Pomylił jej imię. Wtedy czara goryczy się przelała
Grażyna z "Rolnik szuka żony" powiedziała "dość". Nie chciała dłużej znosić zachowania Józefa, który śmiało adorował rywalki, zapominając o jej istnieniu. Seniorka postanowiła odejść z programu. - Czara goryczy się przelała - powiedziała przed kamerami.
09.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 07:44
Józef z "Rolnik szuka żony" nie daje za wygraną. Już podczas pierwszych spotkań z kobietami nie miał żadnych ograniczeń i zasypywał wybranki dwuznacznymi komentarzami. Pozwalał sobie również na fizyczne zbliżenie do swoich kandydatek i w opinii wielu widzów wielokrotnie przekroczył granicę dobrego smaku i kultury. Później dostawał burę za to, w jaki sposób odnosi się do kobiet w swoim gospodarstwie.
W jego domostwie nie brakuje spięć i niedopowiedzeń. Wystarczy choćby wspomnieć o sytuacji, gdy Grażyna upiekła ciasto dla Józefa. Rolnik z nietęgą miną krytykował wypiek, twierdząc, że nadzienia było za dużo i miał jej za złe, że zamiast rolady upiekła klasyczną drożdżówkę. Później pomylił jej imię, nazywając ją Ewą. Uczestniczka nie kryła, że było jej przykro i wycofała się z rozmów przy wspólnym stole. Ostatecznie zaczęła nawet zastanawiać się nad jej przyszłością w programie.
W ostatnim odcinku podjęła nawet decyzję o opuszczeniu show. Zaprosiła wszystkich domowników do salonu i "wydała oświadczenie".
- Przemyślałam całą tę sytuację. Czara goryczy się przelała. Chciałabym powiedzieć, że bardzo dziękuję za udział w programie. Uważam, że mój czas dobiegł końca. Bardzo to jest przykre, że spotykasz się ze mną na randce, wychwalasz zalety innych kobiet przy mnie. Do tej pory nie powiedziałeś mi żadnego komplementu - żaliła się.
- No ona taka, że nic jej żadnego komplementu nie powiedziałem. Nic takiego miłego. Nie czułem tego - bronił się później przed kamerami Józef.
Podczas przemówienia Grażyny rolnik jednak nie miał za wiele do powiedzenia. Nie próbował zatrzymywać kandydatki. Jedynie rzucił: "Dziewczyny, pomóżcie mi". I to pozostałe dwie panie pocieszały koleżankę i namawiały ją do pozostania w programie.
- Przykrości doznałam. Trochę zostałam zraniona przez takie uwagi. Nie będę żyła pod pręgierzem, że bez przerwy robię coś źle. Tak na 90 proc. chciałabym pojechać do domu - dodała Grażyna.
- Jeśli nie chce się bawić, chce już pożegnać mnie, to nie będę się upierał i nie będę jej na siłę zatrzymywał - podsumował Józef.