Dociekała powodów zwolnienia
Dziennikarka po raz pierwszy opowiedziała, jak w praktyce wyglądał jej ostatni dzień w Polsacie. - Wszystko trwało 15, może 20 minut. Na rozmowę do dyrektora Miszczaka zostałam wezwana SMS-em. Rozmowa była prowadzona w asyście mojej pani producent, producenta z Polsatu i dyrektora Constantin Entertainment, firmy produkującej program. Oni byli w szoku nie mniejszym niż ja. Producentka miała w oczach łzy. Zapytałam, jakie są merytoryczne argumenty dotyczące mojej pracy – skoro ktoś mnie zwalnia, to powinnam chyba usłyszeć, że spóźniałam się do pracy, tworzyłam złą atmosferę, a może byłam nieprofesjonalna. Prawda? - mówiła nie bez żalu.
Dodała też, że w odpowiedzi usłyszała krótki komentarz na temat nowych badań oglądalności i spadku widowni. Tymczasem jak się okazało, publiczność wzrosła o 45 tys. osób. Podkreślając swoje ustalenia, nie kryła rozgoryczenia mało eleganckim rozstaniem.