"Kruk. Jak tu ciemno": Przyszło licho. Trudno o bardziej wymowne zakończenie [RECENZJA]

Ostatni rozdział "Kruka" już dostępny
Ostatni rozdział "Kruka" już dostępny
Źródło zdjęć: © Canal +, Materiały prasowe
Urszula Korąkiewicz

09.12.2022 10:10, aktual.: 12.12.2022 11:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Jest już ciemno, jest już cicho, chyba jednak przyszło licho" - wybrzmiewa z ojcowskiej rymowanki Kruka. Trudno o bardziej dobitne zakończenie serialowego tryptyku niż to... które uderza już na samym początku.

"Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie" - cytat z Nietzschego przywoływany w wielu dziełach popkultury pasuje do "Kruka" jak ulał. Wszystko, co złe, już się wydarzyło. Los Kruka w trzecim sezonie to nie przymierzając - los hiobowy. Ciężar nieszczęść, jakie spadają na niego, jest dosłownie i w przenośni nie do dźwignięcia. O czym widzowie przekonają się już na samym początku.

Paradoksalnie to dramatyczne wydarzenia, a przede wszystkim strata ukochanej żony, sprawiają, że na nowo wyostrzają mu się zmysły. Na nowo jest przenikliwym i nieufnym śledczym, tyle, że z policją nie chce mieć już nic do czynienia.

Złamany życiem Adam Kruk ma w zasadzie już tylko dwa cele - zapewnić bezpieczeństwo synowi i za wszelką cenę odnaleźć zabójców żony, czym pieczętuje swój los samotnego jeźdźca szukającego sprawiedliwości. Jednocześnie traci wiarę w siebie i w duchowe przewodnictwo szeptuchy. Ponownie wędrówki Kruka po meandrach ludzkiej psychiki (w tym swojej własnej), to najbardziej wciągający i trzymający w napięciu wątek.

I znów wielka zasługa w tym świetnego Michała Żurawskiego, który wciąż znakomicie sprawdza się zarówno w wysokich, jak i niskich emocjonalnych rejestrach, balansując tym razem między czułością, a rozpaczą i bezradnością. Tym razem akcent kładzie się najmocniej na relacji serialowego komisarza z synem. Ich wspólne sceny to zdecydowanie najbardziej poruszające momenty sezonu.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że trzeci sezon, w którym fabularne akcenty rozkładają się pomiędzy Krukiem, Rudym a Justyną, nie wnosi wiele nowego do całej historii, a jest kontynuacją ścieżki, którą zdecydowali się kroczyć w poprzednim sezonie. Już nie ma odwrotu, jest raczej zbieranie zgniłych owoców wcześniej podjętych decyzji.

Tutaj szczególnie ciekawie wypada Tomasz Włosok, który znów pozwolił sobie puścić lejce aktorskiej fantazji. Jego miotany żądzami bohater jest zdolny do wszystkiego. We własnej otchłani pogrąża się też napędzana zawodem miłosnym Justyna (demoniczna Magdalena Koleśnik). Szkoda, że tym razem zabrakło intrygującej przeciwwagi.

Tomasz Włosok brawurowo prowadzi postać Rudego
Tomasz Włosok brawurowo prowadzi postać Rudego© Canal +, Materiały prasowe | ROBERT PALKA

Tym razem postaci na dalszym planie, choć niewątpliwie charakterystyczne, jak zawieszony pomiędzy światami Mariusz (Cezary Kosiński), pełnią głównie rolę tła. Bogatego, wielobarwnego, ale tylko tła. Trochę szkoda, bo wszystko to sprawia wrażenie, jakby całej fabule zależało wyłącznie na tym, by gonić do majaczącego na horyzoncie nieuchronnego finału. Dreszczyku emocji rodem z rasowego kryminału, przynajmniej w tym kontekście tym razem zabrakło.

Niemniej niejednego widza ucieszy fakt, że do owego finału zmierzają tu nie tylko losy bohaterów. Klaruje się rozwiązanie całej układanki zapoczątkowanej w pierwszym sezonie. Sieć intryg i układów oplata szczególnie Kruka, dla którego, co raczej nie zaskakuje, intryga raczej okazuje się wiszącym nad tym fatum. Dopasowywanie elementów tej układanki krok przed bohaterami da widzowi z pewnością niemałą satysfakcję.

Kryminalna zagadka w trzecim sezonie "Kruka" nie wciąga tak, jak ta w pierwszym
Kryminalna zagadka w trzecim sezonie "Kruka" nie wciąga tak, jak ta w pierwszym© Canal +, Materiały prasowe | WWW.DAMIANHORNET.COM

Ponadto "Kruk" po raz trzeci i ostatni wraca z tym, czym zachwycił na samym początku. Fascynującym, metafizycznym wręcz folklorem Podlasia, zaakcentowanym jeszcze wspaniałą muzyką Bartosza Chajdeckiego i zespołu Południce, skąpanymi w mroku zdjęciami Witolda Płóciennika, pełnokrwistymi postaciami stworzonymi przez Jakuba Korolczuka i szarpanym fabularnym nerwem, charakterystycznym dla Macieja Pieprzycy (tym razem za kamerą partnerował mu Adrian Panek).

Ci jednak, którzy spodziewali się, że trzeci sezon wniesie coś niespodziewanego do tej historii, muszą się obejść smakiem. Za to ci, którzy rozsmakowali się w klimacie mrocznego Podlasia, będą usatysfakcjonowani seansem. Bo "Kruk" to jedna z najlepszych serialowych produkcji ostatnich lat. Pod każdym względem.

Warto zanurzyć się w ten mrok po raz ostatni. I zostać z "nadszarpniętym nerwem". Ci, którzy pozostaną ze niedosytem, muszą zgodzić się z założeniem, że innego końca świata tu nie będzie.

Premiera sześcioodcinkowego kryminału "Kruk. Jak tu ciemno" 9 grudnia na Canal+ Premium i Canal+ Online. Nowe odcinki co piątek.

Finał historii Kruka mógł być tylko jeden
Finał historii Kruka mógł być tylko jeden© Canal +, Materiały prasowe | ROBERT PALKA
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także