"Andor" to najlepsze "Star Wars" od lat. Bez mieczy świetlnych i rycerzy Jedi

"Andor" miał najtrudniej z tegorocznych seriali ze świata "Gwiezdnych wojen", co było widać nawet na niektórych wspólnych materiałach promocyjnych. Wcześniej swoje premiery miały "Księga Boby Fetta" oraz "Obi-Wan Kenobi", w których tytułowe postacie są uwielbiane przez fanów od dekad. Historia o rebeliancie znanym z filmu "Łotr 1" zdeklasowała jednak uzupełnienia losów mistrza Jedi i mandaloriańskiego łowcy nagród.

Kadr z serialu "Andor"
Kadr z serialu "Andor"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Rafał Mrowicki

24.11.2022 | aktual.: 24.11.2022 18:12

"Księga Boby Fetta" i "Obi-Wan Kenobi" bazowały w dużej mierze na sentymentach fanów i tęsknocie za uwielbianymi postaciami. "Andor" miał być czymś zupełnie innym. I stał się najlepszą produkcją gwiezdnowojenną od lat. Tony Gilroy stworzył serię praktycznie od zera, mając jedynie postać głównego bohatera. Wcześniej o Cassianie Andorze wiedzieliśmy tyle, ile zobaczyliśmy w filmie "Łotr 1" z 2016 r. Nawet książki i komiksy, od lat rozbudowujące uniwersum "Gwiezdnych wojen", nie powiedziały nam o nim wiele więcej.

Rozgrywający się pięć lat przed wydarzeniami z "Łotra 1" i "Nowej Nadziei" serial pokazuje nam Andora na początku jego zatargów z Imperium oraz pierwszych prób wciągnięcia go w Rebelię. Poznajemy jego świat, bliskich, a także w retrospekcjach widzimy jego dzieciństwo. Pierwsze trzy odcinki w przeciwieństwie do kolejnych wypuszczanych w odstępach tygodniowych, miały premierę tego samego dnia i stanowiły swoistą zapowiedź dla serii, która początkowo rozkręcała się nieco powoli, choć cały czas trzymała w napięciu.

Wcielający się w Cassiana Diego Luna wypada w tej roli bardzo dobrze. Widzimy, że początkowo głównie ucieka i niechętnie włącza się w działania Rebelii. Z czasem jednak dojrzewa i powoli staje się tym bohaterem, który w "Łotrze 1" wykrada plany Gwiazdy Śmierci, ratując Rebelię przed zagładą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Ze znanych wcześniej postaci mamy tu również Mon Mothmę - liderkę Rebelii znaną fanom już z "Powrotu Jedi" z 1983 r. Dotychczas postać ta (grana ponownie przez Genevieve O'Reilly) nie miała dużo czasu ekranowego (choć jej losy były rozwijane w książkach, a nawet w grach komputerowych). W "Andorze" poznajemy jednak Mon jako twardą i odważną senatorkę, która zakulisowo buduje Rebelię. Widzimy też ją jako nieszczęśliwą żonę i matkę, która dla dobra losów galaktyki gotowa jest wydać za mąż swoją córkę, choć sama jest przeciwna tej tradycji ze swojej planety.

Sceny Skarsgard - Whitaker

Z Mon Mothmą współpracuje zaś niejaki Luthen Rael. W tej roli - znakomity już od pierwszych minut - Stellan Skarsgard. Prowadzący podwójne życie handlarz antykami oraz demiurg frontu przeciwko Imperium infiltrujący siły wroga. Na początku nie wiadomo zbyt wiele o tym, kim jest ani skąd się wziął. Wiadomo, że jest poważany w półświatku i jest na tyle sprytny, że Imperium nie potrafi nawet ustalić jego tożsamości.

Gra aktorska Skarsgarda jest znakomita. Wspaniale ogląda się jego wspólne sceny z Forestem Whitakerem (który w dwóch odcinkach wrócił do roli Sawa Gerrery), a jego monolog, w którym tłumaczy powody swojej walki z Imperium, wygłoszony przed szpiegiem w dziesiątym odcinku to jedna z najlepszych kwestii w niemal półwiecznej historii Gwiezdnych Wojen.

