"Sukcesja". Szokujący zwrot akcji. Na trwałe zapisał się w historii telewizji [UWAGA! SPOILERY]

W Logana Roya znakomicie wcielił się Brian Cox
W Logana Roya znakomicie wcielił się Brian Cox
Źródło zdjęć: © fot. HBO
Kamil Dachnij

11.04.2023 11:59, aktual.: 11.04.2023 12:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tego się nikt nie spodziewał. W trzecim odcinku ostatniego sezonu "Sukcesji" doszło do sytuacji, która całkowicie zmienia wątek z Loganem Royem, nestorem i tyranem serialowego imperium medialnego. Choć grający go aktor stanowczo zaprzeczał, że Logan nie przypomina osławionego miliardera Ruperta Murdocha, to nikogo aktor nie oszuka. Fakty biją po oczach. [UWAGA! SPOILERY].

Każdy, kto jest na bieżąco z czwartym i ostatnim sezonem "Sukcesji", wie doskonale, że w wyemitowanym w poniedziałek (10 kwietnia) trzecim odcinku doszło do dotychczas najbardziej szokującego zwrotu akcji. Logan Roy (Brian Cox), założyciel medialno-finansowego imperium Waystar Royco i patriarcha rodziny Royów, dokonał swojego żywota na pokładzie samolotu. Choć można było oczekiwać, że taki moment nastąpi, biorąc pod uwagę problemy zdrowotne Logana z wcześniejszych sezonów, to jednak nikt nie spodziewał się, że tak ważna postać zostanie uśmiercona tak szybko.

Amerykańskie media kapitalne zareagowały na ten zwrot akcji w serialu. Na wzór niedawnej sytuacji z Lydią Tar z filmu "Tar", latimes.com na poważnie zamieścił nekrolog fikcyjnego bohatera. "Logan Roy, konserwatywny potentat medialny, który ukształtował współczesną politykę, zmarł w wieku 84 lat" - brzmi tytuł. I bazując na wszystkim, co wydarzyło się w "Sukcesji", serwis zafundował rzetelnie napisaną sylwetkę, pełną pysznych detali na temat jego życiorysu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Serwis Vulture.com ujął sprawę jeszcze bardziej poetycko. "Świecący radioaktywny rdzeń amerykańskiej prawicowej machiny medialnej Roy opuścił tę ziemię tak, jak na niej żył: z dużą prędkością, do diabła z klimatem, byleby w kierunku kolejnej intrygi zarobienia miliardów dolarów" - czytamy.

Czy kogoś dziwią takie pomysły? Logan Roy to postać tak świetnie skonstruowana, że nie można było przejść obok niej obojętnie. Przez dobre trzy i niemal pół sezonu ten nieustannie rzucający przekleństwami tyran manipulował wszystkimi z taką biegłością, że spokojnie mógłby napisać nową wersję "Księcia" Machiavellego.

Szczególnie nikczemny był wobec swoich dzieci, które co chwilę bezlitośnie karmił złudzeniami, że zastąpią go na pozycji prezesa korporacji. Być może najlepiej podsumował trudną relację rodzinną najstarszy syn Logana, Connor, który w najnowszym odcinku informację o jego śmierci skwitował: "Nigdy mnie nie lubił". Trafna obserwacja, Connor. W końcu dla Logana priorytetem było polecieć na spotkanie biznesowe, niż zjawić się na twoim weselu.

Fascynująco chamowaty, egocentryczny, narcystyczny i posiadający niemal nieograniczoną władzę (bliskie relacje z politykami, w tym z prezydentem USA) Logan wydawał się kimś, kto może zrobić po prostu wszystko - włącznie z zatuszowaniem śmierci pewnego kelnera, w którą zamieszany był jego syn, Kendall. Serio, znakomity brytyjski pisarz Edward St. Aubyn mógł trochę poczekać z napisaniem swojej powieści "Dunbar" o chciwym i bezwzględnym osiemdziesięcioletnim potentacie medialnym. Zamiast wzorować się na "Królu Learze", mógł pooglądać sobie Logana w akcji. Wyszłoby to na korzyść fabuły.

To jest tym Murdochem, czy nie?

Brawurowo odgrywający patriarchę Royów Cox (tu powinny się posypać nagrody), w wywiadach w stylu Logana odrzucał wszelkie sugestie, że jego postać to nieszczególnie zakamuflowana wersja znanych miliarderów. - Nie jest Rupertem Murdochem, ani Donaldem Trumpem, ani Conradem Blackiem. Jest człowiekiem, który sam się stworzył, ale w jego dzieciństwie było coś, co skłoniło go do podjęcia decyzji: "Pi..rzyć to. To nie działa. Nic z tego nie działa" - powiedział aktor.

