Gwiazda "W11 - Wydział Śledczy" zniknęła na lata. Teraz walczy z TVN‑em o pieniądze

Joanna Czechowska liczy na to, że wygra z TVN-em spór o tantiemy za serial "W11 - Wydział Śledczy". A dziś prowadzi zajęcia z trudnych tematów.

Joanna Czechowska domaga się tantiem od TVN-u
Joanna Czechowska domaga się tantiem od TVN-u
Źródło zdjęć: © AKPA
Przemek Gulda

12.07.2023 | aktual.: 12.07.2023 11:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Te dwie informacje pojawiły się w podobnym czasie i idealnie się ze sobą zazębiły: z jednej strony media wróciły do tematu toczącego się od lat sporu prawnego aktorek i aktorów z dokumentalnego serialu "W11 - Wydział Śledczy" z telewizją TVN o tantiemy. Z drugiej: po latach milczenia jedna z gwiazd tej lubianej i pamiętnej serii, Joanna Czechowska, opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcia z wakacji. 

Wirtualna Polska postanowiła połączyć oba te wątki - udało mam się dotrzeć do Czechowskiej, porozmawiać z nią o tym, co robi dziś i co robiła przez ostatnie lata, a jednocześnie - zapytać o spór o tantiemy. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Wróciłaś! 

Joanna Czechowska, była policjantka, edukatorka, gwiazda serialu "W11 - Wydział Śledczy": Ale przecież nigdzie nie zniknęłam. Może tylko przez moment było o mnie trochę ciszej. 

Ładny "moment". To było kilka lat. 

Szczerze mówiąc, nie uświadamiałam sobie, że tyle to trwało i że ktokolwiek to zauważył. Że jest inaczej, dotarło do mnie dopiero kiedy zauważyłam, z jak wielkim odzewem spotkało się opublikowanie przeze mnie kilka dni temu zdjęć z wakacji. Miałam wrażenie, że media nagle trochę zwariowały. To wciąż dla mnie dziwne. 

Czym się dziś zajmujesz? 

Mówiąc najkrócej, profilaktyką uzależnień, czyli takimi tematami jak: narkomania, alkoholizm, uzależnienie cyfrowe. Prowadzę zajęcia dla rodziców, ale przede wszystkim: dla dzieci, w szkołach. To tzw. programy rekomendowane. 

Joanna Czechowska na planie "W11"
Joanna Czechowska na planie "W11"© AKPA

Jak to się stało, że się tym zajęłaś?

To był "mój" temat już od dawna. Pisałam z tego pracę dyplomową w szkole policyjnej. A potem kształciłam się w Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Praca w serialu trochę przerwała ten proces, ale potem, zaraz po zakończeniu produkcji, zaczęłam prowadzić zajęcia z tej tematyki. Najpierw, nie ukrywam, były to "pogadanki pani z telewizji", ale szybko zaczęłam się dokształcać i zdobywać kolejne uprawnienia dotyczące różnych programów rekomendowanych.

Telewizyjna sława pomagała?

Może na samym początku. Ale z każdym kolejnym rokiem na zajęciach zaczęło się pojawiać coraz więcej dzieci, które już po prostu nie mogły mnie pamiętać z ekranu i z mediów piszących o serialu. Dziś sytuacja jest dość paradoksalna: w internecie moja dawna sława mi wręcz bardzo przeszkadza. Kiedy ktoś wpisuje moje nazwisko do wyszukiwarki, pojawiają się informacje dotyczące mojego udziału w serialu. Moja obecna strona internetowa, na której informuję o swojej bieżącej działalności, jest mocno ukryta pod tymi odnośnikami i zupełnie nie można do nich dotrzeć. Na szczęście można mnie odnaleźć na Instagramie, tam jest mój aktualny adres mailowy. To najlepszy sposób kontaktu.

A nie chciałaś szukać innych zleceń aktorskich? 

