Widzieliśmy dokumenty. "On dalej zmyśla, nawet w obliczu faktów"

Dominic D'Angelica miał szansę na wielką karierę modela w Polsce, gdy nagle okazało się, że dziewięć lat temu dopuścił się w Kalifornii seksu z nieletnią wbrew jej woli. To raczej kończy jego drogę do sławy w naszym kraju. Pełnomocniczka ofiary dla WP: - Nawet po latach ona ma pełne prawo przypominać, co ją wtedy spotkało. A on dalej się wypiera.

Sprawa Dominic D'Angelica nie cichnie
Sprawa Dominic D'Angelica nie cichnie
Źródło zdjęć: © East News

25.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 14:31

Dominic D'Angelica rzeczywiście wygląda na aniołka, jak wskazuje jego nazwisko. Na zdjęciach widzimy przystojniaka o ciemnej karnacji, który niby narcyz przegląda się w lustrze, podziwiając budowę swojego ciała. D’Angelica miał wszystko, aby zostać zwycięzcą polskiej edycji programu Top Model. Dotarł już do finału. Wyróżniał się, był świeży, inny.

Był. Czas przeszły wydaje się tu na miejscu.

Model, którego profil na Instagramie śledziło 150 tys. osób, właśnie zapłacił w Polsce bardzo wysoką cenę – być może końca dobrze zapowiadającej się kariery - za przestępstwo, którego dopuścił się w 2011 r. w mieście Jackson, w hrabstwie Amador, nieopodal Sacramento w Kalifornii.

Anna Piszczałka z "Top Model" o programie: "Teraz byłoby mi ciężej"

Miał wtedy 21 lat i był z kolegą na imprezie z licealistkami z lokalnej szkoły. On dorosły, one – 15-, 16-letnie dziewczyny.

Był alkohol, mogły być inne używki. Jak później pisała lokalna gazeta "The Ledger Dispatch" Dominic miał dopuścić się "oralnej kopulacji" z nieprzytomną 15-latką.

Dziewczyna zgłosiła sprawę na policję. Dominic D’Angelica został aresztowany. Złożył zeznania, wyszedł za kaucją.

Proces odbył się w 2013 r. D’Angelica został uznany za winnego bezprawnego stosunku seksualnego z nieletnią i dostał wyrok roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Jednak, zamiast trafić do więzienia, musiał przez 60 dni nosić opaskę GPS na kostce u nogi. Miał też zakaz zbliżania się do nieletnich.

Jednak złamał to warunkowe zawieszenie kary w 2014 r., gdy wdał się w bójkę. Wtedy trafił za kratki na cztery miesiące. 

Później wyjechał do Europy. Robił karierę modela w Niemczech i Polsce. Tu trafił do programu "Top Model". Został ulubieńcem publiczności oraz jurorów: Joanny Krupy i Michała Piróga.

W tym czasie organizacja zajmująca się prawami kobiet w hrabstwie Amador w Kalifornii informowała producentów "Top Model", że na modelu ciąży wyrok za stosunek z nieletnią w 2011 roku.

Najpierw bez rezultatu. A jednak w końcu TVN zmieniło zdanie. D’Angelica został wyrzucony z programu.  

Marcin Barcz, dyrektor Pionu Komunikacji Korporacyjnej w TVN Grupa Discovery, poinformował:

"W związku z informacjami o przeszłości Dominica D’Angelica, który okazał się skazany w Stanach Zjednoczonych za przestępstwo seksualne, został on usunięty z finału 'Top Model'. Ubolewamy, że taki uczestnik trafił do programu. W tej chwili sprawdzamy okoliczności, w jakich do tego doszło. Jeśli okaże się, że w procesie rekrutacji tego uczestnika nie zachowano należytej staranności, zostaną wyciągnięte konsekwencje".

Sam D’Angelica broni się przed zarzutami. Wydał oświadczenie, w którym twierdzi:

"Nigdy nie zostałem uznany za winnego. Nigdy nie udało mi się dokończyć procesu w 2013 r., ponieważ dwóch sędziów było chorych i nowy sędzia nie pojawił się na rozprawie. Nie stać mnie było na rozpoczęcie nowego procesu. Z tego powodu byłem zmuszony pójść na układ na wyrok w zawieszeniu".

D’Angelica tłumaczy, że w 2014 r. złamał zasady zwolnienia warunkowego, bo bronił własną ciotkę przed jej agresywnym partnerem. 

D'Angelica
D'Angelica© East News

Wyczyszczona karta?

Pytań w tej sprawie jest kilka. Czy producenci programu powinni byli zareagować szybciej i odrzucić kandydaturę Dominika już w trakcie rekrutacji do programu?

A może odwrotnie: skoro D’Angelica już odsiedział swój wyrok w USA i odpokutował za swoje czyny, to może powinien zostać w programie do końca?

Czy były sprawca przestępstwa seksualnego ma prawo do życia i robienia kariery, a jeśli tak, to czy coś tę karierę powinno ograniczać? 

W obronie Dominica stanął juror "Top Model" Michał Piróg.

