"Dramat" Edyty Górniak. Chciała kupić pralkę, ale...
Edyta Górniak nie powinna narzekać na stan swojego konta. Mimo tego niedawno wyznała, że z konieczności musiała wziąć kredyt, by kupić pralkę. Opowiedziała o całej sytuacji.
Edyta Górniak wyjechała wraz z synem do Stanów Zjednoczonych w 2016 r. i zamieszkała w Kalifornii. Przeprowadzkę traktowała jako ucieczkę od paparazzich i kłopotów rodzinnych. Piosenkarka w USA musiała brać kredyt, chociaż zazwyczaj tego nie robi. W programie "Ameryka da się lubić" opowiedziała o swoim podejściu do pożyczania pieniędzy.
- Uważam, że wolność i komfort życia polegają na tym, że nie żyjesz ponad stan. Masz tyle, ile masz rzeczywiście. Nie zapożyczasz się, nie jesteś sługą dla żadnego banku - mówiła artystka.
W przypadku Górniak w Stanach kredyt był konieczny. Zapożyczyła się w banku, aby zapłacić za... pralkę. Wyjaśniła, że zrobiła to po to, by "być wiarygodna dla Ameryki".
- W Stanach jeśli nie masz kredytu, nie jesteś wiarygodny. W Polsce nie biorę kredytu, bo nie chcę. W Ameryce jak go nie bierzesz, to znaczy, że cię nie stać, a jak cię nie stać, to znaczy, że nie masz stałej pracy, czyli nie jesteś zdolny do spłaty mieszkania, które wynajmujesz. Żeby wynająć piękny apartament, z którego mogłam dojść na pieszo do mojej ulubionej szkoły, musiałam wziąć kredyt na pralkę. Musiałam wziąć dlatego, żeby być wiarygodna dla Ameryki - opisała swoją sytuację.