Gessler jadła, właściciel płakał. Tak dziś wygląda restauracja po "Kuchennych rewolucjach"
Trójmiejska legenda głosi: Magda Gessler musiała zrobić z właścicieli Schabowy Raz milionerów. To znaczy, że muszą podawać doskonałe jedzenie po "Kuchennych rewolucjach". Sprawdziliśmy, jak to wygląda w praktyce.
23.07.2021 12:55
W 2013 r. do Babiego Dołu przyjechała Magda Gessler. Wtedy stała tu Gospoda Nasza Chata Smaków. Właściciele – małżeństwo Sławomir i Jola – kompletnie nie radzili sobie z tym biznesem. Nie dość, że nie mogli być razem, bo Jola musiała pracować w oddalonym kilkanaście kilometrów Gdańsku, by mieli za co żyć, to jeszcze popadali wciąż w długi. W kuchni też nie było dobrze. Gessler miażdżyła kolejne podsuwane jej dania, wykrywając co rusz "oszustwa". Choć knajpa miała serwować domowe jadło, w praktyce goście dostawali odgrzewane kotlety i gotowe ziemniaki z paczki. Gessler zwróciła uwagę, że część serwowanych mięs była na domiar złego niedokładnie rozmrożona.
Właściciel płakał już po kilku chwilach od pojawienia się Magdy Gessler. Restauratorka uświadomiła mu skalę problemu, gdy wyciągnęła ponad 300 kg mrożonego mięsa z jego lodówek. Taniość i bylejakość były tu hasłami przewodnimi.
"Kuchenne rewolucje" zakończyły się potężnym sukcesem. Powstał Schabowy Raz – restauracja serwująca nieskomplikowane, ale pyszne dania, które miały nawiązywać do regionalnej kuchni. Gessler na koniec odcinka zachwalała to miejsce, a właściciel – znów we łzach – komentował, że to musi być jakiś sen. Jak jest dziś? O tym miejscu i właścicielach krążą w Trójmieście legendy. Jakie? Że Magda Gessler sprawiła, że stali się milionerami...
Schabowy Raz – rewolucja po kaszubsku
Czy Schabowy Raz to dalej sen, czy po latach bardziej koszmar? Otóż zdecydowanie to pierwsze. Restauracja mieści się dosłownie kilka metrów od ruchliwej, głównej drogi prowadzącej z Trójmiasta do Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Stąd już tylko rzut beretem od popularnego Szymbarku i Wieżycy, czyli turystycznych perełek tej części Kaszub. Przejezdnych zdecydowanie nie brakuje i widać, że po 8 latach od "Kuchennych rewolucji" dalej chętnie zatrzymują się "na schabowego".
W restauracji pojawiamy się w piątkowe popołudnie, czyli najgorętszy czas dla każdego lokalu. Gości jest sporo, siedzą na ławach przed chatą, która niewiele zmieniła się od czasów Gessler. We wnętrzu panuje spokój i porządek, a na stoliku z lokalnymi wyrobami właściciele chwalą się wyróżnieniem od Gessler, która umieściła Schabowy Raz w swoim zestawieniu najlepszych restauracji w Polsce (tytuł Poziomek).
Mimo sporego ruchu obsługa uwija się jak może. Zanim na stole pojawią się dania główne, goście dostają czekadełko w postaci kromek pszennego chleba i smalcu ze skwarkami. W końcu to Kaszuby!
Z dań głównych zamawiamy flagowy kotlet schabowy z kostką i karkówką podany z kapustą zasmażaną i ziemniakami (28 zł), klasyczną sałatkę Cezar (22 zł), domową babkę ziemniaczaną z dodatkiem boczku, cebulki z sosem borowikowym i warzywami z patelni (20 zł).
Zamiast czwartego dania głównego zamawiamy na spróbowanie dwie przystawki: zaproponowane przez Gessler pulpeciki z dorsza podane ze śledziem w oleju, marynowanymi grzybkami, kaparami i cebulą w sosie śmietanowo-musztardowym (15 zł) i różyczkę z marynowanego łososia podaną na placku ziemniaczanym w sosie pomarańczowo-rozmarynowym (17 zł).
Nie ma się co dziwić, że schabowe w Schabowym smakują perfekcyjnie. Ci, którzy są miłośnikami mięs, powinni być zadowoleni. Kuchnia świetnie przygotowała też babkę ziemniaczaną – idealnie chrupiąca skórka i pyszne warzywa, które nie rozpadają się jak przykra breja. Dla takiej babki warto zjechać z każdej drogi.
Klasyczna sałatka z kurczakiem, boczkiem i z dużą ilością sera też wypadła zaskakująco dobrze. Zazwyczaj takie proste sałatki prezentują się smutno, czego nie można powiedzieć o tej.
Na piątkę można też ocenić różyczkę z łososia na placku – ciekawa przystawka, którą wyróżnia zdecydowanie pomarańczowo-rozmarynowy sos. Nieco gorzej wypadają przy tym wszystkim pulpety z dorsza – zbyt suche, ale i śledzie z cebulką zalane musztardą zdają się być dość przypadkowym połączeniem.
Na desery warto przygotować sobie osobne miejsce w żołądku. W Schabowy Raz spróbowałyśmy szarlotki z lodami i bitą śmietaną (13 zł), lodów w pucharze podanych z owocami i bitą śmietaną (15 zł), ale to, co jest prawdziwą perełką, to "lodowa rozkosz otulona bakaliami na plastrze ananasa", czyli lody zapieczone pod bakaliową masą (15 zł). Warto zapytać o desery dnia – my trafiłyśmy na deser mascarpone (12 zł).
Warto zwrócić uwagę, że ceny od sierpnia 2020 r. (czyli najtrudniejszego momentu pandemii) nieznacznie wzrosły. Do kwot podanych w menu na facebookowej stronie restauracji trzeba doliczyć kilka złotych.
Doliczając do powyższych cen lemoniadę, kawę i colę wychodzi 187 zł za pełen obiad dla czterech osób. Trudno mówić tu o paragonie grozy z serca Kaszub. Uśredniając, każda z osób zostawiła tu mniej więcej 46 zł, co jest uczciwą ceną za to jedzenie i jego nie najmniejsze porcje. Można nawet spokojnie stwierdzić, że Schabowy Raz, który cieszy się dużą popularnością na Kaszubach, to tanie miejsce, które nie zdziera z turystów.
Nie będziemy zaglądać właścicielom w rachunki, ale patrząc na to, jak radzą sobie w biznesie, jak wciąż wiele osób zatrzymuje się w tej restauracji, można odnieść wrażenie, że miejskie legendy o tym, że Gessler uczyniła z właścicieli milionerów, mogą być prawdziwe. Po tych łzach, które wylewali 8 lat temu, w pełni im się to należy.