Zupełnie nie. Nie miałam propozycji i ich nie szukałam. I nie chodziło o granie samo w sobie, raczej o całą otoczkę - nie czułam się dobrze w świecie mediów. Do dzisiaj nie najlepiej odnajduję się w mediach społecznościowych. Dlatego zaczęłam szukać czegoś innego. No i, nie ukrywajmy, wiedziałam, że w szukaniu pracy w innych serialach czy szerzej: w telewizji, zdecydowanie nie pomógłby mi wieloletni spór z TVN o tantiemy. W TVN nie mam czego szukać, w Polsacie rządzi teraz dawny dyrektor programowy TVN-u, zostaje ewentualnie TVP, a więc wybór jest raczej niewielki.

Jak się zaczął ten spór? 

Tak naprawdę to nie my go zaczęliśmy. My, aktorzy i aktorki, na początku nie mieliśmy pojęcia, że w ogóle istnieje temat tantiem. Pierwsi byli przedstawiciele i przedstawicielki innych pionów: reżyserskiego, dźwiękowego, montażowego. To oni zaczęli się domagać tantiem i dość szybko je uzyskali. To nas mocno ośmieliło. Dlatego zdecydowaliśmy się protestować, a w rezultacie: iść do sądu.

Jak zaczął się wasz protest?

Od prywatnych rozmów. W których coraz częściej pojawiały się pewne wątki: że serial jest wciąż powtarzany, że jest popularny, że - mówiąc krótko - TVN dobrze na nim zarabia. A my nic z tego nie mamy. Mogę mówić w swoim imieniu, że miałam - jak się okazało: naiwną - nadzieję, że uda się tę sprawę załatwić bez wchodzenia na ścieżkę prawną. Niestety podczas jednej z rozmów usłyszałam, że ,,wprawdzie pieniądze wam się należą, ale mieszkamy w Polsce, więc zobaczymy, jak będzie". No i zobaczyliśmy - dlatego wylądowaliśmy w sądzie.

  • Sebastian Wątroba i Joanna Czechowska
  • Joanna Czechowska
[1/2] Sebastian Wątroba i Joanna CzechowskaŹródło zdjęć: © AKPA

Jesteś spokojna o wyrok?

Mam nadzieję, że wygramy. To były naprawdę ciężko zarobione pieniądze. Wielu ludziom wydaje się, że praca na planie to przygoda i sielanka. Przygodą rzeczywiście czasem bywa, ale sielanką zdecydowanie nie jest. Zdarzały się dni, że na planie spędzaliśmy kilkanaście godzin, czasem na mrozie, w trudnych warunkach, w pierwszych latach - nawet bez toalety. Absolutnie nie jest to jakaś skarga i wiem, że zaraz odezwą się głosy, że są ludzie pracujący całe życie w nieporównywalnie cięższych warunkach za marne pieniądze. Od razu uprzedzam, że zgadzam się z tym w stu procentach. Ja tylko chciałam zwrócić uwagę na pewne wyobrażenia o tym filmowo-telewizyjnym świecie, który większość ludzi zna tylko z przypudrowanego przekazu medialnego.

Ale nie żałujesz?

Ależ skąd. Myślę, że po pierwsze daliśmy z siebie wszystko, a po drugie - udało nam się stworzyć coś ważnego w swojej kategorii. Czymś, co uważam za naszą szczególną zasługę, jest wprowadzenie do polskiej telewizji postaci mocnych kobiet. Do tej pory mocni byli najczęściej mężczyźni. Kobiety były zwykle ozdobami u ich boku. A te starsze - mogły być wyłącznie ich matkami. Dziś chyba jest inaczej. I myślę, że to trochę dzięki nam. 

Brzmi to tak, jakby wciąż ciągnęło cię na ekran.

Nie powiem, że to jest moje marzenie. Ale z drugiej strony nie ukrywam, że gdybym dostała ciekawą propozycję, rozważyłabym ją bardzo poważnie.

Komentarze (63)