Pochanke już nie milczy. Mówi, dlaczego odeszła z TVN
Justyna Pochanke długie lata związana była ze stacją TVN. Latem 2020 r. postanowiła odejść z pracy, nie żegnając się z widzami. Dziennikarka nie udzielała wywiadów o swoim obecnym życiu. Aż do teraz.
14.08.2021 18:41
Justyna Pochanke prowadziła serwisy informacyjne w TVN24, a także główne wydanie "Faktów" w TVN. Gdy odeszła z pracy, krótko to komentowała: "Za wszystkie lata z całego serca dziękuję ludziom, z którymi pracowałam i którzy nigdy nie zawiedli". Przyznała, że "Fakty" nigdy nie były łzawe, więc i ona oszczędziła sobie emocjonalnego pożegnania z widzami. Dziennikarka, która przestała udzielać się w mediach, przy okazji urodzin stacji i wojny wokół "lex TVN" zrobiła wyjątek i nagrała krótki klip dla dawnego pracodawcy.
Okazuje się, że Pochanke na tej jednej wypowiedzi nie poprzestała. Udzieliła wywiadu dla "Newsweeka", w którym odniosła się do wojny partii rządzącej z TVN, a także do plotek o swojej...emigracji.
Pochanke, która przez rok nie udzielała się w mediach, odniosła się do sprawy odejścia z TVN. Decyzja do tej pory wydaje się kontrowersyjna, bo była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy stacji, a widzowie darzyli dziennikarkę sporym zaufaniem. Dlaczego więc zrezygnowała?
- Miałam świadomość, że z takiej sceny można spaść, ale zejść? Ja to jednak naprawdę zrobiłam na własną, gorącą prośbę. Kropelki zbierały się we mnie od dawna. Wszystkie były natury osobistej. Odeszłam bez wojny i histerii. Czasem tak można i czasem tak trzeba - mówi w wywiadzie dla "Newsweeka", które pierwsze fragmenty cytuje natemat.pl.
Pochanke nie szczędzi w rozmowie ostrych słów pod adresem partii rządzącej.
- Ta władza nie jest ślepa ani głucha i doskonale zdaje sobie sprawę, że jej czar prysł. Nie mówię, że skończyło się PiS, ale każda krytyka jest dziś dla niego groźna - punktuje.
Dziennikarka odniosła się także do plotek, według których wyemigrowała już na stałe do Hiszpanii. Przyznaje, że o emigracji nie ma mowy. - Nikt mnie z mojego kraju nie wygoni - mówi Pochanke.