Jeszcze nie weszli na antenę, a widzowie już wiedzieli swoje. "Nie psuje się tego, co było dobre"
Publika programu śniadaniowego TVP2 źle przyjmuje zmiany prowadzących. Nowi prezenterzy nie mają łatwo. Jeszcze przed debiutem Beaty Tadli i Tomasza Tylickiego w sieci zaroiło się od krytycznych komentarzy.
W sobotę 3 lutego widzów "Pytania na śniadanie" znów powitał nowy duet prowadzących. Tydzień temu w programie zadebiutowali Katarzyna Dowbor i Filip Antosiewicz, a teraz na ekranach pojawili się Beata Tadla i Tomasz Tylicki.
W obu przypadkach grono widzów nie było dla nich łaskawe. Fani śniadaniówki TVP wciąż nie mogą pogodzić się ze zwolnieniem dawnych prezenterów m.in. Idy Nowakowskiej, Tomasza Kammella, Małgorzaty Tomaszewskiej czy Aleksandra Sikory.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widzowie "Pytania na śniadanie" bezlitośnie krytykują prowadzących
Choć przed kamerą nie stanęli debiutanci, a doświadczeni dziennikarze z wieloletnim stażem, widzowie "Pytania na śniadanie" byli dla nich bezlitośni. Praktycznie nawet nie dają szansy nowym duetom, zapowiadając przed debiutem Tadli i Tylickiego, że nie zamierzają ich oglądać.
Na oficjalnych profilach programu na Facebooku i Instagramie na kilkanaście godzin przed sobotnim wydaniem pojawiło się mnóstwo krytycznych komentarzy. Niektóre ze względu na swój obraźliwy ton nie nadają się do cytowania. Szczególnie Tadli zarzucano polityczne powiązania, o czym miałby świadczyć fakt, że osiem lat temu po objęciu prezesury w TVP przez Jacka Kurskiego, sama odeszła z publicznej telewizji.
"Coraz gorzej w 'Pytaniu na śniadanie'... Stara ekipa jest niezastąpiona";
"Następni beznadziejny prowadzący, drugi TVN robią z telewizji publicznej";
"Tomka lubię i fajnie że będzie... Ale to i tak to nie będzie to samo, starej ekipy 'Pnś' nikt nie zastąpi";
"Ciekawe, jak się pracuje wiedząc, że z pracy zwolniono koleżankę po fachu w 8 miesiącu ciąży? Tak po ludzku, jak się pracuje?";
"Nie byłam nigdy za PiS, ale ten program i prowadzących ze starej ekipy bardzo lubiłam. Nie wiem jak można sobie na własne życzenie popsuć oglądalność. Nie psuje się tego, co było dobre" - czytamy w komentarzach.