Choć chcemy wierzyć na słowo Coxowi, to jednak prawda wygląda zgoła odmiennie. Zanim miała miejsce premiera pierwszego sezonu "Sukcesji" w 2018 r., jego twórca Jesse Armstrong deklarował, że główni bohaterzy to fikcyjna rodzina. - Chcieliśmy czerpać ze wszystkich dobrych, bogatych historii o sukcesji, mediach i wielkiej polityce - powiedział wówczas w rozmowie z "Variety".

Jednak jeszcze przed swoim koronnym dziełem Armstrong napisał scenariusz o wewnętrznym funkcjonowaniu rodziny Ruperta Murdocha, który nigdy nie został wyprodukowany. Tym samym już widzimy, że serialowi Royowie to nie tyle konglomerat, co odpowiednio podrasowani Murdochowie. Mógłbym zresztą napisać elaborat na ten temat, ale z oczywistych względów skupię się wyłącznie na Loganie, którego, niech mu ziemia lekką będzie, nie ma już z nami.

Royowie są ewidentnie wzorowani na rodzinie Ruperta Murdocha
Royowie są ewidentnie wzorowani na rodzinie Ruperta Murdocha© HBO

Podobieństw między Loganem a Murdochem jest naprawdę sporo. Obaj wyemigrowali do Ameryki - ten pierwszy ze Szkocji, drugi z Australii. O ile Logan faktycznie sam zbudował swoje imperium, to w przypadku Murdocha sytuacja wyglądała inaczej, bo odziedziczył firmę po ojcu (inna sprawa, że zamienił ją w kolosa). Panowie mają za sobą wiele rozwodów (Logan żenił się trzykrotnie, Murdoch czterokrotnie). Doczekali się licznego potomstwa - Logan czwórki, Murdoch szóstki. I tak, część dzieci Murdocha działa w rodzinnym biznesie. Politycznie też występuje zbieżność między nestorami - to konserwatyści powiązani z Republikanami.

Jakby tego było mało, w drugim odcinku obecnego sezonu twórcy nie mogli już czytelniej nawiązać do faktu, że wzorują się na Murdochu. W pewnym momencie Logan dał energiczne przemówienie w redakcji swojej telewizji ATN (notabene wzorowanej na Fox News, a ta stacja, nie zgadniecie, należy do Murdocha). Niskiego wzrostu bohater musiał stanąć na pudłach, by wywrzeć większe wrażenie. Dokładnie to samo zrobił Murdoch w 2007 r., gdy odwiedził redakcję "The Wall Street Journal". Zresztą spójrzcie na poniższy kadr z serialu i zdjęcie Murdocha.

Po lewej Rupert Murdoch w 2007 r., po prawej scena z "Sukcesji"
Po lewej Rupert Murdoch w 2007 r., po prawej scena z "Sukcesji"© fot. HBO

Nie oznacza to jednak, że Logan to kopia jeden do jednego właściciela News Corporation. Różnicą ma być ich sposób bycia - bohater "Sukcesji" jest ostry w języku i władczy, zaś Murdoch według różnych doniesień medialnych ma być łagodniejszy w tonie. Tak przynajmniej każą nam wierzyć.

Zapisał się w historii telewizji

Patrząc na wszystko z tej strony, postać Logana jest po prostu kolejnym dowodem na to, jak kultura ładnie potrafi żerować na prawdziwych osobistościach, by dać nam w zamian przekonujący i zarazem wspaniale wykręcony obraz wszystkiego, co może być najgorsze w prezesie wielkiej korporacji. Spuścizna Logana jest niepodważalna, bo spokojnie można stwierdzić, że zapisał się złotymi głoskami w historii telewizji, jeśli chodzi o charyzmatycznych socjopatów. Był tak zły, że aż dobry.

Armstrong perfekcyjnie zagrał zresztą na tej sprzeczności, pokazując skonfliktowane emocje dzieci Logana, które konającemu ojcu wyznawały przez telefon zarówno miłość, jak i nienawiść za wszystkie świństwa, które im wyrządził. Dawno w serialach nie było sekwencji, które lepiej oddawałaby działanie syndromu sztokholmskiego.

I tak po prawdzie także my, widzowie "Sukcesji", jesteśmy tymi dziećmi lub współpracownikami Logana. Z jednej strony od początku życzyliśmy mu wszystkiego, co najgorsze, z drugiej trudno było nie oprzeć się jego przytłaczającej osobowości. Teraz pozostaje pytanie, co dalej. Czy zakrzyczymy "umarł Logan, niech żyje Logan!", czy jednak już do końca sezonu będziemy odczuwać wyraźny brak bohatera, którego rollercoasterowa relacja z dziećmi napędzała przecież całą fabułę tego znakomitego serialu?

Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Teleshow
sukcesjaserialhbo