"Kuchenne rewolucje": Gessler nieomal wyszła z siebie. Bezmyślność właściciela doprowadzała ją do szału
Magda Gessler odwiedziła tym razem lokal w Inowrocławiu. Pizzeria Masters zapowiadała się na pierwszy rzut oka obiecująco, zwłaszcza że wśród personelu znajdował się prawdziwy Włoch. Restauratorka miała więc nadzieję na włoską kuchnię. Rozczarowanie czekało jednak niemal już u progu.
08.04.2022 | aktual.: 08.04.2022 09:03
Gessler nie mogła uwierzyć w to, jak lokal jest zaniedbany – brudne były nawet karty menu. A to był dopiero początek. Nie dość, że dania wg Gessler nie nadawały się do jedzenia, to to, co znajdowało się w karcie, nie zgadzało do końca z tym, co trafiało na talerz. Zagubiony właściciel próbował tłumaczyć "nieścisłości".
Szybko na jaw wypłynęła przyczyna chaosu panującego w lokalu. Powody były w zasadzie dwa i to standardowe. Właściciel skąpił na dobrej jakości produkty, a do tego kompletnie nie znał się na prowadzeniu restauracji. Wcześniej imał się różnych zajęć, w tym handlu rybami i butami, a nawet skupem złomu. W końcu za namową znajomego otworzył knajpę.
Gessler nie mogła uwierzyć w to, co widzi i słyszy. W trakcie wizyty dowiedziała się od personelu o wszystkich błędach właściciela. M.in. o tym, że nie daje włoskiemu kucharzowi praktycznie żadnego pola do popisu. "To wszystko nadaje się tylko do kosza, poza ciastem, które jest zaj...ste. Mając takie ciasto, które jest największym problemem pizzy, Ty dajesz d...y na produktach, które można kupić. Jak nie pójdzie, to nie kupujesz, ale trzeba chociaż spróbować" – grzmiała.
Kelnerki przyznały gorzko także, że właściciel nie tylko oszczędza na produktach, ale każe im serwować nieświeże jedzenie, w tym np. stare placki czy jedną zupę przez cały tydzień. W tajemnicy przed nim wyrzucały z lodówek jedzenie, które nie nadawało się do podania gościom. Wyjawiły, że w lokalu są tylko dla żony właściciela, którą ten, najdelikatniej mówiąc, traktował gorzej od nich.
Tego dla Magdy Gessler było za wiele. Wszechobecny brud w lokalu oraz zupełna nieznajomość kuchni i nieumiejętność zarządzania zespołem przez właściciela, OIka, doprowadzały ją do białej gorączki.
Do tego stopnia, że postawiła warunek – przeprowadzi do końca rewolucję, jeśli on nie będzie pojawiał się już w restauracji, a obowiązki przekaże żonie. Ostatecznie krnąbrny właściciel zgodził się na warunki Gessler.
Restauratorka zmieniła nijaką knajpę w lokal, który serwował dania oparte na gęsinie. Jak się okazało, zespół był naprawdę zgrany, a podczas finałowej kolacji podał prawdziwe frykasy: rosół z gęsi z naleśnikiem, pizzę z szarpaną gęsiną, tatar z gęsiny i gęsie udko z ziemniakami pieczonymi w cebuli i tłuszczu gęsim.
Kiedy Gessler wróciła po miesiącu, już do Bistro z gęsią po drodze, przyznała, że lokal i dania mają jeszcze drobne niedociągnięcia, ale była pod wrażeniem metamorfozy. Oglądaliście ten odcinek?