15 lat. Po pamiętnym występie momentalnie zaczęto nazywać go "cudownym dzieckiem" i "nadzieją polskiej sceny muzycznej".

Rok później ukazała się jego debiutancka płyta zatytułowana, a jakże, "Zakazany owoc", która otrzymała certyfikat złotej płyty, a następnie złotej kasety.

Przed Antkowiakiem rysowała się zawrotna kariera, jednak wokalista nie wykorzystał w pełni wielkiej szansy. Debiutujący w Opolu chłopiec nie poradził sobie emocjonalnie z nieoczekiwaną sławą.

- Młoda psychika źle znosi zbyt duże kontrasty - od miłości i uwielbienia do nienawiści i zazdrości. Zaczęła mnie przytłaczać rozpoznawalność, która sprawiała, że musiałem się bardzo pilnować, kontrolować zachowanie, odpowiedzialność, bo przecież "wiedzą, jak się nazywasz i co robisz". Miałem okresy, w których żyłem niezdrowo. Były sytuacje, które mnie dołowały - powiedział po latach w głośniej rozmowie z Krystyną Pytlakowską.

Antkowiak początkowo skupił się na nauce. Potem pojawiła się nieszczęśliwa miłość, narkotyki, alkohol i hazard. Kolejną płytę wydał dopiero w 1997 r.

Jak sam przyznaje, w odnalezieniu spokoju i harmonii w życiu pomogły mu dopiero wiara w Boga, praca i sport. Kilka lat temu podkreślał, żę nigdy nie miał parcia na szkło.

- To nie ja zniknąłem, to media przestały się mną interesować - mówił w "Vivie!".

Ostatnio mogliśmy oglądać go w "Barwach szczęścia" i programie "Twoja twarz brzmi znajomo". Wciąż gra, pisze i komponuje.

Komentarze (48)