"Czarnobyl" jest przerażająco prawdziwy. Zobaczcie porównanie
"Czarnobyl" to hit HBO, który wzbudził zachwyt realizmem i wiarygodnością. Co prawda niektórzy podważają prawdziwość wybranych scen. Ale zestawienie ich z archiwalnymi nagraniami nie pozostawia złudzeń, że twórcy serialu nie puścili wodzy fantazji.
Johan Renck, reżyser "Czarnobyla", mówił w wywiadzie, że to serial o ludzkim poświęceniu i bardzo zależało im na autentyczności przedstawianych scen. Dlatego zdecydowano się na kręcenie zdjęć m.in., w Ignalinie, siostrzanej elektrowni Czarnobyla. Tam również znajduje się reaktor RBMK z taką samą wadą, która doprowadziła do katastrofy.
Autentyczność podkreślały kostiumy, scenografia i wiele dialogów, które pochodziły z reportażu "Czarnobylska modlitwa" Swietłany Aleksijewicz. Ta książka to zbiór relacji osób, które padły ofiarą katastrofy.
Po emisji pierwszych odcinków pojawiły się jednak głosy, że realizm "Czarnobyla" jest fasadowy. Miesza prawdziwe wydarzenia z fikcyjnymi sytuacjami, a nawet, o czym mówił dr Paweł Gajda, "niepotrzebnie powiela mity" związane m.in. ze skutkami wybuchu reaktora.
O jednym trzeba pamiętać – "Czarnobyl" to nie serial dokumentalny, tylko produkcja fabularna inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Twórcy mieli więc z założenia wolną rękę przy pisaniu scenariusza i dobieraniu tych faktów i sytuacji, które były najważniejsze do zbudowania historii. Jednocześnie położyli ogromny nacisk na to, by w serialu pojawiło się jak najwięcej scen z życia wziętych.
Doskonale obrazuje to filmik Thomasa Flighta w serwisie Youtube. Autor zestawił wybrane sceny z serialu z archiwalnymi nagraniami z Czarnobyla. Okazuje się, że wiele ujęć to niemal kalka tego, co 33 lata temu nakręcili dokumentaliści.
Przypomnijmy, że "Czarnobyl" to 6-odcinkowy miniserial HBO, który pobił rekord oglądalności "Gry o tron". W serwisie Rotten Tomatoes ma 96 proc. pozytywnych ocen krytyków. Użytkownicy ocenili go na 98 proc.