Alexander Skarsgard o kulisach "Sukcesji". Nawet on dał się zaskoczyć
- "Sukcesja" jest wybitną produkcją telewizyjną. To niezwykły serial w każdym calu, bo nigdy nie wiemy, co wydarzy się za chwilę - mówi Alexander Skarsgard. Odtwórca jednej z kluczowych ról opowiedział o kulisach finałowego sezonu i wyznał, że jeden z największych zwrotów akcji był dla niego totalnym zaskoczeniem.
22.05.2023 | aktual.: 23.05.2023 07:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Uwaga! W wywiadzie znajdują się spoilery związane z treścią finałowego sezonu "Sukcesji". Ostatni odcinek zostanie wyemitowany 28 maja.
W odcinku siódmym zatytułowanym Tailgate Party po raz kolejny widzimy Lukasa Matssona, który na imprezę zorganizowaną tuż przed wyborami prezydenckimi przez Shiv i Toma przychodzi w dość ekscentrycznej błyszczącej kurtce bomberce. Jak ważna była kurtka w kontekście zachowania twojego bohatera na tym przyjęciu?
Alexander Skarsgård: Przede wszystkim stanowiła ogromny kontrast w zestawieniu z nieskazitelną i szalenie kosztowną, ale dyskretną elegancją Royów, która jest wyznacznikiem świata, w jakim żyją bohaterowie serialu "Sukcesja". Noszą się tak nie tylko członkowie rodziny, ale także ich poplecznicy i wszyscy otaczający ich ludzie. Ubierają się podobnie, bo chcą wyglądać jak ich idole. Pomyślałem sobie, że będzie ciekawie, jeśli Matsson przyjdzie na przyjęcie ubrany w zupełnie innej konwencji i wniesie do tego środowiska trochę nowej, odmiennej energii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podejrzewam, że o to właśnie chodziło mu od początku - chciał zaznaczyć swoją odmienność.
Ten motyw pojawił się już w ostatnim sezonie, podczas poważnych negocjacji z udziałem Logana (Brian Cox). Matsson przyszedł wtedy na spotkanie w klapkach, ubrany w stary, znoszony t-shirt i spodnie od dresu. Jego strój bardzo trafnie definiuje go jako bohatera. Na planie miałem na sobie swoje własne ubranie, w którym przyjechałem tego dnia rano na próby. Chciałem być ubrany na dużym luzie, bo uznałem, że będzie ciekawie, jeśli Matsson przyjdzie na bardzo ważne negocjacje prowadzone przez przedstawicieli dwóch medialnych koncernów prawie na bosaka.
Kostiumolodzy nie znaleźli nic odpowiedniego w swoich zbiorach. Wszystko, co mieli przypominało wystudiowane kostiumy. Zapytałem więc asystenta kostiumologa Jonathana Schwartza, czy mogę wystąpić w moim własnym ubraniu, w którym przyjechałem tego rana na plan. Jesse je zobaczył i bardzo mu się spodobał ten pomysł. W taki właśnie sposób wystąpiłem przed kamerą w moich własnych ciuchach… W bardzo analogiczny sposób wybraliśmy złotą bomberkę.
Porozmawiajmy jeszcze przez chwilę o odcinku "Tailgate Party". W jednej ze scen Matsson rozmawia z Kendallem i jego byłą żoną i przyznaje, że "ciężko pracuje na sześciu kontynentach, żeby świat stał się bezpieczniejszy" dla jego dzieci, co chyba nie jest do końca prawdą. Jakie są jego prawdziwe pobudki?
Kusi mnie, żeby powiedzieć, że Matssonem kieruje głód emocji, bo na pewno nie chodzi mu o pieniądze. Jest hazardzistą. Im większa stawka w grze, tym bardziej go to kręci. Jest to w zasadzie jedyny powód, dla którego jest zainteresowany fuzją, całą transakcją i przejęciem koncernu. Myśl, że może kupić tak znany, rodzinny koncern jak Waystar Royco wydaje mu się bardzo atrakcyjną i kuszącą opcją. Bawi go też, że może tak po prostu przejąć medialne imperium i włączyć je do struktur GoJo. Motywy finansowe mają dla niego raczej drugorzędne znaczenie.
Matsson gra o wysoką stawkę i to właśnie go motywuje i skłania do działania. Zawsze stara się sięgać po to, co jest nieosiągalne, przesuwać granice, robić rzeczy, których zrobić się nie da lub nie powinno. Chaos jest jego żywiołem, a on nie boi się kusić losu. Matsson lubi, kiedy dużo się dzieje.
Porozmawiajmy o odcinku piątym zatytułowanym "Kill List". Jak wspominasz pracę nad sceną, w której Kieran Culkin rzuca się na ciebie?
Sprawiło to mojemu bohaterowi ogromną przyjemność, bo Roman całkowicie stracił nad sobą kontrolę. Do incydentu doszło podczas negocjacji. Atmosfera była bardzo napięta, a Roman przypadkowo wyłożył swoje karty na stół. Matsson celowo wywierał na niego presję, bo wiedział, że jeśli uda mu się wyprowadzić przeciwnika z równowagi, to Roman będzie musiał przyznać, że próbuje zablokować transakcję. I faktycznie mówi o kilka słów za dużo.
