Emocje wokół "Top Model" nie słabną. Decyzje stacji oceniają eksperci
Program "Top Model", który w ostatnich dniach zyskał niebywały rozgłos za sprawą skandalu z uczestnikiem skazanym na przestępstwo seksualne, dobiegł końca. Nie ucichły jednak zarzuty widzów pod adresem TVN rozczarowanych tym, jak poradził sobie z wizerunkowym problemem. O ocenę działań stacji poprosiliśmy ekspertów. Mamy też komentarz TVN.
26.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 14:50
To bez wątpienia była edycja inna niż wszystkie. Dziewiąta seria "Top Model" przejdzie do historii nie tylko ze względu na pandemię koronawirusa, która wielokrotnie krzyżowała plany uczestnikom i twórcom show, ale przede wszystkim za sprawą afery z Dominickiem D'Angeliką. Niechlubna przeszłość modela, który w 2011 roku został skazany za przestępstwo seksualne na nieletniej, stała się źródłem wizerunkowego kryzysu stacji tuż przed finałem show. Na stację, głównie w mediach społecznościowych, wylała się krytyka ze strony widzów. Kłopotów nie omieszkała też wytknąć TVN konkurencja.
Mimo szybkiej reakcji stacji, która zdecydowała o usunięciu uczestnika z programu, a następnie przeprosiła za zaistniałą sytuację, wielu widzów wciąż nie kryje swojego rozczarowania. Temperaturę sporu dodatkowo podgrzał środowy finał programu. Przedmiotem krytyki ze strony jednych stała się lakoniczna forma przeprosin, zaś drugich całkowite wymazanie Dominica D'Angeliki z finałowego odcinka.
Krótkie przeprosiny w finale wyemitowano na samym początku, przed transmisją z telewizyjnego studia. Odczytał je lektor. Sytuacji nie skomentowali w programie prowadzący, jurorzy, ani tym bardziej żaden z uczestników show. Usunięty Dominic D'Angelika nie pojawił się wśród obecnych na wybiegu uczestników show, ani też w żadnych fragmentach programu przypomnianych w czasie finału. Fani Dominica, których mimo jego przeszłości wciąż jest niemało, mieli to stacji za złe. O to, czy taka strategia stacji TVN w obliczu wizerunkowego kryzysu jest słuszna, zapytaliśmy ekspertów.
Prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przyznaje, że TVN za sprawą niechlubnej przeszłości uczestnika swojego programu znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Podjęte jednak w tej sprawie przez stację działania uważa za wystarczające. Odnosząc się do zarzutów części widzów, że stacja niewystarczająco przeprosiła za zaistniałą sytuację, stwierdził:
- Powiedziałbym, że stacja reaguje w sposób ostrożny, sonduje reakcje odbiorców. Wewnętrznie już je pewnie oceniono. Nie sądzę, żeby w interesie wszystkich było rozgrzebywanie tego, co już na poziomie przeprosin zostało załatwione - stwierdza.
Komentując kwestię "wymazania" Dominica D'Angeliki z finałowego odcinka, ocenił ten krok za logiczne działanie stacji, które jest konsekwencją przeprosin i przyznania się do błędu.
- Najwyraźniej zespół uznał, że moment, w którym pojawia się taka niefortunna sprawa i wszyscy już znają tę historię, nie ma już co jej "podgrzewać na tym grillu".
W przeciwnym razie, zdaniem medioznawcy, stacja znów naraziłaby się na zarzuty, że pokazuje uczestnika, za obecność którego przecież przepraszała.
- Najważniejsze w tej grze medialnej jest to, żeby umieć się przyznać do błędu i przeprosić - podsumował prof. Dąbała.
Na inny wydźwięk całej sprawy zwraca uwagę z kolei dr hab. Barbara Giza, medioznawczyni z Uniwersytetu SWPS. Badaczka wskazuje na ewidentny dysonans w przekazie stacji TVN, który skandal z Dominickiem D'Angeliką wyraźnie obnażył.
- To jest bardzo ciekawa sprawa, bo stacja z jednej strony zajmuje się reportersko aferami związanymi z pedofilią, a z drugiej strony we własnej sprawie przyjmuje postawę zachowawczą i niewystarczającą z punktu widzenia części odbiorców, wyczulonych już teraz bardzo (także przez materiały stacji) na te kwestie. Prowadzić to może do ryzyka stworzenia dysonansu, a nawet dezorientacji. Myślę, że reakcja powinna być bardziej zdecydowana – stwierdza, odnosząc się m.in. do lakonicznych (w odczuciu bardzo wielu widzów) przeprosin stacji opublikowanych w social mediach programu i powtórzonych na początku finału show.
- Jeśli TVN realizuje materiały piętnujące konkretne działania u innych - i słusznie, że to robi, bo taka jest rola dziennikarzy - to powinien w tym zakresie wymagać także od siebie – podsumowuje prof. Giza.
Prośbę o komentarz skierowaliśmy też do TVN. Zapytaliśmy m.in. o formę przeprosin i o to dlaczego głosu w sprawie wykluczonego modela nie zabrał w finałowym odcinku prowadzący ani jurorzy. Jak wyjaśnił Marcin Barcz, Dyrektor Pionu Komunikacji Korporacyjnej w TVN Grupa Discovery: "decyzja o wykluczeniu Dominica D'Angeliki została podjęta przez nas a nie przez jurorów, dlatego to my jako producent przeprosiliśmy widzów."
Przedstawiciel TVN podkreśla też, że stacja nie wiedziała o przestępczej karcie z biografii uczestnika swojego programu, a całą sprawę traktuje bardzo poważnie.
- Nie wiedzieliśmy o przeszłości Dominica D'Angeliki. Do przekazania tak istotnej informacji Fundacja wybrała niestety nieformalną i nieoficjalną ścieżkę, która w żaden sposób nie gwarantowała, iż zostaniemy skutecznie o tym poinformowani. Podkreślamy, że Dominic D’Angelica nie poinformował nas na żadnym etapie konkursu o faktach ze swojej przeszłości. Sprawę traktujemy bardzo poważnie. Ponieważ nie chcemy, aby taka sprawa kiedykolwiek się powtórzyła, analizujemy w tej chwili nasze wewnętrzne procesy.