"Hotel Paradise": gdzieś już widzieliśmy tych uczestników. O przypadku nie ma mowy
Nie są amatorami. Nie peszą ich kamery. Doskonale wiedzą, jak działa telewizja. Uczestnicy "Hotelu Paradise" to tak naprawdę telewizyjni wyjadacze, dla których przygoda ze szklanym ekranem nie zaczęła się dopiero w reality-show TVN7. Ich przeszłość bywa zaskakująca.
04.03.2020 09:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Hotel Paradise" to niewątpliwie hit wiosennej ramówki TVN7. Widzowie z zapartym tchem śledzą miłosne poczynania śmiałków, którzy zdecydowali się poszukać uczucia w luksusowej willi na Bali. Ci, którzy namiętnie oglądają telewizję, z pewnością zorientowali się, że twarze uczestników mogą wydać się znajome. Mogli odnieść wrażenie, że gdzieś już je widzieli. I wcale nie jest to błędne spostrzeżenie.
Nie są to jednak żadni popularni aktorzy, lecz nad wyraz aktywni uczestnicy innych telewizyjnych, filmowych czy internetowych produkcji, którym występy przed kamerami najwidoczniej bardzo przypadły do gustu.
Wszystkich bohaterów "Hotelu Paradise" łączy przede wszystkim zamiłowanie do siłowni i obsesyjna potrzeba dbania o swoje ciało. To, że casting wygrały osoby, które wyglądają jak żywcem wyjęte z wybiegów, nikogo nie dziwi. Wciąż jednak czujemy się "oszukani", gdy w takich programach jak reality-show TVN7 czy w polsatowskim "Love Island" występują osoby, które nie są anonimowe w show-biznesie.
Wystarczy choćby spojrzeć na uczestniczkę, która najpóźniej dołączyła do "Hotelu Paradise". Martyna Kondratowicz jest prezenterką, dziennikarką, modelką i blogerką. W przeszłości pracowała w telewizyjnej stacji muzycznej. Na swoim koncie ma też okładkę i sesję w grudniowym numerze "Playboya".
- Nie ukrywam, że jest to okładka, która symbolizuje moją ciężką pracę, jaką włożyłam w realizację swoich celów przez ostatnie dwa lata. Ale tak naprawdę jest to dopiero początek... Pamiętajcie, że marzenia się spełniają, a wszystko można osiągnąć determinacją i pozytywnym nastawieniem - mówiła w 2018 r.
Sandra Mosakowska od początku jest jedną z najbardziej barwnych uczestniczek "Hotelu Paradise". 24-letnia bizneswoman z Mazur prowadzi swoją firmę turystyczną, a w wolnym czasie poświęca się aktorstwu i modelingowi. Określa się jako artystyczna dusza, która posiada wiele zainteresowań. I rzeczywiście.
Jeśli przyjrzymy się jej CV, dowiemy się, że w 2018 r. Sandra występowała w serialu TVP2 "Barwy szczęścia. Co prawda, nie były to pierwszoplanowe role (zagrała modelkę i hostessę), ale z pewnością pozwoliło jej to oswoić się z pracą przed kamerą. Ale to wciąż nie wszystko.
Mosakowska widnieje również w obsadzie krótkometrażowego filmu "Tata". Wcieliła się tam w rolę pielęgniarki. Uczestniczka współpracowała też z Patrykiem Vegą, czym swego czasu chwaliła się nawet na swoim profilu na Instagramie.
Jej koleżanka i zarazem rywalka z programu, Aleksandra "Lexi" Domańska startowała w wyborach Miss Tattoo, jest organizatorką imprez z muzyką elektroniczną i pracuje jako modelka.
Z kolei 23-letnia Aleksandra Kiepura jest trenerką fitness i dietetykiem. Prowadzi kanał na YouTube, na którym ocenia cateringi dietetyczne i obala popularne mity dotyczące jedzenia i ćwiczeń.
Viola Nowasielska również nie znalazła się w programie przez przypadek. Spostrzegawczy widzowie z pewnością dostrzegli ją w wideoklipie Sokoła do piosenki "Chcemy być wyżej". Z kolei Szymon Reich, uczestnik, który jako pierwszy musiał wyprowadzić się z rezydencji na Bali, jest doskonale znany z programu "Top Model".
Czarnoskóry model zdobył 7. miejsce w 7. edycji show. Fani dobrze go zapamiętali. Chłopak nie tylko wyróżniał się wyglądem i pracowitością, ale również stał się bohaterem małego damsko-męskiego skandalu (pisaliśmy o tym TUTAJ).
Co ciekawe, Viola i Szymon doskonale się znali, zanim pojawili się na rajskiej wyspie w "Hotelu Paradise". Choć oboje sprawiali wrażenie zaskoczonych swoją obecnością, wielu widzów nie chciało wierzyć w ten zbieg okoliczności.
Nie możemy doczekać się kolejnych odcinków. Pewnie niejedna twarz zabrzmi nam jeszcze znajomo.