Aktor przyznał, że był molestowany przez kobiety. Pomyliły rzeczywistość z serialem
Tak, wiele mówi się ostatnio publicznie o molestowaniu seksualnym kobiet. Także w branży rozrywkowej. Aktorki opowiadają o tym, jak "fani" potrafią przekroczyć granicę. Dzieje się tak i w przypadku aktorów. Daniel Portman, czyli Podrick z "Gry o tron", opowiedział o swoich przykrych doświadczeniach.
Słodki i niewinny. Takiego Podricka pamiętamy z pierwszych sezonów "Gry o tron". Postać grana przez Daniela Portmana była przez większość odcinków kompletnie nieznacząca dla fabuły. Podrick był tym, który po prostu dopełniał różne wątki. Wiedzą o tym widzowie, wie i sam aktor. W rozmowie z "Esquire" przyznał, że do dziś zachodzi nad jednym w głowę. Dlaczego świetni, ciekawi bohaterowie umierali, a jego produkcja pozostawiła przy życiu?
W tym samym wywiadzie aktor wspomniał moment, który wiele zmienił w życiu serialowego Podricka. Mowa o drobnej scenie w trzecim odcinku trzeciego sezonu "Gry o tron". Tyrion chce zrewanżować się Podrickowi za to, że ten uratował mu życie. Wysyła więc do jego komnaty trzy prostytutki. Niczego niepodejrzewający prawiczek przeżywa upojną noc.
Upojną do tego stopnia, że w rozmowie z Tyrionem i Bronnem wychodzi na jaw, że kobiety były tak zadowolone, że nie wzięły od Podricka ani grosza. Dla przypomnienia możecie zobaczyć tę scenę w krótkim klipie poniżej (blisko 70 tys. odtworzeni).
Fanki przekraczają granice
Jedna scena. Teoretycznie można było ją przegapić podczas ekspresowego wyjścia do toalety. Nie, nie. Tak się absolutnie nie stało. Od chwili emisji tamtego odcinka Podrick został w sieci okrzyknięty bogiem seksu. Co więcej, o seksualnych zdolnościach chłopaka pisano nawet elaboraty (jeden nosi tytuł: "Podrick The Magic-Dicked Teen Is The True Hero Of Game of Thrones", czego celowo z grzeczności nie przetłumaczymy), a fani tworzyli memy o nowym łóżkowym guru.
Skromny do bólu Podrick w serialu nie zdradził, co dokładnie działo się w sypialni w towarzystwie tych trzech prostytutek.
– Gdybym tylko wiedział, że moje życie będzie wyglądać inaczej. Miałem 20 lat, gdy zacząłem grać w serialu i to było tak, jakby wpuścić dziecko do sklepu ze słodyczami. Gdy powiesz 20-letniemu aktorowi, który gdzieś tam do tej pory przemykał na ekranie, że od teraz będzie Casanovą, ludzie zaczną się zastanawiać, czy coś w tym jest. Skłamałbym, gdybym powiedział, że mi się to nigdy nie podobało – powiedział Portman.
Tyle że wyobraźnia widzów "Gry o tron" powędrowała w dość niebezpieczne rejony. I zaczęli przekraczać granicę. A raczej "zaczęły".
Daniel Portman przyznał teraz w rozmowie z "Esquire", że był wielokrotnie dotykany przez kobiety.
- Tyle razy byłem chwytany za krocze… przez tak wiele starszych kobiet, które były… - nie dokończył.
Jak reagował? – Co możesz zrobić w takiej chwili? Oczywiście powiedzieć, żeby tego nie robiły – powiedział. – To działo się jakiś czas. W tych czasach wydaje ci się, że ludzie potrafią oddzielić rzeczywistość od fikcji. To zdecydowanie nie jest fajne – dodał.
Niespodzianka, to fikcja
Tak więc mamy XXI wiek, a są osoby, którym rzeczywistość myli się z serialem. Co nie mówi o nas najlepiej. Gorączka wokół topowych produkcji i wokół aktorów jest już tak potężna, że fani gwiazd nie widzą, gdzie leżą granice rozsądku? Wygląda na to, że tak się dzieje.
Jakiś czas temu internauci żyli innym serialem – "Stranger Things". Tam jedną z gwiazd jest Millie Bobby Brown, czyli Jedenastka. Dziewczyna ma 13 lat, a jeden z magazynów okrzyknął ją jedną z "najseksowniejszych aktorek na świecie". Internauci masowo umieszczali też na jej profilach w mediach społecznościowych komentarze dotyczące jej seksownego wyglądu. Brown ukróciła dyskusję, gdy w końcu powiedziała głośno, że jest przecież jeszcze dzieckiem.
Dziecko musiało przypominać dorosłym fanom, żeby się opamiętali. Podobnie było lata temu w przypadku Natalie Portman i jej roli w "Leonie Zawodowcu". Portman mówiła wręcz o "seksualnym terrorze".
- Wie pan, jak czuje się 13-latka, gdy dostaje list z opisem fantazji seksualnych na jej temat albo w ramach żartu media odliczają czas do jej 18. urodzin, gdy będzie można z nią legalnie pójść do łóżka? Ale i tak miałam szczęście, jakoś się przez ten czas przeturlałam - powiedziała Portman w najnowszym wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Przypadków nazbierałoby się więcej.
Ale głośnej dyskusji z męskiej perspektywy jeszcze nie było. Dlatego wyznanie aktora "Gry o tron" poniosło się w sieci jak wirus.
"Buzzfeed News" przytacza historię innego gwiazdora – Coltona Underwooda. W lutym tego roku zdecydował się wyjść z charytatywnej imprezy, bo był "w nieprzyzwoity sposób dotykany przez fanów". Na Instagramie wyjaśnił potem: - Wybaczcie, jeśli nie zrobiłem sobie zdjęć z fanami na ostatniej imprezie, ale w którymś momencie byłem łapany i dotykany nieodpowiednio przez ludzi, gdy cały czas wpychano mi kamerę przed twarz.
I dodał, słusznie rozgoryczony: - Nie pisałem się na bycie kawałkiem mięsa albo zwierzątkiem z ZOO.
Proste? Proste. Oczywiste też. To dlaczego fani nie widzą tej granicy? Uwielbienie odbiera rozsądek. Jak dzieci przyjmujemy, że jeśli ktoś jest Casanovą w serialu, to w rzeczywistości też tak jest, a najlepiej przekonać się empirycznie. W końcu skoro ma być seks guru, to pewnie nie rzuca słów na wiatr… Absurd!
Ta historia ma drugie dno. Z łatwością można sobie wyobrazić, jak wielka wybuchłaby burza, gdyby fotoreporterzy przyłapali jakiegoś fana na obmacywaniu np. Maisie Williams z "Gry o tron" czy jakiejkolwiek innej gwiazdy. Burza, pioruny i słuszne oburzenie. W drugą stronę też tak to powinno działać.
Rączki przy sobie należy trzymać bez względu na to, czy mowa o oślizgłych typach spod budki z piwem, czy rozhisteryzowanych fankach spotykających swojego idola. Uwielbiajcie, kochajcie i kibicujcie. Tylko nie dotykajcie. Przecież znacie definicję molestowania, prawda?