"Hell's Kitchen". Gessler się nie hamował. "Nie odwalaj mi takiego gó...na"
W siódmym odcinku "Hell's Kitchen" działo się sporo. Uczestnicy najpierw musieli poradzić sobie ze specyficznymi potrawami. Ich dania zostały ocenione przez wyjątkowych gości. A potem pojawiło się sporo emocji, gdy przyszło im przyrządzać dania pod nadzorem Mateusza Gesslera.
Szef kuchni Mateusz Gessler w siódmym odcinku reaktywowanego w tym roku programu "Hell’s Kitchen" na samym początku zaskoczył wszystkich, gdy zapowiedział, że ugotują dania będące dekonstrukcją klasyków kuchni z czasów PRL. Co więcej, podzielonych na grupę niebieskich i czerwonych uczestników oceniali niezwykli goście - Grażyna Szapołowska, Jacek Fedorowicz oraz Andrzej Grabowski. Niektórzy wyrazili zdziwienie, gdy dowiedzieli się, że Fedorowicz jest dziadkiem Gesslera.
Gwiazdom przyszło m.in. jeść ozorki w nowym wydaniu. Generalnie obu grupom poszło nie najgorzej - goście, jak i sam Gessler byli zadowoleni z ich potraw.
Tak słodko jednak nie było, gdy doszło do głównego zadania. Po raz pierwszy wszyscy uczestnicy byli w jednej kuchni i przyszło im obsługiwać całą salę gości. Co więcej, byli pod nadzorem nikogo innego jak samego Gesslera. Szef kuchni chciał pokazać im, że da się wydać cały serwis restauracyjny na siedem par rąk.
Uczestnicy znowu przygotowali dania dla znanych osób - Natalii Szostak i Mariusza Węgłowskiego. Grupa na początku radziła sobie dobrze, ale z czasem wyszły niesnaski między Agatą i Anną. Agata, która do tej pory była uznawana za jedną z lepszych kucharek, nieustannie popełniała błędy, przez co m.in. grasica i ślimaki nie wyszły z kuchni. - Nie możesz mi dawać takich rzeczy. Pracujemy smakiem - łajał ją Gessler.
Potem wyskoczyły problemy z Kamilem, który nie radził sobie z kaczką. - Nie umiem jej robić - lamentował Kamil. Przy okazji narzekał, że nikt nie zainteresował się, gdy kaczka była na patelni.
Po godzinie Gessler oddał opaskę kapitańską Agacie. Jednak uczestniczka nie stanęła na wysokości zadania w kierowaniu kucharzami. - Nie ja mam krzyczeć, tylko ty. Kieruj ludźmi - upominał ją Gessler.
Prowadzący nie wytrzymał po tym, jak zobaczył, co się stało z kaczką, którą zajmowała się Anna. Zaprosił ją na osobną rozmowę. Nie hamował się w złości. - Nie możesz mi odwalać takiego gó...na. Proszę cię - krzyczał. Kobieta odpowiedziała, że gdy ona wszystkim pomagała, to nie mogła liczyć na to samo od innych. Nie była też zachwycona pracą Agaty, która wywierała na nią nieuzasadnioną presję.
Gessler zareagował natychmiast. - Czemu Ania nie ma żadnej pomocy z waszej strony?! Nikt jej nie wspiera! Co się k...wa u was dzieje teraz? - wrzeszczał. Prowadzący show próbował zmotywować Agatę do ogarnięcia zespołu, ale uczestniczka nie poradziła sobie z tym zadaniem. Próbowała nawet oszukać Gesslera, że jedno z dań zostało już wydane, ale prawda była zupełnie inna.
- W 30 minut z ogarniętej kuchni zrobiliście mi tabakę stulecia - grzmiał Gessler. Odebrał Agacie opaskę i przekazał Jarkowi "Jajo", który sprawnie pokierował zespół do szczęśliwego zakończenia wszystkich zadań.
Na końcu odcinka kucharze musieli nominować najsłabsze ogniwa ze swojej grupy. Padło, co zrozumiałe, na Agatę i Kamila.
- Spowodowałaś dziś ogromny zamęt w kuchni. […] Jeżeli kapitan nie jest w stanie ogarnąć tabaki, to nie jest wina zespołu. To jest wina kapitana. Masz dobrą wiedzę, ale to jest dokładnie ta sama wiedza, którą miałaś siedem tygodni temu. Nie mam poczucia, że zrobiłaś jakiś krok. Dlatego opuścisz dziś piekielną kuchnię - powiedział Gessler do Agaty.
Dla uczestników był to szok. Jarek nie krył łez. - Jakby ktoś zabrał kawałek ciebie. Dziwne uczucie - powiedziała podłamana Agata.
- Nie było perfekcyjnie, ale w końcu zaczęliśmy pracować jak kucharze - powiedział na koniec Gessler. Można spokojnie zakładać, że te słowa w jakiś sposób podniosły podłamanego ducha uczestników, który akurat byli blisko z Agatą.