Seriale zagraniczneGeorge Clooney w serialu "Paragraf 22". Bardziej przekonujący jest w reklamach

George Clooney w serialu "Paragraf 22". Bardziej przekonujący jest w reklamach

George Clooney w serialu "Paragraf 22". Bardziej przekonujący jest w reklamach
Źródło zdjęć: © HBO

20.05.2019 11:08, aktual.: 20.05.2019 18:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Antywojenny serial "Paragraf 22" (HBO GO) na podstawie bestsellerowej powieści Josepha Hallera ma nas przekonać, że służba wojskowa jest absurdem. Ale robi to połowicznie. Czy to wina producenta i współreżysera George'a Clooneya?

Osławiony paragraf 22: absurdalny, nielogiczny przepis, który sprawia, że to biurokracja ma władzę nad życiem jednostki.

Czym jest paragraf 22 w życiu codziennym? Pierwszy z brzegu przykład: młody człowiek chce zdobyć doświadczenie w pracy, ale do pracy przyjmują tylko ludzi z doświadczeniem. Sytuacja nie do przeskoczenia.

Albo: żeby otworzyć konto bankowe potrzebujesz pewnego dokumentu, ale żeby dostać ten właśnie dokument, musisz mieć konto bankowe.

W słynnej powieści Josepha Hellera "Paragraf 22" rzecz dotyczy służby wojskowej w czasie II wojny światowej: żeby dostać zwolnienie z wojska, musisz mieć papier o niepoczytalności, ale fakt, że zgłaszasz się do psychiatry po taki właśnie papier świadczy o twojej poczytalności. Jak mówi w serialu wojskowy psychiatra: "Kto się miga od walki, nie jest wariatem. Obawa o własne życie jest objawem zdrowia psychicznego".

Bohaterowie powieści Hellera, młodzi Amerykanie służący w eskadrze bombowców we Włoszech, nie mają jak uciec z wojska. Muszą więc kontynuować niebezpieczne loty. A liczba misji w powietrzu jest stale zwiększana przez dowództwo. Błędne koło.

Książka Hellera jest opowieścią o absurdzie: wojny, biurokracji, instytucji. Jednostka, która myśli, że jest wolna i ma swoje prawa, nagle staje się częścią większej machiny, z której nie ma ucieczki. Niby jesteś niezależny, ale masz nad sobą dowódców i od ich logiki (czytaj: głupoty) zależysz.

Obraz
© HBO

Serial George Clooneya zabiera nas do bazy militarnej Santa Ana w USA przed wylotem na front do Europy, a później do ogarniętych wojną Włoch. Śledzimy życie młodych żołnierzy: ich misje w powietrzu, odwiedziny u lekarzy wojskowych, kłótnie z przełożonymi, życie w namiocie. Głównym bohaterem jest niejaki Yossarian (Christopher Abbott), młody żołnierz, próbujący wrócić z wojny do domu. Bezskutecznie.

Serial dostarcza wielu przykładów nonsensu, jakim jest ludzkie życie w ogóle, a już w szczególności w czasie wojny. Młody żołnierz myli namioty i w rezultacie tej pomyłki trafia na misję, w której od razu ginie. Głupi przypadek, pech, odbiera mu życie.

Wojna z fokstrotem w tle

Niestety serial Clooneya jest zbyt elegancki, a akcja toczy się zbyt wolno, żeby nas porwać. Mamy przecież za sobą takie seriale, jak "Kompania braci" czy "Pacyfik", które wstrząsały realizmem pola walki. Znamy takie filmy, jak "Helikopter w ogniu" czy "Furia", które stawiały nas właściwie w ogniu wydarzeń, na pierwszej linii.

"Paragraf 22" jest przy nich serialem delikatnym i estetycznym. Akcja toczy się niespiesznie, kolory są atrakcyjne, a w tle słychać fokstroty i boogie woogie. To wszystko jest miłe dla oka, ale nie do końca oddaje realia wojny.

Nie przekonuje nawet współreżyser i producent serialu George Clooney w roli porucznika Scheisskopfa. Aktor znany ostatnio głównie z reklamy ekspresów do kawy otwiera ten serial długą sceną absurdalnej musztry. Nasza uwaga skupia się na nim przez około 5 pierwszych minut, kiedy to ćwiczy swoją kompanię w sposób niedorzeczny. Clooney zagrał to bardzo poprawnie, ale tylko poprawnie. I tak samo w reszcie serialu.

Hugh Laurie - jako jeden z dowódców - na pewno miał dużo więcej pola do popisu jako słynny Dr. House. Miał wprowadzić do "Paragrafu 22" więcej humoru, a wywołuje tylko lekki uśmieszek.

Serial antywojenny

Książka Hellera, opisująca tragifarsę II wojny światowej, stała się przebojem wśród hipisów, którzy w latach 60. uchylali się do służby wojskowej w Wietnamie. Na kampusach uniwersyteckich stała się wtedy dziełem kultowym.

Niestety, serial Clooneya taki się nie stanie. Dziś też, na całym świecie, postępuje militaryzacja społeczeństw. Powstają - choćby w Polsce - oddziały ochotnicze Obrony Terytorialnej, a młodzież wychowuje się w kulcie wyklętych. Westerplatte ma się stać swoistym centrum wychowania młodzieży w kulcie militariów. Chce się nas przekonać, że wojna jest możliwa i powinniśmy przygotować do niej nasze dzieci.

Seriale antywojenne są więc bardzo na czasie. "Paragraf 22" spełnia swoją rolę, ale tylko połowicznie. Jest - jak w życiu - trochę straszny, a trochę śmieszny, ale w sumie za mało, żebyśmy naprawdę poczuli to w trzewiach.

Clooney ma dobre intencje, ale podaje nam kawę z ekspresu ledwie letnią. Jeśli chcecie komedii wojennej, polecam serial "MASH", albo nasze przygody kanoniera Dolasa ("Jak rozpętałem...").

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (3)
Zobacz także