- Od kiedy dotarły do nas, do stacji TVN informacje o tej sprawie, robimy wszystko, aby ją wyjaśnić. Jednak wyrok, który został wykonany zaocznie przez media i internautów, jest skandaliczny. Rozumiem, że mówimy o sytuacji, która jeśli okaże się prawdą, jest niewybaczalna, ale musimy pamiętać, że młodzi ludzie robią różne rzeczy i nie zawsze stoi za tym ich zła wola - tłumaczył w rozmowie z WP.

Prof. Magdalena Środa, etyczka i filozofka, mówi, że sprawa nie jest prosta do oceny. 

- Jeśli ktoś poniósł już wszystkie konsekwencje swojego czynu przewidziane prawem, to myślę, że z prawnego punktu widzenia sprawa jest czysta. Nasza karta po odsiedzeniu wyroku ulega wyczyszczeniu. Ale nasze sumienie – nie. Jeśli on odbył już karę, to niekoniecznie trzeba go było usuwać z programu. Mógł się przecież zmienić. 

Czyli D’Angelica powinien jednak zostać w programie?

Prof. Środa: - Nie wiem. Dobrze by było, żeby osoby występujące w popularnych programach telewizyjnych miały dobre biografie. W końcu młodzi ludzie traktują zwycięzców tych programów jak idoli. Te programy kształtują ich zachowania. Dobrze by więc było, żeby sam pan D’Angelica nie pchał się na wierzchołek, żeby nie wysuwał się na czoło, bo to jest budowanie wzorca dla młodych. Nie trzeba grać od razu pierwszych skrzypiec. Trzeba zachowywać się z wyczuciem, skromnie. Można przecież być w modelingu, a nie trzeba od razu być w "Top Model". Odpowiedzialność za swoją biografię jest bardzo ważna. Zawsze trzeba pamiętać, kim się było kiedyś, nawet jeśli teraz jesteśmy kimś innym. 

Dokumentów nie wykasuje

Skontaktowaliśmy się z organizacją Operation Care hrabstwa Amdor w stanie Kalifornia.

Osoba, z którą rozmawialiśmy, nie chciała podać nazwiska, mówiąc jedynie, że reprezentuje organizację i wypowiada się w jej imieniu. 

- Występujemy w imieniu ofiary - tłumaczy nasza rozmówczyni z Kalifornii. – Robimy wszystko na jej polecenie i za jej zgodą.

Czy Operation Care uznaje, że D’Angelica ma, po odsiedzeniu wyroku, prawo do dalszego życia i swojej kariery?

- Oczywiście, że pan D’Angelica ma prawo robić ze swoim życiem, co chce – mówi przedstawicielka Operation Care. – Ale z drugiej strony jego ofiara ma pełne prawo mówić i przypominać o tym, co ją spotkało z jego strony, tak długo, jak uważa to za stosowne.

- Pisaliśmy o przeszłości pana D’Angelica na wszelkie możliwe adresy programu "Top Model Poland" – kontynuuje nasza informatorka. – Musisz zapytać władze TVN, dlaczego usunęły go z programu. My się tego nie domagaliśmy. My po prostu poinformowaliśmy TVN o przeszłości uczestnika ich programu z pytaniem, czy na pewno chcą, żeby taka osoba ich reprezentowała. Nie mieliśmy wpływu na ich decyzję. Czy myślisz, że taka bogata korporacja jak Discovery [właściciel TVN – red.] usunęłaby go, gdybyśmy w tej sprawie kłamali? Dominic ponosi konsekwencje swoich czynów i będzie je ponosił dalej

Organizacja z Kalifornii przysłała WP wyciągi akt sądowych, z których wynika, że D’Angelica przyznał się ("plead guilty") do zarzucanego mu czynu bezprawnego stosunku seksualnego z nieletnią. [sygnatura sprawy: 11-CR- 18797]

- Dokumenty sądowe nie kłamią – mówi nasza informatorka. – D’Angelica może się wykręcać, ale dokumentów nie usunie, a one mówią same za siebie. A on dalej zmyśla, nawet w obliczu faktów. Nie widać u niego żadnej skruchy.

D'Angelica przyznał się do zarzucanych mu czynów
D'Angelica przyznał się do zarzucanych mu czynów© Materiały WP

Dlaczego kara dla D’Angelica - 60 dni w e-bransoletce - wydaje się niska?

Nasza informatorka: - Rzeczywiście z punktu widzenia ofiary i jej matki taki wyrok był jak lekka reprymenda. Matka ofiary mówiła, że nie doczekała się sprawiedliwości. Ale kara zależy od kilku czynników: przeszłości oskarżonego, jakości jego obrony.

Nasza rozmówczyni mówi, że feralnej nocy doszło w czasie tego samego party do drugiego podobnego przestępstwa. Z Dominikiem D’Angelicą był także jego znajomy Cody Butler. Butler także dopuścił się zabronionego prawem stosunku z nieletnią.

- On z kolei miał wcześniejsze zatargi z prawem, więc dostał karę dwóch lat i ośmiu miesięcy więzienia - mówi nasza rozmówczyni.

Nie udało nam się skontaktować z rzeczniczką TVN Joanna Górską. Chcieliśmy dowiedzieć się, dlaczego stacja najpierw zatrudniła, a potem wyrzuciła uczestnika z programu i czy przeprowadziła wcześniej jakieś wewnętrzne dochodzenie. Będziemy informować o dalszych faktach w tej sprawie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (119)