Janusz Dzięcioł nie żyje. Alicja Walczak wspomina kolegę z "Big Brothera"
Alicja Walczak poznała Janusza Dzięcioła przy okazji udziału w "Big Brotherze". Trudno jej pogodzić się z jego śmiercią. W jednej z ostatnich rozmów miała okazję go powspominać. Zaznacza, że w takiej sytuacji może jedynie tyle zrobić.
08.12.2019 | aktual.: 08.12.2019 11:35
Janusz Dzięcioł zginął tragicznie w wypadku na torach kolejowych w piątek rano. Jego śmierć poruszyła wielu Polaków, a szczególnie tych, którzy mieli okazję dobrze go poznać. Jedną z takich osób jest Alicja Walczak, która rywalizowała z nim w 1. edycji reality show "Big Brother". W rozmowie z "Faktem" przyznała, że trudno jej w to uwierzyć.
- Uczestniczymy w tym życiu. Nie ma znaczenia czy to jest program, czy prawdziwe życie. Raz ktoś przychodzi, a raz odchodzi, ale bardzo ważne jest, aby żyć taką pełnią życia… - powiedziała.
Alicja Walczak i Janusz Dzięcioł po raz ostatni widzieli się kilka miesięcy temu przy okazji reaktywacji "Big Brothera". - To było takie wspomnienie, jakby się spotkało kogoś, z kim się przeżyło jednak bardzo ważny czas w swoim życiu. Z radością to wspominam, bo te wspomnienia są miłe, są dobre - wyznała.
Dodała też, że czuje się bezradna w zaistniałej sytuacji i jedyne co jej zostało, to modlitwa i wspomnienia. - Za kilka dni będę jechała w takim kierunku na rekolekcje. Właśnie koło Grudziądza. Tam na pewno będzie modlitwa, bo to jest najważniejsze... i takie wsparcie słowne. W takich chwilach jesteśmy bezradni, ale pozostają wspomnienia przeżytych razem chwil. Najważniejsze, jest żebyśmy mówili to, co czujemy teraz, bo później często ludzie żałują, że czegoś nie powiedzieli, albo że za coś nie przeprosili - mówiła.
Choć żałuje jego śmierci, to jest przekonana, że zmarł jako szczęśliwy człowiek. - Myślę, że w pełni wykorzystał swój czas, ale jak wiadomo zawsze myślimy, że przydałoby się jeszcze dłużej pożyć. Ale czego nas uczy ta sytuacja? Żeby naprawdę pełniej żyć każdego dnia i doceniać ludzi, których mamy wokół. Mam nadzieję, że Bóg będzie miał go w swojej opiece - stwierdziła.
Janusz Dzięcioł zginął w piątek rano 6 grudnia na przejeździe kolejowym niedaleko Grudziądza. W środę 11 grudnia skończyłby 66 lat.