Każdy odcinek ostatniego sezonu jest zapisem kolejnych dni – 10 burzliwych dni w życiu dobrze znanych nam bohaterów.
Jaki wpływ miała przyjęta struktura narracji na energię i atmosferę na planie?
Akcja 4. sezonu jest bardzo skondensowana, co niesamowicie buduje napięcie. Mamy dużo odniesień do wydarzeń sprzed dwóch odcinków, które wydarzyły się zaledwie dwa dni wcześniej. Obserwujemy spójny ciąg wydarzeń, w którym nie ma żadnych przerw. Wiemy, co robią nasi bohaterowie i co się dzieje wokół nich.
Skrócenie akcji do 10 dni i osadzenie wydarzeń w jednym miejscu jest bardzo praktycznym zabiegiem. Rodzina wraca z Norwegii, spotyka się razem i wszystko dzieje się w niemal czasie rzeczywistym.
Jak zareagowałeś na śmierć Logana w jednym z pierwszych odcinków ostatniego sezonu?
Współczesne seriale przyzwyczaiły nas do tego, że główni bohaterowie mogą zostać uśmierceni przed zakończeniem produkcji, ale ich śmierć rzadko kiedy jest niespodziewana. Zazwyczaj wiele na to wskazuje i możemy się jej spodziewać. W tym przypadku było zupełnie inaczej. To było dla mnie kompletne zaskoczenie. Co jeszcze ciekawsze, śmierć Logana nie jest pokazana na ekranie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I pewnie przeżywałeś wielkie emocje jak my?
Mój bohater nie występuje w tym odcinku, który obejrzałem tylko z perspektywy widza. Chciałbym przy okazji powiedzieć, że "Sukcesja" jest wybitną produkcją telewizyjną. To niezwykły serial w każdym calu, bo nigdy nie wiemy, co wydarzy się za chwilę. Czasem mamy wrażenie, że coś wydarzyło się naprawdę i że przed chwilą byliśmy w otoczeniu rodzeństwa Royów. Kiedy oglądamy serial, mamy wrażenie, że wszystko jest zwyczajne, ale też upiorne, niezręczne i przerażające.
Myślę, że udało się nam bardzo trafnie oddać atmosferę, jaka panuje, kiedy dowiadujemy się o niezwykle traumatycznym wydarzeniu, którego wspomnienie będzie prześladować nas do końca życia. Czasem dowiadujemy się takich rzeczy przypadkowo, w złym momencie, kiedy szykujemy się, żeby rozpocząć nowy dzień. Wiadomość spada na nas nieoczekiwanie. A potem mamy problem z przetworzeniem otrzymanych informacji. Co mamy z nimi zrobić? Jesse (Armstrong, twórca "Sukcesji" - dop. red.) jest prawdziwym mistrzem, bo po pierwsze uśmierca głównego bohatera, a po drugie postanowił zakończyć serial po czterech latach zamiast tworzyć kolejne sezony, wyciskając z niego wszystko, co się da. Bardzo szanuję podjętą przez niego decyzję.
Zobacz także
W ostatnim sezonie obserwujemy też fascynującą grę, jaką prowadzi bohaterka grana przez Sarę Snook z twoim bohaterem. Jak twoim zdaniem może wyglądać wspólna przyszłość Shiv i Lucasa?
Bardzo dużo rozmawiałem z Sarą na ten temat podczas pracy nad najnowszym sezonem, bo wątek naszych bohaterów jest bardzo pięknie rozpisany i otwarty na różne interpretacje. Słyszałem bardzo różne opinie. Część osób twierdzi, że między naszymi bohaterami bardzo iskrzy i czuć seksualne napięcie. Są przekonani, że w pewnym momencie Shiv i Lucas wylądują w końcu razem w łóżku. Inni uważają natomiast, że Matsson po mistrzowsku ją rozgrywa i najzwyczajniej w świecie wykorzystuje, a jeszcze inni widzowie wierzą, że jest zupełnie odwrotnie, że to Shiv nie szanuje Matssona i nim manipuluje. Istnieje też mnóstwo innych teorii na temat łączącej ich relacji i tego, jak się ona dalej rozwinie.
Domyślam się, że cieszy cię to jako aktora?
Cieszę się, kiedy to słyszę, bo bardzo zależało nam na uzyskaniu takiego efektu. Sarah i ja bardzo staraliśmy oddać różne niuanse łączącej nas relacji, naturalnie we współpracy z Jessem, pozostałymi scenarzystami i reżyserami poszczególnych odcinków. Uważam, że jeśli przedstawiona na ekranie relacja jest otwarta na interpretacje, to robi się ciekawiej dla widzów, którzy wciągają się w akcję, zaczynają utożsamiać się z bohaterami i interpretować rozwój wydarzeń.
Naturalnie ja nie chcę i nie mogę powiedzieć, w jakim kierunku wszystko będzie zmierzać. Ale bardzo cieszę się, że sytuacja nie jest jednoznaczna i krążą różne interpretacje na jej temat, bo to oznacza, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat finały tegorocznej Eurowizji, rozprawiamy o "Yellowstone" z Kevinem Costnerem oraz polecamy trzy książki, od których nie będziecie mogli się oderwać w maju. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.