Andrzej Rosiewicz pracuje od 70 lat i nie może przestać. Wszystko przez skandalicznie niską emeryturę
Piosenkarz przez całe życie, od najmłodszych lat, występuje na estradzie. Mimo to Andrzej Rosiewicz nie może pozwolić sobie na spokojną emeryturę. Za tak niską kwotę nie mógłby przeżyć.
Andrzej Rosiewicz był jednym z najpopularniejszych głosów PRL-u, śpiewane przez niego utwory "Najwięcej witaminy", "Czy czuje pani cha-chę", "Chłopcy radarowcy" czy "Czterdzieści lat minęło..." znała cała Polska. Choć uważano go za artystę antykomunistycznego, po zmianie ustroju kariera Rosiewicza przygasła. Nie pomógł romans z disco polo, za to od kilku lat znów można go oglądać i słuchać na antenie Telewizji Polskiej, a także mediów ojca Rydzyka.
Wielu może zaskoczyć fakt, że 78-letni piosenkarz w tym roku będzie obchodzić 70-lecie pracy artystycznej! Bowiem już jako dziecko dołączył do Zespołu Pieśni Tańca Dzieci Warszawy, z którym koncertował przez 10 lat. Wciąż uwielbia być na scenie.
- Niby emerytura jest, ale tylko formalnie, bo samo pojęcie jest mi z gruntu obce. Nie zwalniam tempa i nie tracę pogody ducha. Mówię o sobie: były harcerz i sportowiec, a obecnie artysta estradowy odrzutowiec. I tego się trzymam. Mimo wieku formę fizyczną cały czas mam - mówił w rozmowie z "Dobrym tygodniem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ale jest też druga strona medalu. Andrzej Rosiewicz nie może pozwolić sobie na pójście na emeryturę. Z kwoty, którą otrzymuje od ZUS, nie mógłby się utrzymać. Przed waloryzacją było to - jak mówi - "skandaliczne 590 zł miesięcznie".
W dodatku artysta ma na utrzymaniu rodzinę. Ożenił się stosunkowo późno, bo swoją żonę poznał w wieku 53 lat. Później urodziła im się trójka dzieci, a Rosiewicz nie ukrywa, że jest fanem programu 500 plus, który wspomaga jego domowy budżet.
- Dzięki późnemu ożenkowi mam teraz młode dzieci: Jędrzej skończył 18 lat, a bliźniaki Irena i Adam są o półtora roku młodsze, więc jeszcze mogę przez jakiś czas korzystać z "dobrej zmiany" i programu 500 plus - dodał.