Członek Republiki o występie Justyny Steczkowskiej w Opolu. "Osobiście mnie to zabolało"
Wykonanie utworu Republiki "Moja krew" przez Justynę Steczkowską na festiwalu w Opolu wywołało kontrowersje. Głos zabrał Leszek Biolik, członek zespołu, nie kryjąc swojego zawodu.
W minioną sobotę w opolskim amfiteatrze podczas koncertu "Czas ołowiu" w ramach 60. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej rozbrzmiał utwór napisany przez Grzegorza Ciechowskiego. Zaśpiewała go Justyna Steczkowska, która od kilku lat wykonuje go przy szczególnych okazjach np. w ramach koncertu TVP "Pasja 2021" nadawanego w Wielki Piątek.
Artystka w pewnym momencie odwróciła się na scenie, a oczom widzów ukazał się czerwony napis na jej białej koszuli "myśl samodzielnie". Steczkowska odżegnuje się od motywacji politycznych.
"To nie był polityczny protest. Zaśpiewałam piosenkę 'Moja krew' Grzegorza Ciechowskiego, którego darzyłam wielkim szacunkiem jako artystę i lubiłam jako człowieka i z którym nagrałam dwie płyty. 'Moja krew' to piosenka o manipulacji, stąd napis na koszuli. Więc bardzo was proszę, zatrzymajcie się z tym hejtem i przypisywaniem mi politycznych manifestów i pouczania mnie, co powinnam robić i myśleć w wieku 50 lat. W swoim życiu wybieram samodzielne myślenie" - oświadczyła wokalistka na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do kontrowersji odniósł się Leszek Biolik, gitarzysta Republiki. Muzyk nie kryje swojego zniesmaczenia faktem pojawienia się piosenki "Moja krew" na imprezie Telewizji Polskiej.
"Wczoraj spotkałem się z kolegami z Republiki i nie sposób było nie wspomnieć o występie Justyny Steczkowskiej na festiwalu TVP. Wyśpiewała tam święty dla nas, "Republikanów", utwór "Moja Krew". Gramy go tylko w pewnych uzasadnionych okolicznościach i osobiście nigdy nie wykonałbym go inaczej niż w towarzystwie moich kolegów przy specjalnie ważnej okazji. Tymczasem utwór ten pojawia się na festiwalu TVP. Osobiście mnie to zabolało" - napisał na Facebooku.
W wymowny sposób ocenił artystów, którzy obecnie nie bojkotują festiwalu w Opolu i występują na nim bez cienia zażenowania.
"Pomijając niestosowne 'użycie utworu', Republika za żadne pieniądze nie zgodziłaby się zaszczycić i wystąpić na festiwalu w obecnej sytuacji. I chyba nawet nie musze uzasadniać dlaczego. Nie bardzo wiem, jak artyści się do tego wewnętrznie przekonują i jaki dialog wewnętrzny muszą z sobą przeprowadzić(...). Bez względu na to, jak dobrze się pływa kraulem, pływanie w szambie, zawsze pozostawia na ciele, nieprzyjemny zapach. Pozostańmy przyzwoici"- podsumował.
W komentarzach Leszek Biolik odniósł się do kwestii propagowania twórczości Republiki i Grzegorza Ciechowskiego również przez innych artystów. Przyznał, że nie widzi z tym nic złego, poza faktem łączenia ich z działalnością Telewizji Polskiej.
"(...)Nie mam też problemu z festiwalem, na którym graliśmy wielokrotnie i za którym szczerze tęsknię. Mam problem z TVP, z tym co robi, jak to robi i z tym, że ten utwór, właśnie ten utwór, który jest przeciwnością tego wszystkiego, pomaga jej robić to skuteczniej. Mam jakiś niewymuszony osobisty odruch, by ochraniać ludzi i rzeczy, których szanuję przed tymi, których nie szanuję. Z całego serca wierzę, że festiwal w przyszłości będzie wzbudzał tylko ferment w sferze artystycznej i nieskończoną ilość inspiracji dla wielu" - wyjaśnił muzyk.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy szokującego i rozseksualizowanego "Idola" od HBO, znęcamy się nad Arnoldem Schwarzeneggerem i jego Netfliksowym "FUBAR-em" i, dla równowagi, polecamy najlepsze seriale wszech czasów. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.