"Kochane Kłopoty: Rok z życia". Ukochany serial polskich widzów powraca!

"Kochane Kłopoty: Rok z życia". Ukochany serial polskich widzów powraca!
Źródło zdjęć: © Netflix
Basia Żelazko

26.11.2016 13:08, aktual.: 27.11.2016 11:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Gdy w 2000 roku został wyemitowany pierwszy odcinek "Kochanych kłopotów", mało kto spodziewał się, że właśnie zaczyna się opowieść, która będzie towarzyszyć dziewczynom i kobietom na całym świecie i przez kolejne 7 lat (i tyle samo serii) opowiadać o relacji matka-córka, uczyć przyjaźni i pokazywać niesamowitą więź. Trudno powiedzieć, czy gdyby ostatni sezon nie zostawił fanów w poczuciu niedosytu, a nawet rozczarowania (za jego scenariusz wyjątkowo nie odpowiadała Amy Sherman-Palladino), to informację o tym, że nadchodzi „Rok z życia”, rzesze fanek i fanów przywitałyby z takim entuzjazmem.

Kochane kłopoty – Rok z życia” to miniserial, sentymentalny powrót do Stars Hollow, gdzie przez te wszystkie lata czekali na nas ukochani bohaterowie. Cztery dziewięćdziesięciominutowe odcinki (każdy odcinek to inna pora roku) to opowieść o tym, co zmieniło się w życiu dwóch głównych postaci a także szeregu postaci drugoplanowych – niezwykle charakterystycznych, zapadających w pamięć i po prostu dobrze napisanych.

25 listopada na platformę Netflix trafiły wszystkie cztery odcinki miniserii. Spotkaliśmy się z odtwórcami ról Lorelai, Rory i Luke’a, by porozmawiać o tym, jak to jest tworzyć postaci będące częścią czyjegoś życia.

Przed naszym spotkaniem rozmawiałam ze swoimi koleżankami o "Kochanych kłopotach" i mówiły mi o tym, że serial jest ważną częścią ich dorastania, miał bardzo duży wpływ na to, jak postrzegały bycie mamą, bycie córką.

Lauren Graham: Wow! Faktycznie, do mnie także podchodzą dziewczyny, kobiety w różnym wieku i mówią, jak bardzo cieszą się z tego, co widzą na ekranie. Że widzą same siebie i swoje relacje z rodziną. Lata temu oglądały ten show razem ze swoimi bliskimi i teraz kojarzy im się ze szczęśliwymi chwilami.

Produkcja ma ogromny wpływ na widzów. Czy wiesz, że byłaś dla niektórych wzorem samotnego rodzica?

LG: Lata temu w ogóle o tym nie myślałam, ale teraz faktycznie, widzę to, ze nasza historia jest niezwykła. Nieczęsto widzi się obraz samotnej matki pokazywanej w tak pozytywnym świetle i podchodzę do tego bardzo poważnie.

Obraz
© Netflix

Scott, związek Luke’a i Lorelai to ciągłe wzloty i upadki. Nie żałujesz, ze nie są od pierwszego odcinka razem i nie żyją długo i szczęśliwie?

Scott Patterson: To właśnie geniusz scenariusza Amy (Sherman-Palladino – przyp. red.), dzięki temu ten serial jest tak żywy i ciekawy. I trochę cierpliwości, w końcu znajdą szczęśliwą przystań, za 7, 8, 9 lat tam dojdziemy! (śmiech)

Wiec jaki był twój pomysł na te postać? To jeden z najważniejszych mężczyzn w serialu.

SP: Wiesz, nigdy nie nastawiałem się na stworzenie kogokolwiek innego, niż osoba, którą Luke jest: prostym facetem, który nie lubi zmian, jest stały, właściwie jest wspomnieniem mężczyzny nie z tych czasów, a z czasów, gdy najważniejsi byli ludzie, których się kochało. Nie sądzę, by w dzisiejszej telewizji było wiele takich postaci i to duży zaszczyt mieć szansę grać taką rolę.

Racja, Luke to bardzo niezmienny facet. Ma tę samą pracę, mieszka w tym samym mieście i kocha cały czas tę samą kobietę. Czy wreszcie nas czymś zaskoczy?

SP: Może! Musisz to obejrzeć. Ale pamiętaj, ze on naprawdę nie lubi zmian, nie chce ich.

Obraz
© Netflix

Alexis, bycie nastoletnią, a potem dorastającą Rory jest także ważną częścią twojego życia. Czy to miało jakiś wpływ na ciebie jako matkę lub córkę?

Alexis Bledel: Pamiętajmy, że nie ma takiej drugiej pary jak Lorelai i Rory, każda matka i córka są unikatowe. I każda matka wychowuje swoje dziecko w sposób – według niej – najlepszy. Lorelai ma tak pozytywne podejście do świata, tyle niespożytej energii, Rory z kolei jest bardzo poważna i zasadnicza. Myślę, że ludzie oglądający serial albo odnajdują w nim siebie, albo rzeczy i cechy, których pragną.

Opowiedz mi o dniu, w którym na planie produkcji była Michelle Obama.

AB: Właściwie to my byliśmy z wizytą w Białym Domu, to była cześć promocji Let girls learn (Inicjatywa Michelle Obamy mająca na celu poszerzenie dostępu do edukacji dla dziewcząt – przyp. red.). To była niesamowita Pierwsza Dama, mieliśmy szczęście, że piastowała tę funkcję przez 8 lat.

Czy to było łatwe: być na jednym planie zdjęciowym z Michelle Obamą?

AB: Nie, byłam bardzo zdenerwowana! (śmiech) Poznałam już ją wcześniej i ona jest niezwykle kontaktowa i otwarta, nie tworzy dystansu, ale jednak byłam bardzo poruszona tym spotkaniem. To nie był mój najlepszy występ w karierze!

Dziękuję za rozmowę.

Wszystkie odcinki "Kochanych kłopotów" są do obejrzenia na platformie Netflix.

Obraz
© Netflix

Zobacz zwiastun "Kochanych kłopotów: rok z życia"

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (4)