Drugie życie Serkisa w Gwiezdnych Wojnach

Na osobne wspomnienie zasługuje również aktor, który sprawił największą niespodziankę. Andy Serkis, który w ostatniej filmowej trylogii wcielał się w najwyższego wodza Snoke'a, tym razem gra nadzorcę współwięźniów o nazwisku Kino Loy w więzieniu, do którego w jednym z odcinków trafia główny bohater.

  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
  • Gwiezdne Wojny. "Andor"
[1/10] Gwiezdne Wojny. "Andor"Źródło zdjęć: © Disney Plus

Za sprawą Cassiana Kino Loy przechodzi sporą przemianę. Z czasem dzięki niemu otwiera oczy na okrucieństwo, z jakim imperialni traktują innych więźniów. Bunt w więzieniu oraz jego przemówienie do innych osadzonych są zaś jednym z lepszych i bardziej emocjonujących momentów w serialu. Gra Andy'ego Serkisa jest tu wybitna, a zdania "Never more than twelve" i "One way out" zapadną w pamięć fanów.

Wielkie powroty oraz nawiązania

Są też występy, które stanowią ukłon dla najbardziej zagorzałych fanów "Gwiezdnych wojen". Przykładem niech będzie Mark Sinclair, który wciela się w admirała Wulffa Yularena (postać miała kilka scen na Gwieździe Śmierci w "Nowej Nadziei", a także swoją animowaną wersję w serialu "Wojny Klonów"). Głos żołnierzowi, który aresztował Cassiana, podkładał nie kto inny jak Sam Witwer - wcześniej dubbingujący Dartha Maula z "Łotra 1", "Wojen Klonów" oraz serialu animowanego "Rebelianci".

Co jeszcze zwraca uwagę? Nowe lokalizacje. Zwłaszcza planeta Aldhani i jej specyficzna natura, a także plemienność tamtejszego ludu. Z planet, na których rozgrywa się akcja serialu, lepiej znana mogła być jedynie Coruscant, która jest stolicą Imperium.

Biorąc wszystko powyższe pod uwagę, z ciężkim sercem zabrałem się do obejrzenia 12. odcinka "Andora", mając świadomość, że to ostatni raz z nową częścią tej serii. Na szczęście zakończenie pierwszego sezonu okazało się tak dobre jak pozostałe odcinki. Z drugiej strony oczekiwanie na kontynuację "Andora" będzie teraz jeszcze bardziej nieznośne.

Dwa dni przed emisją ostatniego odcinka rozpoczęto zdjęcia do drugiego sezonu, który na naszych ekranach pojawi się w ciągu dwóch lat. Twórcy już teraz udowodnili, że można stworzyć bardzo dobry serial ze świata "Gwiezdnych wojen", w którym nie potrzeba Jedi i Sithów, by chwycić widzów za serca. Czy dobry poziom podtrzymają również za drugim podejściem? Jestem o tym przekonany.

Co dalej w odległej galaktyce?

Już w lutym 2023 roku zadebiutuje trzeci sezon przygód Dina Djarina i Grogu w serialu "Mandalorianin". W 2023 r. na Disney Plus obejrzymy również "Ahsokę" oraz tajemniczy serial "Skeleton Crew", w którym w roli głównej wystąpi Jude Law, a reżyserować będą dobrze znani fanom Dave Filoni, Jon Favreau ("Mandalorianin") oraz Jon Watts, który odpowiada za ostatnią trylogię Spider-Mana.

Początek roku należeć jednak będzie do drugiego sezonu przygód klonów z "Parszywej Zgrai" ("The Bad Batch"). Niedawno rozpoczęto prace nad serialem "The Acolyte", w którym zagrają m.in. Lee Jung-Jae ("Squid Game"), Dafne Keen ("Logan") czy Carrie-Anne Moss (m.in. "Matrix"). Po ostatnich zmianach na szczycie Disneya (w fotelu CEO ponownie zasiadł Bob Iger, zastępując Boba Chapeka) niedługo może stać się też jasne, czy "Gwiezdne wojny" wrócą także do kin.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (87)