Eurowizja 2023. Za udział trzeba zapłacić. Ile? Wszyscy nabrali wody w usta
Ile zapłaci Polska za udział w konkursie Eurowizji? Kilkanaście lat temu koszt wynosił ponad 200 tys. euro. Ile to będzie dziś? Nikt nie chce ujawnić.
Finał tegorocznego konkursu Eurowizji zbliża się wielkimi krokami - odbędzie się już 13 maja. W związku z tym pojawiają się pytania dotyczące tej imprezy. Wśród nich są także te związane z kwestiami finansowymi: ile kosztuje finał? Ile kosztuje udział każdego z krajów? Kto za to wszystko płaci?
Dane sprzed dwóch dekad
Okazuje się, że to najtrudniejsze pytania, jeśli chodzi o tę rywalizację. Pytania, na które nikt nie chce odpowiedzieć.
- Może to zaskakujące, ale kwestie finansowe związane z konkursem Eurowizji, od lat, właściwie od zawsze, objęte są bardzo ścisłą tajemnicą - mówi dr Marcin Bogucki z Uniwersytetu Warszawskiego, który bada kwestię Eurowizji od strony naukowej, kulturoznawczej. - Instytucje organizujące to wydarzenie i poszczególne kraje udzielają na ten temat tylko bardzo szczątkowych informacji. Pewna jest w zasadzie tylko jedna rzecz, że za organizację konkursu płacą kraje, które biorą w nim udział. Mało wiadomo natomiast o wysokości ich wpłat.
Jeśli chodzi o udział Polski, ostatnie dane pochodzą sprzed… prawie 20 lat, z 2005 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ujawniona została wtedy informacja, że za udział w konkursie Polska zapłaciła 220 tys. euro - wyjaśnia Bogucki. - Żeby tę kwotę umieścić w nieco szerszym kontekście, można dodać swego rodzaju finałowe "widełki": Czarnogóra w 2017 roku zapłaciła 23 tys. euro, Hiszpania, nieco wcześniej, 365 tys. euro. To jest najmniejsza i największa znana kwota wpłacona do kasy imprezy.
Ludność, oglądalność, PKB
Skąd biorą się te stawki? Skąd wiadomo, ile jaki kraj ma zapłacić?
- Główny organizator imprezy, EBU, czyli Europejska Unia Nadawców, bierze pod uwagę trzy kwestie - wyjaśnia Bogucki. - Po pierwsze, znaczenie ma PKB danego kraju, po drugie - liczba ludności, po trzecie wreszcie - oglądalność konkursu.
O tegorocznym finale, odbywającym się w Liverpoolu, też wiadomo niezbyt wiele.
- Ujawniona została tylko informacja, że na budżet imprezy złożyły się trzy podmioty: brytyjski nadawca publiczny, czyli BBC, rząd i władze miejskie Liverpoolu – wyjaśnia Bogucki. - W przypadku pierwszej instytucji dane są szacunkowe: od 8 do 17 milionów funtów, w przypadku pozostałych – są to kwoty rzędu 10 milionów funtów od władz centralnych i 2 milionów od władz lokalnych.
Sponsorzy, bilety, YouTube
Wracając do kosztów ponoszonych przez poszczególne kraje, zasadą jest, że ponosi je lokalny nadawca publiczny, w przypadku Polski jest to więc TVP. Zwróciliśmy się do telewizji z pytaniem o wysokość tegorocznej składki do finałowego budżetu. Odpowiedziało nam biuro prasowe TVP. Niestety bez konkretów.
"Udział w konkursie Eurowizji zastrzeżony jest dla członków Europejskiej Unii Nadawców – publicznych nadawców telewizyjnych zrzeszonych w tej organizacji. Telewizja Polska od trzydziestu lat jest aktywnym członkiem EBU, współpracując z tą instytucją w wielu obszarach na poziomie europejskim i międzynarodowym" - czytamy w odpowiedzi od TVP.
"Udział w konkursie Eurowizji podlega dodatkowej opłacie składkowej. Koszty składki opłacanej przez nadawcę za udział w tym wydarzeniu są uwarunkowane przede wszystkim charakterystyką rynku, na którym funkcjonuje dany nadawca i są ustalane przez organizatora wydarzenia, którym jest Europejska Unia Nadawców. W ramach tej opłaty TVP posiada wyłączne prawa do transmisji telewizyjnej wszystkich koncertów odbywających się w ramach konkursu Eurowizji. Pozostałe koszty udziału są uzależnione od decyzji artystycznych i produkcyjnych odnośnie rozmachu występu reprezentanta danego kraju" - dodaje biuro prasowe telewizji publicznej.
Na szczegółowe pytania WP dotyczące zasad finansowania konkursu biuro prasowe EBU odpowiedziało dość zdawkowo.
"Konkurs piosenki Eurowizji to koprodukcja publicznych nadawców z całej Europy. Nadawca-gospodarz (…) finansuje produkcję widowiska ze swojego budżetu, korzystając także z wpłat krajów uczestniczących w finale" - czytamy.
Biuro wspomina także o innych źródłach finansowania imprezy i wymienia: krajowych i międzynarodowych sponsorów, wpływy z biletów na finałowy koncert i kanałów internetowych, takich jak YouTube. Dodatkowe koszty, związane np. z logistyką, pokrywane są często z innych źródeł, np. z budżetu miasta na cele promocyjne i turystyczne. Biuro nie podaje jednak żadnych konkretnych kwot.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice" i "Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.