Jak wyglądało "Od przedszkola do Opola" od kuchni? Uczestniczka odsłoniła kulisy
"Od przedszkola do Opola" to dziś kultowy program, który na lata przed wszelkimi talent show dawało uzdolnionym muzycznie dzieciom prawdziwe pole do popisu. Wielu fanów z chęcią wraca do wspomnień i archiwalnych nagrań. Nie mniejszym zainteresowaniem cieszą się kulisy show. Jedna z uczestniczek opowiedziała, jak wyglądały.
22.03.2022 | aktual.: 22.03.2022 13:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Od przedszkola do Opola" to program, w którym dzieci miały okazję zaprezentować szerokiej publiczności swój talent wokalny, ale też sprawdzić się na dużej scenie i przed kamerami. Wylansował też niejedną przyszłą muzyczną gwiazdę, jak Sylwię Grzeszczak, Darię Zawiałow czy Natalię Szroeder. Show było niemałym hitem TVP i było nadawane od 1995 r. do 2007 r. Chwalono w nim fakt, że niezależnie od końcowego wyniku wszystkie dzieci otrzymywały takie same nagrody i żadne z nich nie było poszkodowane. Liczyła się dobra zabawa i spotkania małych artystów z największymi gwiazdami.
O fenomenie programu po latach chętnie opowiada prowadzący, Michał Juszczakiewicz. Fanów show wciąż często interesują kulisy produkcji. Odsłoniła je w niedawnym wywiadzie jedna z uczestniczek, Aleksandra Degórska, która dziś realizuje się głównie jako dziennikarka muzyczna. W rozmowie z Plejadą opowiedziała, jak wyglądał jej udział w kultowym programie.
- Wzięłam udział w dwóch castingach, pamiętam, że na pierwszym jako jedna z nielicznych śpiewałam piosenkę z repertuaru dorosłych. Wystąpiłam w programie w 2000 r., mając osiem lat. Śpiewałam w odcinku poświęconym twórczości kompozytora Władysława Szpilmana, który niestety zmarł 6 lipca 2000 r., kilka dni przed naszymi nagraniami. W programie pokazano fragmenty wywiadu z kompozytorem, który nagrano miesiąc przed jego śmiercią. (...) Występowałam z piosenką "Nie ma szczęścia bez miłości" – wyjawiła dodając, że utwór przyniósł jej zwycięstwo w odcinku.
Co ciekawe, zapewniło jej też udział w show ponownie, w odcinku specjalnym z kolędami, w którym dzieci śpiewały w towarzystwie Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Najciekawsze jednak niewątpliwie z perspektywy widzów są tajniki nagrywania odcinków. Dziennikarka w tym przypadku także uchyliła rąbka tajemnicy.
Zobacz także
- Nagrania do "Od przedszkola do Opola" odbywały się w Teatrze Muzycznym w Gdyni, gdzie w jednej z sali już na dzień przed nagraniami odbyła się specjalna próba dla wszystkich uczestników. Poznaliśmy wówczas prowadzącego programu, Michała Juszczakiewicza, i dwie kobiety, które pomagały nam na scenie. Prowadzący był bardzo uprzejmy i wyjaśnił nam, jak będą przebiegać nagrania. (…) Na próbie śpiewaliśmy piosenki, które mieliśmy wykonać już następnego dnia przed kamerami, ale np. nie trenowaliśmy rozmów z prowadzącym, które zawsze poprzedzały występ podczas programu – dodała.
Z niemałym sentymentem spotyka się dziś także wspomnienie sposobu wyłaniania zwycięzcy show. Słynny oklaskometr do dziś przewija się chociażby w internetowych memach, a głośność oklasków jako ocena występów niewątpliwie jeszcze długo inspirowała organizatorów podobnych konkursów. Degórska podkreśliła w wywiadzie również, jak istotne dla dzieci było równe nagradzanie. Dodała, że nagroda była wówczas imponująca, ale to nie wszystko, na co mogli liczyć młodzi wokaliści, bo… za występ dostawali także pieniądze.
- Nagroda była naprawdę świetna – w środku pudełka znajdował się różowy plecaczek, lalki, puzzle i maskotka Kubusia Puchatka, która nadal stoi w moim pokoju. Z tym też pluszakiem pod pachą zaśpiewałam swoją zwycięską piosenkę razem z Andrzejem Rybińskim na scenie. Dodam, że wszystkim uczestnikom zapłacono za ten występ, więc były to moje pierwsze zarobione pieniądze w wieku ośmiu lat – podsumowała.